poniedziałek, 9 kwietnia 2012

109. Lalki. Sceny przedślubne

"W tym świecie, co się nazywa wielkim, ludziom się zdaje, że do ideału dążą, ale... jeśli mam szczerze powiedzieć, podobni są do niego jak lalki wystawione u fryzjerów do obrazów wielkich mistrzów. Całe życie ich składa się z kunsztownego udawania jakiegoś i ciągłej obawy, aby się w czymkolwiek formom nie uchybiło. Życie przechodzi na zabawach, które nie bawią, na pracach, które nie zajmują i do niczego się nie zdały, na kłamstwie, które nikogo nie oszukuje, a którym się wszyscy częstują." 1
Plany matrymonialne, trochę w stylu Jane Austen, stają się okazją do przeglądu postaw społecznych różnych warstw szlacheckich, obywateli trzech zaborów. Główny wątek pozornie prosty. Stryj chce, by jego synowiec (bratanek) i wychowanek oraz jedyny dziedzic majątku poślubił baronównę, sąsiadkę, której był prawnym opiekunem po śmierci jej rodziców. Oboje młodzi i przystojni, a majątki sąsiadujące znaczne. Jego nie ciągnie do niej, ją do niego, ale prośba hrabiego stanie się dla nich niemal rozkazem lub przynajmniej obowiązkiem do spełnienia.
Fabuła bez polotu i wyraźnie stopniowanego dramatyzmu jest bardziej skierowana na zupełnie inny przekaz - ukazanie w sposób karykaturalny środowiska młodych arystokratów. Tytułowe lalki to osoby bezproduktywne, które niczego nie wnoszą w rozwój społeczności wśród której żyją, to egoiści dążący do zaspakajania własnych przyjemności, podążający za modą. W krytyce idzie Kraszewski śladami swego wielkiego poprzednika Ignacego Krasickiego, który swoje obserwacje zapisał w satyrach.
Wielki świat a wychowanie
Na karykaturalne postawy opisane poprzez szczegóły dbałości o toaletę miało wpływ wychowanie. W przypadku jednego z głównych bohaterów, Romana Zebrzydowskiego, było to wpierw jakieś nie do końca przemyślane oddanie na wychowanie stryjowi Filipowi, który wyjechał z zaboru rosyjskiego, dorobił się majątku w Galicji, tam kupił tytuł i posiadłość, wywiódł swój ród od słynnych Zebrzydowskich. Swego brata, szaraczkowego szlachciury, się wstydzi, choć wypełnia wobec niego jakieś bliżej nieokreślone zobowiązania. Przyzwoitość nakazuje mu też wysłać Romana do rodziców z listem informującym o planowanym małżeństwie z prośbą o zgodę i błogosławieństwo. Tam po raz pierwszy pada słowo lalka jako określenie efektu wychowawczego opiekuna. "Wychowanie Romana do tego zmierzało głównie, aby w nim śladu szaraczkowego nie pozostało szlachcica, chciał go mieć paniczem, choćby ze wszystkim wadami do tego stanu i powołania przywiązanymi, byle w nim hreczkosieja nie było. Stało się jak pragnął. Roman wyrósł na śliczną lalkę i codziennie uszczęśliwiał swą nicością przyzwoitą rozkochanego w nim stryja."2 Krasicki pisał o żonie modnej, a Kraszewski o modnym paniczu i jego ekwipunku podróżnym, koronkach, krawatkach flakonach perfum - całej toalecie przywiezionej do domu rodziców.  Równie śmieszni byli i inni mężczyźni, którzy zjechali się do pałacu baronówny jako zalotnicy. Jeden z nich nazywa się oryginalnie  Cherubin Bończa Bończewski, którego Niemcy zwali Ritter von Bontschefski. Roman wobec nich jest bezkrytyczny choć zazdrosny o względy panny. Jego stryj za to potrafi  krótko i zwięźle podsumować ich nadzieje związane z posagiem. Filip Zebrzydowski żałuje, iż jego intencje dotyczące wykształcenie charakteru przyniosły mierny skutek i obawia się o losy dziedzictwa. Roman skończył jakieś szkoły, odbył podróże po Europie i... nie spełnia oczekiwań. Doktor Pęklewski podsumował: "Roman jest chłopak uczciwy, tylko sparaliżowany wychowaniem. Zdaje mi się, że stryj widząc to, małżeństwa pragnie dla niego, aby ona za oboje rozumem starczyła..."3 A jego kolega ze studiów powiada: "A! to się u was nazywa dobre  wychowanie (...) że po woskowanych posadzkach ślizgać się będzie umiał z szykiem(...)"3 Dobre wychowanie to nie tylko ogłada towarzyska, umiejętność tańca, lecz umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach, które mogą nastąpić.
Oprócz wiekowej Nieczujskiej, ciotki rezydentki u Loli, są ukazane dwie kobiety, które dopiero skończyły pensję u sióstr. Herma, czyli Hermancja z Fiflów Grzegorska, córka bankiera, młoda mężatka, koleżanka z pensji, została zaproszona na wieś jako mentorka koleżanki. To flirciara, która usiłuje wpłynąć na wybory Loli. Sama Lola, osóbka dosyć energiczna, jest jeszcze nieukształtowana życiowo, choć ma swoje poglądy na małżeństwo aranżowane. Gdy toczy się rozmowa między Romanem a Adolfem Nieczujskim o wartościach, pracy i postawach grupach społecznych powiada, że "Ja nie należę jeszcze, mogę powiedzieć, do żadnego świata. Przeznaczenie zdaje się mnie popychać ku temu, który panu tak się dziwacznym wydaje... chciałabym jak najwięcej usłyszeć i myśleć... dla uczynienia wyboru!"4
Adolf Nieczujski - bohater idealny 
Wcześnie osierocony przez ojca, mieszkaniec Wielkopolski, a więc zaboru pruskiego, absolwent berlińskiego uniwersytetu dość nieoczekiwanie odwiedza swoją ciotkę. Salonowe lalki razi jego skromny strój i buty na grubej podeszwie. Nie wiedzą o jego wykształceniu, lecz informację że jest garbarzem i ma zakład odbierają jako degradację społeczną i towarzyską. Stopniowo okazuje się, że zakład to fabryczka, a nawet i fabryka w miasteczku, gdzie ma dom i oddaje się pasji pielęgnowania oryginalnych roślin w oranżerii i trajbhauzie dla rozrywki, a sam właściciel zna języki i również podróżował po Europie, by czerpać wzory do swojej działalności. W rozmowie potrafi rozstrzygnąć spór o sztuki, gdyż wątpliwość dotyczy autorstwa Dumasa ojca lub syna. Tak się złożyło, iż oglądał ją w Paryżu. Mimo podróży i wędrówek jest patriotą jak Anglicy, którzy kochają old merry England. Będąc w podróży po zaborze austriackim, stwierdza: "(...) co za dwory, pałace! Dziwi mnie tylko, że stan przemysłu i byt ogólny niezupełnie odpowiada tej pozornej wspaniałości... Kraj to bez wątpienia mający wielką przyszłość."5 Dodaje, że Niemcy nauczyli Poznaniaków zagospodarować swoją ziemię lepiej. Na pewno ta postać przekazuje poglądy samego autora bliskie ideałom pozytywistycznym. Nieczujski ze swoim przekonaniem o wartości pracy, wykonywania konkretnego zawodu, szacunkiem dla ludzi pracujących, widzącym potrzebę zmian w sposobie gospodarowania, dążącym do postawienia na rozwój przemysłu staje się symbolem obywatela przyszłości. o sobie powie "...jam człowiek pracy..." W powieści występuje jako adwersarz Romana i galicyjskich arystokratów trwoniących swoją energię na zabawach i trosce o wygląd zewnętrzny, ale też i przypadkowo spotkanego kolegi ze studiów berlińskich, doktora hrabiego Filipa, Pęklewskiego, który swoje umiejętności zużywa na byciu dworakiem i zarabiając na tym ładny pieniądz, a nie dochodząc do uznania poprzez pokonywanie kolejnych szczebli zawodowych. To Adolf Nieczujski może sprawić, że Lola nie wejdzie w krąg lalek.
O dworach i rezydencjach
W wielu powieściach Kraszewski dał dowody dbałości o miejsce wydarzeń, by skupić się na opisach interesujących go domostw z zewnątrz, przemierzyć parę pomieszczeń wewnątrz i nakreślić gust, sytuację materialną, gospodarność mieszkańców. W Lalkach zwraca się uwagę na trzy miejsca.
"Dworek szlachecki w Uściu nad Bugiem(...), śmiało się mógł liczyć do najpiękniejszych wzorów siedzib starych, przy prostocie dawnej pełnych wdzięku niewyszukanego, naturalnego, chociaż się tu żadne nowsze pojęcie warunków piękności i dobrego smaku ani przyozdabiania siedzisk wiejskich nie wcisnęło." Od razu ma się skojarzenie z dworkiem soplicowskim, bo i tamten był podmurowany i otoczony zielenią drzew. Sam jednak narrator wskazuje, iż podobnie wyglądał dwór w znacznie starszym tekście, bo Panu Podstolim Ignacego Krasickiego.
W Galicji, a więc w zaborze austriackim, odkrywamy dwie rezydencje.
"W Pruhowie, na starej sadybie jakiejś, stanął był przed laty piętnastu pałac galicyjskim smakiem.
Coś w rodzaju tego pudełka z hrabiowską koroną, które się we Lwowie domem czy pałacem Gołuchowskich zowie." Po krytyce nowobogackich gustów, by szystko było duże i heroiczno-monumentalne, pozbawione smaku, dodaje, że hrabia Filip posiadał instynkt estetyczny,stąd jego pałac wyglądał pańsko, ale nie śmiesznie. Wzorem były angielskie zamki możnych rodzin. Informacje o wyposażaniu wnętrza i parku wokół dopełnia informacji znawcy.
