niedziela, 3 czerwca 2012

127. Poeta i świat

Józef Ignacy Kraszewski, Poeta i świat, Universitas 2002.

Gustaw, sierota wychowywany przez wujostwo, doznał w dzieciństwie poetyckiego przebudzenia. Nieszczęśnik, a mógł, tak jak jego kuzyn Franio, polować i podszczypywać służące. Ale nie – wzniosła natura Gustawa nie znosi nic tak przyziemnego. Pusta kuzyneczka Marynia wydaje mu się aniołem, w którym oczywiście zakochuje się na zabój. Niestety, z powodu nie swoich grzechów Gustaw musi wynieść się z domu wuja i ciotki, zamieszkać w Wilnie i tam zdobyć wykształcenie i pracę. Wielbiciel sielskiego życia wiejskiego i natury przeżywa prawdziwy wstrząs. Miasto jest jego zdaniem plugawym wynalazkiem, tamtejsi ludzie gonią za pieniądzem, kobiety za strojami, nawet Bóg w miejskich kościołach inny jest niż na wsi. Rozczarowują go też rówieśnicy, pozbawieni ideałów, hulacy, wydrwigrosze i rozpustnicy. Gustaw próbuje znaleźć dla siebie drogę życiową – ale każdy wybór kierunku studiów okazuje się błędem, żaden go nie zadowala, żaden nie jest odpowiedni dla jego wrażliwej duszy. Klepie biedę, żyjąc z udzielania lekcji, gdy niespodziewanie dzięki dobremu uczynkowi, jakiego dokonał, jego życia ulega radykalnej zmianie.
„Poeta i świat” to młodzieńcza powieść Kraszewskiego (wydana w 1839 roku) i obarczona wszystkimi słabościami niewykształconego jeszcze talentu i manierą epoki. Fabuła jest niechlujnie sklecona, bohaterowie stereotypowi, a język pretensjonalny. Próżno tu szukać celnych charakterystyk postaci (najlepiej wypadają opisy prowincjonalnych pseudoliteratów), aczkolwiek w kilku scenach rodzajowych daje się wyczuć przebłysk przyszłych osiągnięć pisarza. Dialogi są drewniane, a już rozmowy zakochanych przyprawiają o ból zębów. Co gorsza, Kraszewski uczynił ze swej książki utwór programowy, zawierając w niej nieskończoną liczbę niekończących się tyrad: a to o duszy ludzkiej, a to o kontraście między miastem a wsią. O miłości, o tym, jak studiowanie medycyny odbiera człowiekowi wiarę w Boga, jak prawo jest jedynie środkiem do wyrywania grosza od naiwnych. Do tego, rzecz jasna, stałe przeciwstawianie „mędrca szkiełka i oka” - „czuciu i wierze”. I tak całymi stronami. Najciekawiej wypada rozważanie o ludzkiej skłonności do małpowania innych, od której to przypadłości nie są wolni nawet literaci.
„Poeta i świat” jest wyłącznie zabytkiem, i to z tych mniej szacownych, ale kryje w sobie jedną perłę: opowiadanie grozy, sen lekarza pod wymownym tytułem „Umarli dopominają się swego”. Rzuciwszy ją jednak pod nogi czytelnikowi na samym początku, Kraszewski uznał, że więcej nie musi się wysilać. Czytelnik natomiast musi się wysilić, by poziewując, przekartkowując kolejne rozmyślania głównego bohatera i skupiając się wyłącznie na elementach fabuły, dotrzeć do końca i tam wzruszeniem ramion skwitować losy Gustawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz