Recenzja napisana i przysłana przez Jadwigę.
Tekst Lublany
Józefa Ignacego Kraszewskiego drukowany był po raz pierwszy w piśmie kobiecym „Bluszcz”
(odcinki w nr 1-29, 1879 r.)[1]. Jest
dedykowany Marii Ilnickiej – jego założycielce. Pierwsze wydanie książkowe
pochodzi z 1879 r. Jest to jeden wolumin, na który składają się dwa tomy:
pierwszy z nich opatrzony został podtytułem baśń, drugi – powieść.
Akcja utworu J. I.
Kraszewskiego toczy się w czasach przedhistorycznych. Tytułowa bohaterka jest
jedyną córką kmiecia Ryżca i znaną z urody dziewczyną, toteż o jej względy
stara się wielu adoratorów. Ojciec, chcąc zapewnić córce bezpieczną przyszłość,
zgadza się, aby została ona żoną bogatego knezia Leszka Sroki (ma on już kilka
żon i pięć córek). Ambitna dziewczyna, korzystając z sytuacji, że podczas
wizyty zalotnika nie ma jej akurat w domu, nie wraca do niego. Jej zaginięcie
przywodzi na myśl losy Wandy, co nie chciała Niemca, ale nie do końca...
Lublana to utwór z
pogranicza baśni i powieści. Nie zauważa się różnicy między treścią pierwszego
i drugiego tomu, choć autor wyodrębnił w podtytułach pierwszego wydania różne
ich nazwy gatunkowe. Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, cechy bohaterów są czytelne,
dalsze ich losy nietrudne do przewidzenia, jak w baśniach. Czytając Lublanę
(213 s.), zwróćmy uwagę na jej wartość poznawczą (realia epoki, mentalność
bohaterów, język utworu z elementami staropolszczyzny i języka potocznego
kresów[2]). Przyjrzyjmy
się dokładnie tekstowi, starając się w nim doszukać ważnych dla współczesnego
czytelnika treści, a także wartości ponadczasowych.
To utwór o miłości nie
tyle „do grobowej deski”, ale sięgającej poza granice życia doczesnego. Uczucie
Lublany i młodego kmiecia Mirka, chociaż uświadomione dopiero po pewnym czasie,
wyzwala w obydwojgu siłę do pokonywania trudności, rodzi pragnienie bycia razem,
które jest silniejsze niż chęć posiadania władzy i majątku. Tak mówi o nim jedna
z bohaterek – Rusa: „Takiego kochania jak wasze (...) dawno na świecie nie
bywało; tak tylko matki dzieci umiłować umieją”[3].
Tekst J. I. Kraszewskiego
wprowadza współczesnego czytelnika w świat dawnej obrzędowości (pochówek
zmarłych, palenie na stosie, topienie Marzanny), zapoznaje z funkcjonowaniem w
środowisku wiejskim guślarzy, wiedźm (Znosek, Rusa) i wiarą ludzi w ich wiedzę,
wróżby oraz siłę uroków. Jest też okazją poznania lęków ówczesnych przed tym,
co nieznane i niezrozumiałe (duchy, upiory, widma), ale i dramatu osoby
naznaczonej piętnem upiora („ludzie wszyscy uciekają ode mnie, bojąc się, bym z
nich krwi nie ssała. Chatę ojcowską zajął (...), grożąc, że gdy się pokażę,
osikowym kołem serce mi przebiją”[4]).
Lublana dostarcza także wiedzy
o funkcjonowaniu społeczeństwa i władzy, niekoniecznie tylko ówczesnej
(„Kneziem być – znaczy służyć wszystkim, na zawołanie stać, wolnej godziny nie
mieć i za to zbierać jeszcze przekleństwa. Z dwojga złego parobkiem być
lepiej!”[5]). Czytelnik
obserwuje, jak w wyniku niesprawiedliwości społecznej rodzi się bunt, ale także
jak tragiczne są skutki nieprzygotowania do walki, jak wygląda krwawa zemsta.
Mogą go rozśmieszać przygotowania do wiecu (dzisiaj nazwalibyśmy to kampanią
wyborczą i prezentacją programów wyborczych) oraz wybór nowego knezia jako
wynik dziwnego konkursu, a także sądy o przywództwie kobiet (– Dziewki słuchać!
(...) Wstyd![6]),
ale na pewno nie bawi terror znienawidzonego poprzednika, jego zachłanność i lenistwo
oraz nadmierna konsumpcja.
Mimo uwag, warto
przeczytać Lublanę. Akcja utworu toczy się wartko, więc czytanie się nie
dłuży.
Moja ocena: 4/6.
Jadwiga
[1] J. I. Kraszewski, Lublana, Warszawa, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1986. Nota
wydawnicza, s. 215-216.
[2] Tamże, Nota wydawnicza, s. 216.
[3] Tamże, s. 162.
[4] Tamże, s. 156-157.
[5] Tamże, s. 171.
[6] Tamże, s. 99.
Bardzo dziękujemy za wnikliwą i ciekawą recenzję!
OdpowiedzUsuńPołączenie baśni i powieści wydaje mi się dość ciekawym pomysłem. Okazuje się, że JIKa bawiły również eksperymenty literackie.
To ciekawe, że od czasów prehistorycznych mechanizmy polityczne nie zmieniły się zbytnio. :)
Intrygujące elementy wampiryczne:).
UsuńBardzo ciekawie Pan Kraszewski pisze, szkoda że jego książki są tak mało znane . Po za Starą baśnią nie miałam okazji przeczytać innych książek tego autora. Muszę sobie postanowić zapoznać się bliżej z jego twórczością
OdpowiedzUsuńDalio,
OdpowiedzUsuńzachęcam, nie taki diabeł straszny jak wielu z nas już się przekonało.
Do dwustu recenzji jeszcze nie dobiliśmy, ale powyższy wpis o "Lublanie" jest wpisem dwusetnym! Tak mi wynika z pulpitu nawigacyjnego.
OdpowiedzUsuńMożemy sobie wspólnie pogratulować ;-)
Tak, recenzja Jadwigi to dwusetny post. Trudno uwierzyć, że do upragnionej dwusetki zostało już tylko 48 recenzji. :)
Usuń