"Jest rok 964. Nieopodal Gniezna do
dworu należącego do rodu Luboniów nieoczekiwanie powraca z niewoli
niemieckiej Włast, syn zamożnego władyki. Nikt nie wie, że ukrywa pewną
tajemnicę. Jest bowiem chrześcijańskim duchownym, który przybrał imię
Matia. Dowiaduje się o tym władca Państwa Polan, książę Mieszko, na
którego dworze panują obyczaje pogańskie. Docierają tam jednak wieści o
potędze kneziów i panów, którzy się ochrzcili. Ci zaś uchodzą za
zdrajców i niemieckich przyjaciół, a lud, nie dowierzając im, stroni od
nich i czyha tylko, by się ich pozbyć. Książę Polan także nie okazuje
ochoty do nawrócenia. Tymczasem na ziemie polskie przybywa księżniczka
czeska Dobrawa. Mieszko ją poślubia i przyjmuje chrzest. Wypowiada
potajemnie wojnę starej wierze i rozpoczyna długotrwały proces
chrystianizacji swojego państwa. Pomaga mu w tym ojciec Matia..."
- See more at: http://zielonowglowie.blogspot.com/2015/05/lubonie-kraszewski-recenzja.html#more
"Jest rok 964. Nieopodal Gniezna do
dworu należącego do rodu Luboniów nieoczekiwanie powraca z niewoli
niemieckiej Włast, syn zamożnego władyki. Nikt nie wie, że ukrywa pewną
tajemnicę. Jest bowiem chrześcijańskim duchownym, który przybrał imię
Matia. Dowiaduje się o tym władca Państwa Polan, książę Mieszko, na
którego dworze panują obyczaje pogańskie. Docierają tam jednak wieści o
potędze kneziów i panów, którzy się ochrzcili. Ci zaś uchodzą za
zdrajców i niemieckich przyjaciół, a lud, nie dowierzając im, stroni od
nich i czyha tylko, by się ich pozbyć. Książę Polan także nie okazuje
ochoty do nawrócenia. Tymczasem na ziemie polskie przybywa księżniczka
czeska Dobrawa. Mieszko ją poślubia i przyjmuje chrzest. Wypowiada
potajemnie wojnę starej wierze i rozpoczyna długotrwały proces
chrystianizacji swojego państwa. Pomaga mu w tym ojciec Matia..."
- See more at: http://zielonowglowie.blogspot.com/2015/05/lubonie-kraszewski-recenzja.html#more
Łzy pogańskich bóstw
"Jest
rok 964. Nieopodal Gniezna do dworu należącego do rodu Luboniów
nieoczekiwanie powraca z niewoli niemieckiej Włast, syn zamożnego
władyki. Nikt nie wie, że ukrywa pewną tajemnicę. Jest bowiem
chrześcijańskim duchownym, który przybrał imię Matia. Dowiaduje
się o tym władca Państwa Polan, książę Mieszko, na którego
dworze panują obyczaje pogańskie. Docierają tam jednak wieści o
potędze kneziów i panów, którzy się ochrzcili. Ci zaś uchodzą
za zdrajców i niemieckich przyjaciół, a lud, nie dowierzając im,
stroni od nich i czyha tylko, by się ich pozbyć. Książę Polan
także nie okazuje ochoty do nawrócenia. Tymczasem na ziemie polskie
przybywa księżniczka czeska Dobrawa. Mieszko ją poślubia i
przyjmuje chrzest. Wypowiada potajemnie wojnę starej wierze i
rozpoczyna długotrwały proces chrystianizacji swojego państwa.
Pomaga mu w tym ojciec Matia..."
Dawno, dawno temu, nie za siedmioma
górami i nie za siedmioma rzekami, ale tutaj, gdzie większość z
nas mieszka (metaforycznie w przypadku wszystkich, którzy do
Poznania mają dość daleko), miał swoją siedzibę potężny
władca. Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, więc potężny
to on może był dla swoich poddanych i dla mniejszych sąsiadów,
jednak dla jednoczącej się chrześcijańskiej Europy był Mieszko I
jedynie pogańskim książątkiem, które nie miało dość siły, by
przeciwstawić się wchłonięciu go przez niezwyciężone Cesarstwo
Rzymskie. I choć robił chłopak co tylko się dało - pracował nad
łączeniem w jedno państwo rozsypanych plemion słowiańskich - to
ciągle musiał obawiać się łakomych spojrzeń rzucanych nań zza
zachodniej i południowej granicy.
Cóż my możemy wiedzieć o czasach, w
których Mieszko I galopował po puszczy, by upolować niedźwiedzia
na kolację?
Trochę suchych faktów, z których w
głowie pozostają niewiele mówiące hasła: władca Polan, żona
Dobrawa, chrzest Polski w 966 roku. Przed oczyma staje nam brodacz,
pewnie dzierżący krzyż na portrecie Jana Matejki - ot, władca,
który postanowił zmienić wiarę, nakazał to samo wszystkich swoim
poddanym i cyk!, załatwione. Problem pod postacią cywilizowanych
państw europejskich, które patrzyły na lechickie plemiona
zachłannym wzrokiem, rozwiązał się szybko i bezboleśnie.
Pogaństwo, a wraz z nim Światowidy, Peruny i Jasze, w momencie
odeszło w niepamięć. A przecież było dokładnie na odwrót...
Istnieje sporo tekstów,
które mogą dać nam jakie takie pojecie o egzystencji żyjącego w
tamtych czasach człowieka, o funkcjonowaniu Mieszkowego dworu, czy o
modzie panującej wśród niewiast, ja jednak nie trafiłam jeszcze
na taki, który efektywnie nakarmiłby moją wyobraźnię, tę
wybredną, nienasyconą bestyjkę. Lubi ona klepać się po brzuszku
po obfitym posiłku, leżeć z głową w chmurach i przetwarzać
informacje, które jej dostarczam. Ja ją tuczę, a ona z
wdzięczności sprawia, że czytam książki tylko pozornie.
Postronni widzą mnie zwiniętą w kłębek na fotelu i wlepiająca
nieprzytomny wzrok w stronice kolejnego tomu, a ja cichaczem
przenoszę moje ciało astralne w świat przedstawiony i biorę
udział w wydarzeniach, o których sporej części ludzkości nawet
się nie śniło.
Funkcjonowanie tego
specyficznego paktu pozwala mi patrzeć na postaci historyczne jak na
ludzi z krwi i kości, zupełnie różne od nieruchomych portretów i
abstrakcyjnych obiektów opisywanych w notkach biograficznych. Daje
mi możliwość chwycenia za szablę i szarżowania na wroga,
zamiatania suknią posadzki pałacu należącego do Ludwika XVI, czy
malowania obrazu pod okiem Claude'a Moneta. Moja wyobraźnia
przetwarza odpowiednie pożywienie w realistyczne podróże w czasie
(nie martwcie się o mnie, jestem przy zdrowych zmysłach i niczym
się nie odurzam!), dlatego tak bardzo lubię książki o pogłębionym
tle społeczno-obyczajowym, pełne rozbudowanych i barwnych opisów.
Jest wiele okresów
historycznych, o których mam słabe pojęcie, do których moja
wyobraźnia nie sięga - albo milczą o nich źródła, albo nie
znaleźli się autorzy, potrafiący przekształcić ciężkostrawne,
drętwe fakty w fascynującą przygodę. Należy do nich - wspomniany
wyżej - dziesiąty wiek na ziemiach polskich.
Józef Ignacy
Kraszewski, dziewiętnastowieczny człowiek renesansu - filolog,
historyk, poeta, dziennikarz, polityk i wydawca, a przede wszystkim
powieściopisarz o imponującym dorobku, miał chyba problem podobny
do mojego. Trwały zabory, Polski od dawna nie było na mapach
Europy, ale walka o zachowanie tożsamości narodowej nie ustawała,
a pisarze historyczni dysponowali w tym boju jedną z
najpotężniejszych broni. Kraszewski postanowił wziąć na warsztat
czasy pierwszego władcy zjednoczonych plemion słowiańskich i
ożywić postaci, w mrokach przeszłości nie mające nawet wyraźnych
zarysów. Chciał napisać książkę, która dawałaby
czytelnikowi możliwość wyobrażenia sobie okresu niemal
mitycznego, będącego dla Polaków jedynie kilkoma zdaniami w
zakazanych podręcznikach.
"Czasy, które się tu malują, szare okrywają mroki, wrócić im cokolwiek życia, starać się je z niemnogich skazówek i pomników odgadnąć, zaprawdę trudnym było". J.I.Kraszewski, z przedmowy do powieści "Lubonie"
Autor zakasał rękawy i
wiele godzin spędził na studiowaniu opracowań historycznych,
przede wszystkim jednak wsadził nos w stare kroniki - Thietmara i
Długosza. Opierając się na lakonicznych i nie do końca
wiarygodnych źródłach, zdołał stworzyć barwną i plastyczną
opowieść o początkach naszej państwowości.
"Lubonie" mają
jedną podstawową zaletę, stojącą ponad wszystkimi wątpliwymi
(acz przyjętymi ze zrozumieniem) faktami historycznymi - znakomicie
i przejmująco ukazuje problemy, jakimi kipiał okres przechodzenia
ludów podległych Mieszkowi na chrześcijaństwo. Nowa wiara nie
pojawiła się wraz z decyzją władcy o chrzcie. Proces był długi
i złożony, ludzie od lat stykali się z doniesieniami o Chrystusie,
wielu już w niego wierzyło, jednak większość obawiała się
zmian. I to wcale nie ze względu na gniew starych bóstw.
Jan Matejko, Chrzest Polski |
Krzyż kojarzył się przede wszystkim z Niemcami, z
wrogiem. To była obca wiara i obce zwyczaje, czegoś takiego nie da
się przyjąć ze wzruszeniem ramion i bez dyskusji. Poganie pragnęli
swobody i pozostawienia wszystkiego takim, jakie było za czasów ich
ojców i dziadów, za czasów legendarnego Piasta Kołodzieja, a
wejście chrześcijaństwa jawiło im się niczym rewolucja
wywracająca wszystko do góry nogami. Jednożeństwo, posty, wyższa
władza duchowa w miejsce armii starych kapłanów - to wszystko
brzmiało w uszach Polan niczym czarnoksięskie sztuczki.
"Krzyż ten już stał nad polańską granicą, uznać tego boga poganinowi zdało się przejściem ze swobody i bezkarności do niewoli i posłuszeństwa".
Zakorzenionej w sercach wiary oraz
ugruntowywanych zwyczajów nie da się spłukać kilkoma
chlupnięciami wody zaczerpniętej z Warty, nie można ich unicestwić
jednym książęcym ukazem. Proces chrystianizacji polskich
plemion, rozproszonych, walczących między sobą, a przede wszystkim
nieufnych wobec centralizacji władzy, był długi i bolesny, z czego
nie zawsze zdajemy sobie sprawę.
"Na rozdartych ziemiach Słowian działo się różnie, walka wrzała ciągle. To się Niemcom poddawano z haraczem, to się burzono i opierano, szli jedni im hołdować i chrzest przyjmowali, drudzy się łączyli ku obronie. Pokoju godziny nie było. Samopas większa część plemion ratowała się, jak mogła, w kupę się zebrać nie umiejąc. Każdy z małych wodzów chciał wielkiej władzy. (...) Gdy Morawy i Czechy już się były zlały w państwo jedno przeciw nieprzyjaciołom, chytrością walcząc z nimi, Polanów dopiero Mieszko skupiał, aby szli razem, sięgając i po dalsze, rozbite plemiona".
Warstwa fabularna
powieści wciąga niczym ruchome piaski. Opowieść o Właście
Luboniu, który wraca odmieniony z niemieckiej niewoli, ląduje na
dworze księcia i staje się aktywnym uczestnikiem kulminacji procesu
przyjmowania chrztu przez współplemieńców, została skonstruowana
z ogromnym talentem, zapełniona żywymi, różnorodnymi i realnymi
postaciami. Nieprzekonany i mający wyrzuty sumienia Mieszko
przemawia do wyobraźni o wiele bardziej, niż butny i nakazujący
chrzest "bo tak i już!" brodacz ze znanych nam obrazów.
Kraszewski opisuje
wydarzenia bez wartościowania, bez potępiania starych zwyczajów.
Przekazuje nam swoją sympatię dla wiary przodków i szacunek dla
ludzi, którym odebrano to, czym żyli od pokoleń, którym burzono
świątynie, niszczono posągi, a na ich miejscu stawiano nowe,
nieznane symbole. Bez wygładzania i retuszu, ale i bez nacisku
pokazuje, że nowa wiara została przez Mieszka przyjęta z
wyrachowaniem, po to tylko, by ratować kraj i ludzi przed ekspansją
niemiecką, przed wyniszczeniem i wchłonięciem przez cesarstwo.