Z kolei pałac barona von Wilmshofena, który został swego czasu nabyty od zrujnowanej rodziny był budowany bez smaku w stylu gotyckich zamków z "pomocą, który gotycyzmu uczył się podobno na padole galicyjskim. (...) Wieżyczki, do których wnijść nie było można, okna w facjacie poprzecinane na pół piętrami, strzałkowate ozdoby i bizantyjskie słupy mięszały się na stworzenie tej karykatury."
Tak samo można by obserwować współczesną architekturę, bo zawsze zmysł estetyczny walczy z napierającym bezguściem. Józef Ignacy Kraszewski lubi i umie pisać o budownictwie i sztuce czemu dał wyraz nie tylko w powieściach, ale i swoich wspomnieniach z podróży.
O zapachach parę cytatów6
Józef Ignacy Kraszewski starannie opisując wygląd bohaterów, a szczególnie Romana Zebrzydowskiego, nie tylko potrafi oddać słowami strój tak pieczołowicie dobrany, by współgrał z dodatkami, fryzurę dopiero co ułożoną przez osobistego fryzjera, paznokcie po starannym manicure, ale i zapach. Jakież było moje zdumienie, gdy w książce ukończonej w 1873 roku odnalazłam chanelowską nazwę perfum z 1924 roku. Różnica polega w adresacie - te Kraszewskiego dla mężczyzn, od Chanel - dla kobiet. Męskie perfumy o tej nazwie wypromował również w 1953 roku Creed. A więc  jeszcze była taka nazwa zupełnie innej nieznanej nam firmy perfumeryjnej.
"Roman przynajmniej znośniejszych perfum używa." - mówi panna Lola porównując swego epuzera i hrabiego Bończę.
"On i Francois od rana układali, jak się miał przyodziać, co włożyć i jakich użyć perfum, aby dwa razy jednych nie powtórzyć. Wybrano "Cuir de Russie."  ... dobył chusteczkę batystową woniejącą zapachem "Cuir de Russie" i otarł nią spocone czoło, a potem westchnął."
- Nie używam innych nad prawdziwie angielskie - rzekł, czując się w swoim żywiole, Roman. - Inne wszystkie są nieudolnym ich naśladowaniem. Siano na przykład, "Cuir de Russie", inne wonie trudne do pochwycenia, a obrzydle imitowane i fałszowane, nie są do użycia, jeśli nie pochodzą zza cieśniny."
"(...) ujrzał (...) przyjemną postać hrabiego Romana w rękawiczkach paliowych, z kapeluszem pod pachą, na ten dzień uperfumowanego angielskim "Ess-bouquet". Woń była dystyngowana, przedziwna, użyta tak, aby tylko jej konające westchnienie czuć się dało. Hrabia Roman był wyznawcą tej zasady,iż przyzwoity człowiek winien z sobą przynosić tylko domysł, jakby przeczucie zapachu, nigdy nie obrażając nim olfaktorycznego nerwu tych, co go wąchać mieli szczęście. Perfuma powinna, mawiał, dać nie narzucać się, ale tęsknić za sobą, dać się czuć i ulatniać w tej chwili."  Receptura perfum Ess Bouquet została zarejestrowana już w 1711 roku przez anonimowego twórcę. Jednak data ta została zapomniana, a zapach rozsławili późniejsi perfumiarze uchodzący za jego twórców ( firma Bayley i Co, założona 1739) . Niezmiernie popularne w pewnych kręgach były w XIX wieku.
A jakie to były perfumy? Autor nie podał nazwy."... woniał rezedą jak grzęda rozkwitła."
  Powieści klasyczne można czytać dla dynamicznej fabuły, wyjątkowych bohaterów, wielkich dyskursów o losach świata i wartościach, ale gdy tego braknie, możemy w niektórych odkryć spostrzeżenia nawet bardzo zajmujące współczesnego czytelnika, który jak archeolog przekopuje się przez archaizmy, starą melodię zdań, by wydobyć wartościowe perełki w słownictwie, obyczajach, poglądach. Gdyby jednak do Lalek przyłożyć współczesny świat pewnych środowisk, to okazałoby się, że niektóre poglądy i postawy by się nałożyły.
Powieść ukończona w Meranie w 1873 roku to utwór, w którym przeciwności ścierają się w dialogach uzupełnionych spostrzeżeniami narratora, dla którego opisywany świat nie ma tajemnic. W jakiś sposób to dokument swoich czasów, mimo że oparty na fikcji.
______________________
Józef Ignacy Kraszewski, Lalki. Sceny przedślubne, wyd. II, s. 168, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1988.
1 Tamże, s. 81.
2 Tamże, s. 25.
3 Tamże, s. 125.
4 Tamże, s. 81.
5 Tamże, s. 75.
6 Cytaty o perfumach pochodzą ze stron: 64, 74, 78, 79, 100, 119.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz