"Papiery po Glince" to kolejny utwór tego autora przeczytany w ramach udziału w akcji Projekt Kraszewski. Jakie zrobiła na mnie wrażenie ta powiastka?
Glinka to narrator - dworzanin znanego chyba powszechnie księcia Karola Radziwiłła "Panie Kochanku". To dzięki niemu poznajemy fascynującą historię z rodzaju tych "jak to sprytny maluczki wielkiego możnego wykantował" ;)
Książę Karol pochodzi z rodu, który jest jednym z najbogatszych i najbardziej znanych w Europie, jego dwór jest więc wytworny, zbytkowny i otwarty na każdego. Pewnego dnia do Nieświeża przybywa drobny szlachetka - Krzyski. Twierdzi on, że musi zostać koniecznie przyjęty przez księcia, bo ma dla niego coś cennego, a tym czymś ma być wino, które wyprodukował sam Noe! Książę w dobrej woli przyjmuje wino, a Krzyskiemu oferuje gościnę na swym dworze.
Szlachcic zadamawia się szybko, zaczyna się czuć pewnie, pije, biesiaduje, wtrąca się wszędzie, prawie, że zaczyna rządzić dookoła. Tym samym przyczynia się do tego, że Radziwiłł ma go coraz bardziej dosyć i coraz częściej - w prywatnym gronie - zaczyna napomykać na temat tego, jak dobrze byłoby się Krzyskiego pozbyć. Książęca niechęć jest tym większa, że w pewnym momencie Krzyski zaczyna interesować się ulubioną dwórką księcia - panną Zoryną. Wśród przybocznych "Pana Kochanku" pojawia się nawet spisek, który ma na celu zachęcenie szlachcica do wyjazdu. Z jakim skutkiem?
Przeczytałam "Papiery po Glince" ze sporą przyjemnością. Kraszewski odmalował tutaj barwne życie dworu, jak również stworzył krwistych i ciekawych bohaterów. Snuje swą opowieść spokojnie - mimo uczuć miotających np. księciem - i stopniowo prowadzi ją ku finałowi. Można się zastanawiać nad sumieniem Krzyskiego, można roztrząsać to, czy Radziwiłł był zbyt naiwny i dobry, czy też nie, można dumać o całości tej historii. Jednak to wszystko tylko świadczy o tym, że jest to udany utwór!
"Papiery po Glince" to gratka dla każdego, kto lubi czytać o życiu dworskim, szlacheckim, magnackim, ale też lubuje się w opowieściach o postępowaniu ludzkim. A dla mnie jest to kolejny dobry utwór Kraszewskiego, któy miałam okazję poznać.
Ostatnio obyczajowe JIK-i juz mi sie przejadły, pora zwrócic się w stronę historycznych:).
OdpowiedzUsuń