Język powieści jest
malowniczo archaiczny, początkowo trochę zniechęcający, po jakimś
czasie wynagradzający z nawiązką tego, kto się nie zniechęcił i
wytrwał. Miło czasem wrócić do czasów, w których wszyscy
autorzy dopieszczali styl i dotąd pracowali nad każdym zdaniem, aż
stawało się idealne, napisane piękną polszczyzną.
Moja wyobraźnia, mimo iż
wybredna wielce i czepiająca się nieścisłości we wszystkim, co
opowiada o czasach dobrze udokumentowanych, w tym wypadku przyjmuje
historię Kraszewskiego z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Zastrzega sobie prawo do twierdzenia, że zdaje sobie sprawę z
nieidealności obrazu jaki przed jej oczyma odmalował pisarz, a mimo
to czuje się usatysfakcjonowana i już potrafi przekazać mi
klarowną, żywą, wręcz hałaśliwą wizję barczystego,
uwielbianego przez druhów księcia, wściekłych kapłanów starego
porządku, którzy zdawali sobie sprawę z nadchodzącego bezrobocia,
zagubionych w lasach dworów, niszczonych miejsc kultu pogańskich
bóstw i wzrastających z mozołem świątyń nowego Boga.
Tytuł:
Lubonie. Powieść z X wieku
Autor:
Józef Ignacy Kraszewski
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Rok
wydania: 2014
ISBN:
9788377856178
Ilość
stron: 304
Format:
15.0x23.0cm
Oprawa:
Miękka ze skrzydełkami
"Jest rok 964. Nieopodal Gniezna do
dworu należącego do rodu Luboniów nieoczekiwanie powraca z niewoli
niemieckiej Włast, syn zamożnego władyki. Nikt nie wie, że ukrywa pewną
tajemnicę. Jest bowiem chrześcijańskim duchownym, który przybrał imię
Matia. Dowiaduje się o tym władca Państwa Polan, książę Mieszko, na
którego dworze panują obyczaje pogańskie. Docierają tam jednak wieści o
potędze kneziów i panów, którzy się ochrzcili. Ci zaś uchodzą za
zdrajców i niemieckich przyjaciół, a lud, nie dowierzając im, stroni od
nich i czyha tylko, by się ich pozbyć. Książę Polan także nie okazuje
ochoty do nawrócenia. Tymczasem na ziemie polskie przybywa księżniczka
czeska Dobrawa. Mieszko ją poślubia i przyjmuje chrzest. Wypowiada
potajemnie wojnę starej wierze i rozpoczyna długotrwały proces
chrystianizacji swojego państwa. Pomaga mu w tym ojciec Matia..."
- See more at: http://zielonowglowie.blogspot.com/2015/05/lubonie-kraszewski-recenzja.html#more
"Jest rok 964. Nieopodal Gniezna do
dworu należącego do rodu Luboniów nieoczekiwanie powraca z niewoli
niemieckiej Włast, syn zamożnego władyki. Nikt nie wie, że ukrywa pewną
tajemnicę. Jest bowiem chrześcijańskim duchownym, który przybrał imię
Matia. Dowiaduje się o tym władca Państwa Polan, książę Mieszko, na
którego dworze panują obyczaje pogańskie. Docierają tam jednak wieści o
potędze kneziów i panów, którzy się ochrzcili. Ci zaś uchodzą za
zdrajców i niemieckich przyjaciół, a lud, nie dowierzając im, stroni od
nich i czyha tylko, by się ich pozbyć. Książę Polan także nie okazuje
ochoty do nawrócenia. Tymczasem na ziemie polskie przybywa księżniczka
czeska Dobrawa. Mieszko ją poślubia i przyjmuje chrzest. Wypowiada
potajemnie wojnę starej wierze i rozpoczyna długotrwały proces
chrystianizacji swojego państwa. Pomaga mu w tym ojciec Matia..."
- See more at: http://zielonowglowie.blogspot.com/2015/05/lubonie-kraszewski-recenzja.html#more
Łzy pogańskich bóstw
Łzy pogańskich bóstw
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz