czwartek, 30 czerwca 2011

E jak Elliot, George Elliot

Projekt "Kraszewski" został (bardzo dziękujemy!) w ciepłych słowach przedstawiony przez Ysabell, która równocześnie podrzuciła nam interesujący i zagadkowy trop literacki. Odkryła bowiem we wstępie do "Miasteczka Middlemarch" George Elliot, napisanym przez tłumaczkę książki, Annę Przedpełską-Trzeciakowską, następujący fragment:
George Elliot
Los prowadzi bohaterów Miasteczka Middlemarch po rozmaitych, krzyżujących się ścieżkach. Ta, która interesuje nas szczególnie, to ścieżka polska. Jeden z bohaterów powieści, i to wyraźnie faworyt autorki, nazywa się Ladislaw i jest wnukiem polskiego powstańca. Jak to się stało, że George Eliot przyjęła imię za nazwisko (niewątpliwie bowiem chodzi o Władysława), skąd jej zainteresowanie tematyką polską — na to pytanie nie znam odpowiedzi, choć od dawna jej szukam. Mamy bowiem w twórczości tej pisarki jeszcze jedną „polską” zagadkę, jaką jest zbieżność wątku powieści Silas Marner, wydanej w 1861 roku, i Jermoły Kraszewskiego, wydanej w 1857 roku, a więc wcześniejszej o cztery lata i wówczas nietłumaczonej. Różne można snuć na ten temat przypuszczenia. Jedyne udokumentowane źródło zainteresowania George Eliot sprawami polskimi, jakie znalazłam, to fakt, że jej pasierb, Thornie Lewes, pragnął jechać do Polski, by walczyć z Rosjanami, rodzina jednak odwiodła go od tego pomysłu i w zamian wysłała do Afryki na polowania na grubą zwierzynę.
Czy ktoś podejmie ten trop i wyśledzi związki między Kraszewskim a George Elliot?

środa, 29 czerwca 2011

Ż jak Żańcia, czyli o zgubnym wpływie ksiąg zbójeckich na panny

 
Cykl "Kraszewski od A do Z" to anegdoty i ciekawostki dotyczące JIKa. Kolejność liter jest dowolna, liczba wpisów na daną literę również. Oczywiście każdy może opublikować swoją opowieść. Serdecznie zapraszam do współtworzenia Alfabetu Kraszewskiego.

Diś... Ż jak Żańcia, czyli o zgubnym wpływie ksiąg zbójeckich na panny

Dlaczego w cyklu Kraszewski od A do Z pojawia się opowieść o dziewczynie, której JIK prawdopodobnie nigdy nie poznał osobiście?

Losy Żańci poznałam czytając Parnas polski we wspomnieniu i anegdocie. Uwiecznił je Teodor Tomasz Jeż we Wspomnieniach o J. I.Kraszewskim, wydanych w 1888 roku, które plasują się w czołówce moich książkowych désirs.

Opowieść należy rozpocząć przypomnieniem, że w dziewiętnastym wieku Józef Ignacy Kraszewski był pisarzem ogromnie popularnym, zaś jego książki wręcz wyrywano sobie z rąk. Trudno nam sobie to dziś wyobrazić. 

Oddajmy głos naocznemu świadkowi, T. T. Jeżowi: Powieści jego ze wzmagającym się czytano zapałem. Szlachcice, z kontraktów wracając, przywozili je do domu pakami całymi. Nie miał spokoju ze strony zwłaszcza dorosłych i dorastających córek ten, co obok kawioru, śledzi holenderskich, konfitur od Bałabuchy, skórek na trzewiki i sprawunków  innych nie przywiózł w żółtych, w nieużywany dziś sposób ilustrowanych okładkach książek z Kraszewskiego podpisem.[1] Swoja drogą zabójczo musiały te woluminy pachnieć po kilkugodzinnej podróży wśród śledzi, konfitur i skór.

Kraszewski cieszył się szczególnymi względami czytelniczek, ale panowie również zagłębiali się w jego powieściach. T. T. Jeż przytacza przykład młodego szlachcica, pana L., który starał się o względy zamożnej panny. Zdesperowany pretendent do ręki "dla podbicia serca jej kupił sobie pół tuzina powieści Kraszewskiego, woził się z nimi po jarmarkach, polowaniach i chwalił się, że je czytał."[2] Czy panna E. zweryfikowała jego znajomość lektur? O tym historia milczy.

Wróćmy do naszej Żańci. Tak naprawdę miała na imię Joanna ale na co dzień używano z francuska brzmiącego zdrobnienia. Pochodziła z Humańszczyzny. Jeż utrwalił ją jako pannę Nowacką. ale podkreśla, że jest to nazwisko fikcyjne.
Pod wpływem powieści Kraszewskiego serce Żańci rozgorzało namiętnością do jej autora, którego notabene nigdy nie widziała na oczy. Afekt był tak silny, że "wzięła przed sobą postanowienie za mąż nie wychodzić i wychowaniu sierot ubogich się poświęcić"[3].

Z przyczyn zrozumiałych ten plan był nie w smak absztyfikantowi Żańci, nawiasem mówiąc spowinowaconemu z Ignacym Krasickim. Postanowił przyćmić niewidzialnego rywala i sam zaczął pisać. Wybór padł na poezję, a skutki tego były żałosne. Obsesja była tak silna, że rozmawiał wierszem ze służbą, wprawiając ją w osłupienie. Oczywiście główną adresatką jego arcydzieł była Żańcia. Jeż przytacza jedną z literackich perełek zakochanego młodzieńca:
Idę ja sobie przez pola; patrzę aż oto topola, 
Podchodzę bliżej - patrzę znienacka:
To nie topola, to Żania Nowacka.
Nie wiadomo, jaka była reakcja panny. Wiemy natomiast, że ktoś perfidnie dopisał zakończenie tego wzniosłego liryku:
Moja ty piękna, moja ty wzniosła,
Na coś ty taka długa wyrosła?
W dzisiejszych czasach Żańcia przypuszczalnie byłaby ozdobą drużyny koszykarskiej.

Na pewno na Wasze usta ciśnie się pytanie: co ze ślubowaniem panieńskim naszej bohaterki? Rymopis otrzymał czarną polewkę. Dziewczę pozostawało długo wierną Kraszewskiemu. "W końcu atoli - za mąż poszła".[4]

Wszystkim czytelniczkom zalecam ostrożność w dawkowaniu książek JIKa. Pomnijcie na tę, która tak się w Kraszewskim rozczytała, że się w nim rozkochała.[5]

__________
[1] "Parnas polski we wspomnieniu i anegdocie: Od Niemcewicza do Wyspiańskiego", opracowała Halina Przewoska, Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich, 1964, s. 118.
[2] Tamże, s. 118.
[3] Tamże, s. 118.
[4] Tamże, s. 119.
[5] Tamże, s. 118

Tak mogła wyglądać nasza Żańcia:

14. Czercza Mogiła


Nie wiem dlaczego, ale sięgając po "Czerczą Mogiłę" spodziewałam się powieści z czasów Powstania Styczniowego. Zupełnie niesłusznie.
Ta historia sąsiedzkiego konfliktu o miedzę, która niepostrzeżenie przeradza się w powieść detektywistyczną, przypomina mocno mickiewiczowskie ballady, to opowieść podobno prawdziwa, przefiltrowana przez ludową legendę.
Z przykrością stwierdzam, że to jedna z tych książek JIK, która nie przetrwała próby czasu, w znacznej mierze przez swoje powinowactwo z ludowymi legendami.
Największą wadą była dla mnie psychologia postaci. Zachowanie jednostki jest w dużej mierze uwarunkowane jej...pochodzeniem. Szlachcic, mimo drobnych wad jak np. pijaństwo, jest z definicji człowiekiem przyzwoitym. Po człowieku, który sfałszował swoje szlacheckie papiery, należy natomiast z definicji spodziewać się wszystkiego najgorszego.
Fabuła - powiedzieć o tej historii, że jest okrutna, to jakby nic nie powiedzieć. Musiała powstać w głowach ludzi, którzy w dzieciństwie karmili się jeszcze mocniejszymi opowieściami, niż ta o Babie Jadze. Rozumiem, że miała być to opowiastka umoralniająca, ale jest ona odbiciem moralności tak surowej i mentalności tak ograniczonej licznymi tabu, że w tej chwili jest ona niemal niezrozumiała.
To po prostu echo kultury, która odeszła, i czasów, które minęły.
Zresztą z takiej perspektywy pisał ją Kraszewski. Akcja rozgrywa się bowiem jeszcze w Polsce przedrozbiorowej (książka powstała w latach 50-tych XIX wieku), a poprzedza ją długi, kilkunastostronicowy wstęp o charakterze nostalgiczno-krajoznawczym.
Problem polega na tym, że minęło kolejne 160 lat, a opisywana przez pisarza kultura stałą się z dzisiejszej perspektywy niemal tak odległa jak kultura Sumerów. I równie martwa.
Plusy tej lektury (gdyż są jakieś plusy!)- dobrze się czyta (pomijając wstęp, przy którym zamykały mi się oczy). Ciekawa była dla mnie również tematyka tabu związanymi ze śmiercią. To, że śmierć (lub nadchodząca śmierć) uruchamiała w społeczności rytuały, ułatwiające rodzinie przejście przez ten trudny czas, nie było dla mnie żadną nowością. Natomiast powaliła mnie siła tabu związana z "nienaruszaniem spokoju zmarłych". Udział w ekshumacji zwłok groził wówczas klątwą do szóstego pokolenia.
Polecam fanom kulturoznawstwa (XIX wieczna kultura chłopska niesie ze sobą spory ładunek egzotyki). Miłośnicy opowieści niesamowitych, mogą sprawdzić, jak wyglądał tenm nurt literacki w polskim wykonaniu. Mogą się tą ksiazką zainteresować również Ci, którzy trafią na wakacje do ośrodka w oldskulowym stylu, takiego z biblioteką wyposażoną wyłącznie w JIK-a, Sieroszewskiego, czy Dygasińskiego. W przypadku niewielkiego wyboru gwarantuję, ze przynajmniej "Czercza Mogiła" da się przeczytać.

wtorek, 28 czerwca 2011

Józef Ignacy Kraszewski

Antoni Trepiński: Józef Ignacy Kraszewski - Małe Portrety Literackie

Trochę "mój" Kraszewski postawiony na głowie. Najpierw zamieszczam recenzje powieści Kraszewskiego, a potem biografia .
Na początek, szczerze wyznam, że tej serii biograficznej nie lubię. Szaro-bure niewielkie książeczki rozpadające się przy czytaniu. Zawierają dużo materiałów fotograficznych, ale marnej jakości, za to informacji o autorze, które by mnie interesowały, mało. Jakoś mało wiadomości zamieścił Trepiński o twórczości powieściopisarskiej Kraszewskiego. Za to moc informacji o jego działalności społecznej, dziennikarskiej, co akurat interesowało mnie średnio. Chętnie poczytałabym o Kraszewskim-człowieku. Jakim był mężem, ojcem. Czy prywatne życie pisarza znalazło odzwierciedlenie w jego dziełach? Jaki wpływ miało na konstrukcję postaci?
Na końcu książeczki zamieszczono kalendarium. Na dobrą sprawę pierwszą część można by pominąć i poprzestać na czytaniu owego kalendarium, bo tu dopiero odnajdujemy rok po roku informacje o rodzinie, działalności i twórczości pisarza. 
Autor biografii chce dowieść iż Kraszewski nie był starym safandułą, a człowiekiem z krwi i kości, ruchliwym, wojażującym dziennikarzem. Mnie do końca nie przekonał, ale mnogością zainteresowań Kraszewskiego zaskoczył. Przyznać trzeba, że pisarz mimo uwikłań w procesy , trudy życia w czasach zaborów, nękające go bezustannie choroby, był ewenementem na skalę światową, który pisał, pisał i pisał. Wg Estreichera popełnił  346 dzieł, w tym 600 tomów. Tytan pracy. Dziś jednak, kiedy biografie odsłaniają najgłębiej skrywane tajemnice ludzi wielkich, te dawne biografie - nudzą i rozczarowują. 
Życie Kraszewskiego było bogate, tak jak bogata była jego twórczość, tym trudniej je odtworzyć, zmierzyć, co było ważne, co mniej. Tak jak problemy stwarza opracowanie pełnej bibliografii twórczości Kraszewskiego. W "Zarysie bibliograficznym" Instytutu Badań Literackich PAN we wstępie napisano: Pełna bibliografia twórczości bodaj najpłodniejszego pisarza na świecie pozostanie na długi, bardzo długi czas pragnieniem i marzeniem, jeśli nie w ogóle utopią
 Mam jednak nadzieję, że z okazji zbliżającej się okrągłej rocznicy Kraszewskiego ktoś pokusi się o napisanie nowoczesnej biografii. A niech tam nawet z pikantnymi ploteczkami, które uczłowieczą pisarza, odczarują jego utrwalony przez lata mało ciekawy wizerunek Czego sobie i Kraszewskiemu życzę.

13. Cześnikówny


 Cześnikówny, Józef Ignacy Kraszewski, LSW 1959

"Cześnikówny" to historia dwóch sióstr, które w młodości zakochały się w jednym mężczyźnie, a on, złodziej, obu strącił wianki niewinności i jeszcze jednej do tego dziecię zmajstrował. Kraszewski rozpoczyna akcję powieści gdy obie pohańbione panny posunęły się już nieco w latach i wiodą żywot dalszy, aczkolwiek nieszczęśliwy. Pierwsza z sióstr, Róża, miłosne wzloty opłaciła chorobą umysłową i błąka się teraz po lasach, strasząc swym wyglądem od czasu do czasu byłego kochanka. Kobieta ma wyraźną słabość do pomieszkiwania w dziupli i popijania w wolnych chwilach wódki. Czasem stanowi uciechę dla zebranej gawiedzi przed karczmą, gdy pląsać próbuje niczym młode dziewczę i częstuje wodą ognistą. Druga z sióstr, Natalia, wpierw próbowała zrobić karierę jako aktorka, później wyszła za mąż za niezwykle zazdrosnego i brutalnego generała. W związku z tym nieszczęśliwa i niespełniona wiedzie życie cichej żony i rozpamiętuje grzeszną przeszłość. Jednym słowem obie panie mimo całkowitej odmienności dalszych losów są godne politowania. I jak przytomnie stwierdza Róża - "tobie płacz i koronki, mi łachmany oraz śmiech".

Mamy więc dwie kobiety w dość opłakanym stanie, jednak po początkowym załamywaniu rąk i kilku obowiązkowych omdleniach, dziewczyny zakasują rękawy i biorą się do zemsty. Róża próbuje nieskutecznie uśmiercić Tomasza Skurskiego, później jej niedokończone "dzieło" przejmuje siostra i próbuje zemsty w bardziej wyrafinowany sposób, wyręczając się przy tym chorobliwie zazdrosnym mężem. Powieść pełna jest niesamowicie nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności i łez wylanych przez dwie siostry, w moim odczuciu fabułę ratuje właśnie to, że dziewoje wzięły się wreszcie do dzieła, to jest do zniszczenia hultajowi życia, można powiedzieć taka oznaka feminizmu i swoistej niezależności ze strony płci pięknej w XIX wieku. Nie takie one znowu bezbronne, i między jednym a drugim omdleniem są w stanie coś wymyślić. Sam diaboliczny kochanek nie okazuje się aż takim gagatkiem, ot miał za dużo możliwości do wykorzystania w młodości i korzystał z nich dość pochopnie.

Ta mało znana powieść Kraszewskiego po raz pierwszy drukowana była w 1876 r. w "Biesiadzie Literackiej". Dziś jest dalej mało znana i kurzy się na półce w bibliotece.


12. Kamienica w Długim Rynku


Kamienica w Długim Rynku, Józef Ignacy Kraszewski, Wydawnictwo Literackie

Tym razem Józef Ignacy Kraszewski przeniósł mnie do XIX-wiecznego Gdańska i trosk mieszkańców kamienicy w Długim Rynku. Rodzina, która odziedziczyła budynek ma kłopoty finansowe i legendarny skarb, mogący się gdzieś kryć w budynku, bardzo by im się przydał. Jakub wraz z córką Klarą wiodą żywot spokojny, skromny, ludzi mało wymagających. Ich życie ubarwia pułkownik Wiktor, brat ojca Klary, który ciągle ma nadzieję odnaleźć owe złoto w piwnicach. Oczywiście żeby popędzić akcję młoda panienka zakochuje się, ale jej wybrankiem jest syn bankiera, który co prawda odwzajemnia uczucie, ale przez niechęć ojca do tego mariażu nie może się jej oświadczyć. Młodzi naturalnie przysięgają sobie dozgonną miłość, syn kupca uczy się i pracuje w Niemczech by w przyszłości móc utrzymać rodzinę, a panienka posłusznie na niego czeka. Lecz ambitny tato nie może pozwolić by jedynak poślubił pannę bez porządnego posagu i mierzy o wiele wyżej, knując przy tym i obmawiając rodzinę wybranki syna. Wymyśla diabelski plan, co by tylko młódkę wybić chłopakowi z głowy.

W książce Kraszewskiego podobały mi się postaci kobiece, posiadające dość niezależną naturę jak na XIX wiek, chęci i siły do zmierzenia się ze światem zewnętrznym. Klara jest dziewczęciem wychowanym z troską o jej edukację, ale nie zaniedbującym obowiązków w domowym gospodarstwie - ideał niemieckiego wychowania propagowany przez pisarza, gdzie niewiasta po przeczytaniu paru wierszy Goethego rusza szorować garnki do kuchni. Jednym słowem bohaterki nie brzydzą się pracy, a są przy tym wykształcone i dzielne. Choć doprawdy te wszystkie niezliczone przymioty charakteru, urody i wychowania czynią z postaci Klary nieznośny ideał anioła, który może mdlić. Na uwagę zasługuje jeszcze jej przyjaciółka, która własnymi siłami prowadzi pensję, przy czym dama tama męża, który w owej szkole naucza. Jednym słowem zorganizowana businesswoman i nieporadny mąż - naprawdę nieźle jak na ówczesne poglądy i raczkujący feminizm. Oprócz tych damskich wątków psychologiczno-obyczajowych moją uwagę zwrócił jeszcze portret XIX-wiecznego Gdańska i jego mieszkańców, przy czym średniowieczne budynki wypadają tu na korzyść. Autor poświęca sporo miejsca "fizjognomi" nadmorskiej metropolii, pouczając czytelnika, że trzeba umieć patrzeć, gdyż zabytkowe ściany mogą kryć w sobie nie jedną tajemnicę. Natomiast obywatele Gdańska wypadają jako kupka plociuchów, którymi łatwo manipulować. Pisarz przedstawia nam zwodniczość natury ludzkiej, jej kruche opinie i niesolidne moralne podstawy, głowy i dusze, które zawsze zwracają się ku tym, co mają pełne kiesy. Powieść nie pozbawiona jest dyskretnej ironii i złośliwości wobec tych chciwych duszyczek zamieszkujących padół ziemski.

11. Złoty Jasieńko


Złoty Jasieńko, Józef Ignacy Kraszewski, Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 1986

Kraszewski, "ojciec powieści polskiej", poważnie traktował swoje pisarskie posłannictwo. Starał się ożywić historię Polski i zainteresować rodaków powieściami rodzimymi. Nieźle sobie poradził z wypchnięciem powieści francuskich z pierwszego obiegu czytelniczego, no cóż na pewno zapewnił swoim czytelnikom duży wybór lektur (586 dzieł).

Tytułowy Jaś to mecenas Szkalmierski, człowiek chciwy i bez skrupułów. Zna prawidła rządzące światem i chce je wykorzystać do własnych celów. Żyje w myśl zasady zastaw się a postaw się, by przyciągnąć uwagę, zdobyć zaufanie sfer szlacheckich. Jednak jego ambicja przerasta go, a pazerność pozbawia ludzkich uczuć. Wyrzekając się biednej rodziny myśli, że uwolni się od kompleksu "dziecka ulicy" i zdobędzie majątek.

W tej powieści główną rolę grają ludzkie uczucia, współczucie, przyjaźń, poświęcenie są przedstawiane kosztem fabuły. Można porównać tą próbę Kraszewskiego do niektórych książek Zoli, gdzie zwycięża ślepa żądza i prawa natury, które zatrzymują bohaterów w ich "naturalnym środowisku" lub doprowadzają do zagłady. Jednak nasz pisarz jest delikatniejszy w obejściu ze swoimi postaciami, owszem Złoty Jaś upada, jego przewinienia wychodzą na jaw, ale nie ponosi z tego tytułu żadnej kary tylko wraca do punktu wyjścia. Nie przechodzi moralnej resocjalizacji a wręcz przeciwnie kończy jako niewolnik pieniądza, który nie do końca zdaje sobie sprawę z popełnionych grzechów. Autor napisał historię krótką i jakby niepełną, mimo epilogu, poprzestał na pobieżnym przedstawieniu poszczególnych postaci, przeciwstawiając kilku łotrom parę dusz dobrych. Ocenę bohaterów pozostawił czytelnikom szkicując tylko ryzykowny świat finansjery.

10. Pamiętnik panicza


Tytułowy Panicz - hrabia Adaś, to starszy brat znanej już nam Serafiny. Wychowany przez arystokratyczną i snobistyczną matkę miłośnik wszystkiego co angielskie (ze szczególnym uwzględnieniem wyścigów konnych, puchatych ręczników i... angielskiej choroby, czyli spleenu, zwanego przez prosty lud nudą), namiętnie nienawidzi wszystkiego co polskie. Z pogardą wyraża się o wąsatych szlagunach (ubranych w kontusze szlachcicach), nawet, jeśli łączą go z nimi więzy krwi. Polska literatura powoduje u niego mdłości (zresztą - dużo sprawniej posługuje się francuskim), a patriotyzm- konwulsje. Do mrzonek o niepodległości podchodzi z obrzydzeniem, zresztą za swoją stolicę uważa wcale nie galicyjski Kraków i Lwów, a Wiedeń.
Wiele lat spędził za granicą na pobieraniu nauk, a to, że nie udało mu się na żadnej uczelni zdobyć dyplomu, przypisać należy zgubnemu wpływowi niejakiej Lili - brukselskiej kokietki, koniom i kartom- nieodłącznym towarzyszom człowieka dobrego smaku i wysokiej kultury, a także prostemu faktowi, znanemu każdemu studentowi- doba ma tylko 24 godziny, kiedy tu jeszcze się uczyć?
Słodkie byłoby życie nadobnego Adasia, gdyby nie pani matka, która zaniepokojona pustkami w skarbcu, postanawia odwołać swojego jedynaka z zagranicy i wysłać go do Lwowa, w celu skoligacenia z jakąś posażną panną.
Hrabia Adaś instaluje się zatem w najlepszym w mieście Hotelu George (dla człowieka tak bywałego w świecie hotel ten jest jednak nędzną norą), rozpoczyna serię wizyt zapoznawczych, nawiązuje znajomości z innymi dandysami, a nade wszystko - zaczyna prowadzenie pamiętnika.
Z niego dowiadujemy się o kolejnych projektach matrymonialnych. Egzotyczna milionerka Aria, wstrętnie patriotyczna Wanda, żywa, świetnie wykształcona Julia... która z nich stanie się panią Adamową? A może zdystansuje je wszystkie jedyna budząca uczucia w sercu (bądź w innej części ciała) dobrze urodzona choć nieposażna Emilia- wdowa i femme fatale w jednym? A może Kraszewski, mistrz zakręconej fabuły, rozwiąże sprawę jeszcze inaczej?

Myślę, że "Pamiętnik..." jest jedną z tych książek, które wytrzymały upływa czasu, choć 140 lat, jakie minęło od jej powstania, nieco poprzesuwało akcenty. Niegdyś była to złośliwa i inteligentna satyra na klasy próżniacze. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło, postawy czysto konsumpcyjne zyskały społeczną akceptację (nawet ekonomiści podkreślają, że aby gospodarka funkcjonowała, ludzie muszą wydawać:)). Hrabia Adaś doczekał się wielu współczesnych odpowiedników - choćby w postaci złotej młodzieży z Beverly Hills 90210 (młodszych czytelników proszę o jeszcze bardziej współczesne przykłady:)). Jego obyczajowe perypetie jako żywo przypominają Bridget Jones (któż nie pamięta jej miotania się między Danielem a Markiem Darcym). Słowem - Kraszewskiemu udało się wstrzelić w pewien trend literatury popularnej, który nie stracił na aktualności. A jednocześnie rzecz ma nieosiągalne obecnie walory językowe i artystyczne:).
"Pamiętnik..." podobał mi się odrobinę mniej niż "Serafina", ale wina w tym wyłącznie doboru głównego bohatera. Obydwie książki prezentują dwa antytypy ludzkich zachowań. W przypadku kobiet potępiona była postawa aktywna, która obecnie znajduje uznanie w oczach świata, i która jest atutem Serafiny. Adaś natomiast to typowy mężczyzna metroseksualny. Przyznajmy szczerze - kogo kręcą tacy faceci, poza akcjonariuszami koncernów sprzedających im żele, toniki i zestawy do sushi? Nic dziwnego, że i mnie jego osobowość nie zwaliła z nóg, choć przyznam, że portret celny i nieźle uchwycony:). A opis świata widziany jego oczyma - bezcenny:).
Jest możliwe, że książka inspirowała gigantów polskiej myśli narodowo-wyzwoleńczej. Oto cytat z Romana Dmowskiego, które aż prosiłoby się wrzucić do posłowia książki:
"Polacy nie znają nawet połowy tych zabiegów, trosk i wysiłków co życie przeciętnego Francuza, Anglika lub Niemca (...) Gdy dla nas potrzeba czynu jeszcze dziś jest smutną koniecznością, dla innych czyn jest warunkiem szczęścia" [1]. Niestety, to celny komentarz do wybiórczego kosmopolityzmu hrabiego Adasia. Podobnie jak Kraszewski, Dmowski krytycznie ocenia także próżniacze wychowanie , którego produktem był nasz bohater.
Wydaje się, że nie czytali za to tej książki polscy socjaliści. Klasa próżniacza w niej przedstawiona w niej wydaje sie tak bezpłodna (być może także pod czysto biologicznym względem), że zamiast planowania rewolucji, wystarczyło spokojnie poczekać na jej wymarcie:).

Acha- żeby nie było, ze tylko zachwycam się JIK-iem - niebawem miażdżąca recenzja "Czerczej Mogiły":).


[1] Myśli nowoczesnego Polaka, R. Dmowski, cytat za: "Bierność dawniej i dziś", P. Zyzak, Nowe Państwo 4/2011, s. 55

niedziela, 26 czerwca 2011

9. Dziennik Serafiny


Zacznę od pytania pomocniczego: czy byliście już kiedyś we Lwowie? A jeśli tak, to ile razy?
Ci, którzy byli, zapewne powrócą tam jeszcze nie raz, tych, którzy nie byli, uprasza się o jak najszybsze nadrobienie tego niedopatrzenia. Jedni i drudzy mogą się tam wybrać wirtualnie dzięki "Dziennikowi Serafiny".
Porządną recenzję znajdziecie (lub może już czytaliście) u Lirael, tu tylko garść wrażeń. Rzecz dzieje się wprawdzie w roku 1876, ale bohaterka, osiemnastoletnia Serafina, jest dziewczyną na wskroś współczesną. Jej ideały dałyby się streścić w trzech słowach- "Fura, skóra i komóra", choć w wersji XIX-wiecznej brzmiało to jednak bardziej imponująco:
"Kareta, sześć koni, liberia... pałac na wsi...piękne zimowe pomieszkanie we Lwowie..Lato u wód...żadnych śmiesznych oszczędności co do stroju. Co kobieta warta, jeśli ubrać się nie może?"[1]
Jest też wyznawczynią życiowej odmiany feminizmu i piewczynią związków otwartych:
"Zupełna swoboda...(przyszły mąż)zazdrosnym być nie powinien, bo to jest śmieszne..."[2].
Co więcej, wyznając takie zasady jest też spadkobierczynią wielu polskich kobiet, które myślały podobnie (choć najwyraźniej daleko im było do ideału przysłowiowej "Matki Polki"):
"Ale przecie i ciocia i mama tak dobrze to rozumieją jak i ja, bom te zasady wzięła od nich. Wymagać ode mnie nie mogą, ażebym została męczennicą..."[3]
Osiemnastolatka porzuca pensję i z impetem wchodzi w życie. Z impetem tym większym, że dodatkową siłę nadają mu jej rodzice, którzy w sukcesie życiowym córki widzą możliwość realizacji własnych planów i ambicji. Jak potoczą się dalsze losy Serafiny? zachęcam do sprawdzenia.

To moje pierwsze spotkanie z Kraszewskim, ale, podobnie jak u Lirael, okazało się ono kompletnym zaskoczniem. Książka napisana jest z humorem i lekkością, i czyta się po prostu błyskawicznie. Mimo, że temat aż prosi się o dawkę dydaktyzmu - Kraszewski go unika i wyraźnie sympatyzuje z bohaterką. Książka celowała najwyraźniej w segment popularny - brak tu rozważań o społeczeństwie, moralności czy Bogu, których nie szczędzili Prus czy Sienkiewicz. Mimo wszystko - to jednak wyższa literacka półka niż współczesne czytadła. Polecam gorąco:).

8. Czarna perełka


Lirael dowiedziawszy się, że czytam "Czarną perełkę" wyraziła nadzieję, iż lektura jej nie doprowadzi mnie do czarnej rozpaczy. Nie wiem, czy jej obawa spowodowana była własnym doświadczeniem, czy też grą słów, w każdym razie spieszę donieść, iż w czarną rozpacz nie wpadłam.


Jest rok 1861, w jednym z mieszkań wynajmowanych w Pałacu Zamoyskich na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie instaluje się piękna i tajemnicza niewiasta. Nikogo nie przyjmuje, z nikim nie rozmawia, nigdzie nie bywa, nic o niej niewiadomo. Piękna dama tym większe wzbudza zainteresowanie, im bardziej stara się być niewidzialną. Dama okazuje się być przygarniętą dziecięciem wychowanicą wojewodziny, po której śmierci zostaje przez spadkobierców pozbawiona zapisanego jej legatu. Wychowanica to cygańskie dziecię Lenora Zara, zwana z powodu ciemnej karnacji Czarną perełką.
Siostra zmarłej, hrabina Pyza wraz synem swym Alfredem, ścierpieć nie mogą, iż taki podrzutek, taka przybłęda, córka włóczęgów i złodziei przez tak długi okres zajmowała nienależne jej miejsce w ich rodzinie. Postanawiają więc tak dalece uprzykrzyć życie Czarnej perełki, aż sama wyniesie się z okolicy i wszelki ślad po niej zaginie wprzódy ogłosiwszy wszem i wobec, iż żadnych pretensji do rodziny swej opiekunki nie ma.
Czarna perełka nie dość, że piękna, to gruntownie wykształcona i posiadająca rozliczne talenta; gra na fortepianie, zna kilka języków obcych, potrafi malować i wyszywać i umie się znaleźć w najbardziej wyszukanym towarzystwie. Do tego to anioł nie kobieta, pełna miłosierdzia i współczucia dla słabych i biednych, skromna i uczciwa.
I takiego to anioła rodzina wojewodziny zaczyna prześladować. Nachodzą ją w mieszkaniu, perswadują, próbują przekupić, a gdy to wszystko nie pomaga oskarżają o kradzież rodzinnych klejnotów. I dalej akcja toczy się jak w melodramacie.
"Czarna perełka" mnie nie zachwyciła.
Kraszewski opisuje dość dokładnie i drobiazgowo powierzchowność swoich bohaterów, ich wygląd i stroje. Niestety na tym opis się kończy. Zabrakło mi portretu psychologicznego bohaterów powieści. Postacie są papierowe, brak w nich życia. Jedynie postać Czarnej perełki, zakochanego w niej Lorda oraz doktora S. mogą się obronić. Pozostałe postacie są niewiarygodne i sztuczne. Zbigniew, zakochany w Czarnej Perełce, wpatrzony w swe bóstwo jak w obrazek, mówiący o swoich „braterskich” uczuciach i mdlejący ze wzruszenia budzi śmiech i politowanie. Być może takiego wzorca wielbiciela oczekiwały XIX wieczne czytelniczki. Równie sztuczny jest kolejny wielbiciel Leonory magnat węgierski.
Zabrakło mi w "Czarnej Perełce" tego, co stanowiło zaletę „Ady” opisu obyczajów. Nie ma też opisu XIX wiecznej Warszawy, a szkoda bo to mogłoby ratować powieść. Jest za to dość ładny opis gór. Brak również w "Czarnej Perełce" śladów historii.
Czytając powieść miałam wrażenie jakbym oglądała kukiełki w teatrze lalek. Ktoś nimi steruje, ktoś pociąga za sznurki, a oni są tacy bezwolni i bierni. Jakieś fatum ciąży nad nimi wszystkimi. Może to właśnie było zamysłem autora.


Czytało się dość dobrze i szybko, jak to z czytadłami bywa.
Ja jednak tej lektury nie polecam. Myślę, że w twórczości Kraszewskiego znajdzie się jeszcze wiele ciekawszych pozycji i z tą nadzieją będę kontynuować moje poszukiwania.
I tu naszło mnie takie spostrzeżenie, jak wiele zależy od przypadku. Gdybym Czarną perełką zaczęła swoje z Kraszewskim spotkanie kto wie, jak dalej potoczyłaby się nasza znajomość. Dlatego zdecydowanie odradzam, jako „książkę pierwszego kontaktu” (cytat z blooga ZWL).
I będąc litościwą dla naszego bohatera nie zamieszczę dziś mojej oceny.

7. Pomywaczka



Pomywaczka
Obrazek XVIII wieku

To niewielkie opowiadanie po raz pierwszy wydrukowano w Tygodniku Ilustrowanym w roku 1863 w czterech częściach - w numerach 211-214. Pierwsze wydanie książkowe ukazało się dopiero po 16tu latach tj w roku 1879. Było to tzw. wydanie jubileuszowe. Akcja opowiadania toczy się w osiemnastowiecznej Warszawie. Nakreślone realia, historyczne postacie - książę Józef Poniatowski, Braniccy, Karol Stanisław Radziwiłł, król Stanisław August Poniatowski sugerują opowiadanie historyczne. Opowiastka dotyczy księcia Stanisława Poniatowskiego i ma na celu stworzenie wokół Poniatowskiego pozytywnego obrazu księcia.
Osiemnastowieczna Warszawa bawi się, a z nią książę Józef. Znudzony otaczającym go blichtrem, sztucznymi pięknościami, wymyka się sam na przejażdżkę poza Warszawę, na Pragę. Tam zupełnie niespodziewanie spotyka nad Wisłą młodą, prostą dziewczynę. Świeża uroda, naturalność dziewczyny zachwyca go. Postanawia zaopiekować się dziewczyną. Zaczyna unikać towarzystwa  dam tłoczących się wokół niego . Owa zmiana w zachowaniu zostaje natychmiast dostrzeżona, a wieści o pięknej nieznajomej krążą po salonach. Kim jest, ile znaczy dla księcia to dziewczę pogardliwie przezwane ze względu na niski stan - pomywaczką? Nie obejdzie się i tym razem bez intryg, knowań.
To niewielkie opowiadanko niewielką ma wartość. Można by je podzielić na dwie różne jakościowo części: pierwsza to rzetelny opis osiemnastowiecznej Warszawy i druga  taka sobie, mało znacząca historyjka o "kopciuszku" z Pragi. Często opowiadanie to pomijane było przez bibliografie, wydawane kilkakrotnie wspólnie z innymi opowiadaniami. Często ingerowano w tekst, pisownię, gramatykę i styl bez wiedzy autora. Obecne wydanie jest oparte na pierwodruku z "Tygodnika Ilustrowanego". Zachowano tu pierwotna formę językową, ale dokonano zmian w interpunkcji i zasadach pisowni dostosowując ją do współczesnych zasad.
Dziś opowiadanie raczej śmieszy niż roztkliwia i należy je traktować bardziej jako ciekawostkę literacką  niż literaturą niosącą jakieś poważne przesłanie. Ale jak mówi jeden z biografów Kraszewskiego - Antoni Trepiński, Kraszewski przyczynił się swoją literaturą do podniesienia poziomu czytelnictwa. Po książki Kraszewskiego sięgali wszyscy, nawet ci, których jedyną literaturą była książka do nabożeństwa.

sobota, 25 czerwca 2011

6. Dziecię Starego Miasta


Potrzeba życia i potrzeba ofiary
Warszawa, rok 1861. Po trzydziestu latach letargu zastraszony naród zaczyna podnosić głowę. Nowe pokolenie, które wyrosło w zniewolonym kraju, które powstanie listopadowe zna jedynie z opowieści ojców, dość ma ucisku, dość bezczeszczenia wszystkiego, co dla Polaków najświętsze. Okazją do zamanifestowania patriotyzmu i sprzeciwu wobec władzy caratu staje się pogrzeb generałowej Katarzyny Sowińskiej, wdowy po bohaterskim obrońcy woli. Wśród gorącogłowej młodzieży jest Franek, syn ubogiej owocarki ze Starego Miasta, dobrze zapowiadający się malarz.
Chłopaka wychowywała matka w wierze katolickiej i stawiając za wzór ojca, uczestnika powstania, który zmarł kilka lat po nim z powodu odniesionych ran. Franek głęboko kocha matkę, która dla jedynaka zrobiłaby wszystko, ale w jego życiu jest ktoś jeszcze – Anna, córka biednego nauczyciela, tyranizowana przez złośliwego starca. Anioł to prawdziwy, modelowa patriotka, która wszystko poświęci dla wyzwolenia ojczyzny, z własnym szczęściem na czele. Autor uczynił z zakochanych wyrazicieli idei, które chciał zaszczepić czytelnikowi: patriotyzmu, miłości ojczyzny, gotowości do poświęcenia życia za wolność narodu (na początku powieści Franek jest jeszcze rozdarty: „Walczyła w nim potrzeba życia z potrzebą ofiary... dla ojczyzny”, ale wkrótce ta potrzeba ofiary zaczyna przeważać). Kraszewski nie zadał sobie trudu, by tchnąć w młodych choć odrobinę życia. Są papierowi do tego stopnia, że trudno przejąć się ich losami. Rozmowy zakochanych dzisiejszego czytelnika przyprawiają o mdłości: są wzniosłe i nieznośnie ckliwe. Raz jeden możemy dostrzec w nich żywych ludzi: gdy się kłócą – po raz pierwszy w życiu. Franek czyni Annie nieuzasadniony zarzut, który pod znakiem zapytania stawia szczerość jego uczuć do panny. Ta reaguje jak przystało na prawdziwą kobietę, wkrótce jednak znów wraca do swej wzorcowej poprawności i wybacza ukochanemu.
Równie papierowa jest cała galeria innych postaci. Ojciec Anny – stary, zgorzkniały zrzęda, przyjaciel Franka Młot – wyraziciel poglądów młodzieży dążącej do walki z zaborcą, Edward – wymuskany zalotnik Anny, braciszek Serafin, bernardyn przypominający braciszka Tucka z przygód Robin Hooda czy Kasia – służąca u matki Franka. Swoją drogą, Kraszewski przedstawia domostwo owocarki jako ubogie, a mimo to pracuje u nich służąca. Być może zmieniły się standardy w pojmowaniu ubóstwa, ale raczej Kasia niezbędna była w prowadzeniu fabuły, gdyż kilkakrotnie wykazała się zimną krwią i niespodziewaną bystrością umysłu, ratując chlebodawców z opałów. Zdecydowanie najlepiej wypada Jędrzejowa, matka Franka, staromiejska przekupka. Oczywiście jej postać też zbudowana jest bardzo stereotypowo, ale Kraszewski przynajmniej pozwolił jej wykazać się wielką siłą woli i energią w staraniach o uwolnienie aresztowanego syna.
Na szczęście dla czytelnika banalna fabuła z udziałem płaskich postaci rzucona jest na tło wydarzeń historycznych, a te Kraszewski odmalował w sposób porywający. Opierając się na relacjach, przedstawił atmosferę miasta i nastroje jego mieszkańców. Rzecz jasna i tu doszła do głosu tendencyjność autora; nastroje rewolucyjne wykazuje lud, młodzież, niższe duchowieństwo; arystokracja, bogate mieszczaństwo, urzędnicy – wszyscy boją się gwałtownych ruchów, uważają kraj za niegotowy do starcia z caratem. Spontaniczne manifestacje, brutalnie tłumione przez władze, podsycają tylko wrzenie, doprowadzając do tragedii, która stanie się udziałem głównych bohaterów. Sceny zbiorowe, manifestacje, starcia z wojskiem pełne są napięcia; wypadły bardzo plastycznie i niemal wyłącznie dla nich warto po powieść sięgnąć.
Nader wyraźne są inspiracje Kraszewskiego. „Dziecię Starego Miasta” zaczyna się niemal jak „Dom Pod Kotem z Rakietką” Balzaca. Najpierw krótka panorama miasta, potem zbliżenie na staromiejskie kamienice, a wreszcie wejście do jednej z nich i dokładny opis ubogiego poddasza Franka – drobiazgowy i wiele mówiący o mieszkańcach. Pazur pokazał też autor w opisie kancelarii rosyjskiego generała, w której cisną się rozmaici donosiciele i podejrzane typy, i w rozmowach między nimi a oficjelem. O Warszawie i jej mieszkańcach Kraszewski pisze z czułością i miłością, niekiedy wymyka mu się poetyckie wręcz porównanie („Po wczorajszym deszczu ranek był jak dziecię wychodzące z kąpieli: świeży, pełen woni, która dolatywała aż w te zakąty miasta od wiślanych brzegów i lasów”), bojowo nastawiona młodzież ma go po swojej stronie. Prawdziwe oburzenie i ból czuć w opisach sytuacji Polaków i licznych nieszczęść, jakie na nich spadają. Te szczere tony ratują powieść przed całkowitym popadnięciem w przegadanie, widoczne wyraźnie w rozmowach Franka i Anny oraz w tyradach wygłaszanych na zebraniach konspiratorów.
„Dziecię Starego Miasta” jest świadectwem czasów, w jakich powstało. Wątłe fabularnie, zapełnione sztampowymi postaciami i drętwymi dialogami broni się jednak dzięki żywemu przedstawieniu atmosfery lat przed powstaniem styczniowym, żarliwemu protestowi wobec krzywd i plastycznemu przedstawieniu burzliwych wypadków. Rozmowy zakochanych radzę przekartkować, a nad resztą pochylić się z szacunkiem i dać się wciągnąć w wir historycznych wydarzeń.

czwartek, 23 czerwca 2011

5. Dziennik Serafiny


Miłość jest rzecz niezdrowa, 
czyli rękopis znaleziony w parku

Przez wiele lat żyłam w kłamstwie, nie mając o tym zielonego pojęcia. Uważałam  Kraszewskiego za kostycznego dziejopisa, autora tyleż płodnego, co nudnego. Onieśmielała mnie też jego surowa fizjonomia na zdjęciach. Moje serce nie drgnęło nawet kilka lat temu w czasie zwiedzania dworu autora "Starej baśni" w Romanowie, choć trzepotało nerwowo, bo w drodze wyjątku pozwolono nam wejść do muzeum z jamniczką i bałam się, że skala dywany i parkiety, co na szczęście nie nastąpiło.

Dwie przeczytane niedawno, zajmujące recenzje Śmietanki Literackiej sprawiły, że mój światopogląd w kwestii Kraszewskiego zadrżał w posadach. Szczególnie zaciekawiły mnie "Cześnikówny", choć i "Kamienica w Długim Rynku" też wydała się warta lektury. W międzyczasie zaopatrzyłam się w literacką przystawkę, która miała albo zaostrzyć mój apetyt na prozę Kraszewskiego, albo skutecznie mnie od niej odstręczyć. To był "Dziennik Serafiny" z 1876 roku, powieść obyczajowa. Po kilku stronach wpadłam jak śliwka w kompot! Co ciekawe, kompot wcale nieprzesłodzony, a dość smakowity.

Książka zaczyna się jak typowa powieść dla panienek.  Tytułowa Serafina okazuje się rezolutną osiemnastolatką, która z niechęcią pobiera nauki na pensji we Lwowie. Postanawia prowadzić dziennik. Będzie "ślicznie... miło... przedziwnie..."[1] Gdyby żyła w naszych czasach, miałaby zapewne "milusi i fajniusi" blog. Jednak Serafina posiada tylko zszyty niebieską wstążką kajet. To w nim zapisuje swoje myśli i wspomnienia.

Niepostrzeżenie "Dziennik Serafiny" przeobraża się w antypowieść pensjonarską oraz antyporadnik na temat wychowania. Serafina stopniowo daje się poznać jako osóbka wyrachowana, cyniczna, z lodowato skalkulowanymi planami życiowymi. Imię bohaterki dobrane jest na zasadzie sarkastycznego kontrastu - sprytna materialistka zdecydowanie nie ma nic wspólnego z istotami niebiańskimi.

Świat wartości Serafiny opiera się na nihilistycznej atrofii uczuć. Mężczyźni są po to, by nimi zręcznie manipulować za pomocą atrybutów niewieściej urody. "Trzeba ich trzymać surowo..."[2] Wszelkie związki uczuciowe są wykluczone: "Wiemy wszystkie, że miłość jest zabawką tylko i że się na serio brać nie powinna..."[3] Zaangażowanie w ogóle nie wchodzi w rachubę: "nie ma nieszczęśliwszej kobiety nad tę, która nie jest panią swego serca."[4] Liczą się tylko pieniądze i pozory: "w świecie wszystko na formach polega"[5] Uczucia wyższe? "Miłość do niczego nie prowadzi, miłość jest rzecz niezdrowa, nietrwała... pozbawiona rozumu, niepokoi... niech Bóg nas od niej broni".[6] Dość szokujące wyznania jak na dziewiętnastowieczną panienkę.

Tematem przewodnim zwierzeń dziewczyny są plany matrymonialne, jakie snują będący w separacji rodzice. Matka usiłuje ją wyswatać z upośledzonym niedołęgą. Ojciec z wpływowym mężczyzną pięćdziesięcioletnim. Jest jeszcze przystojny młodzian, pan Opaliński, ubogi agronom pochodzenia szlacheckiego. Kto stanie u ołtarza z nadobną Serafiną? Oczywiście tajemnicy nie zdradzę, ale przygotujcie się na nie zawsze miłe niespodzianki. "Dziennik Serafiny" dowodzi, że życie dość brutalnie weryfikuje nasze poglądy na świat i ludzi.

Kraszewski miło zaskoczył mnie poczuciem humoru i ironicznym, satyrycznym dystansem. Świat uczuć nastolatki - dość nietypowej! - odmalowany jest barwnie i ze swadą, a dla scharakteryzowania głównej bohaterki autor wykorzystał nawet interpunkcję - lekko manieryczny sposób wysławiania się Serafiny ilustrują na przykład liczne wielokropki. Podobały mi się wyraziste portrety postaci, nawet epizodycznych (chociażby pani Celestyna lub Miss Bomburry) i raczej nieszablonowe jak na tamte czasy zakończenie. Książka jest świetnym źródłem wiedzy na temat ówczesnego świata i obyczajów. Ciekawa wydała mi się też obecność dwojga narratorów: literata, który w czasie pobytu w Vichy przypadkiem znalazł rękopis w parku oraz samej Serafiny, której dziennik poznajemy. Kraszewski całkowicie powstrzymuje się od oceny bohaterów, ale widzimy, że w zdecydowanej większości, z Serafiną włącznie, zostali przedstawieni karykaturalnie. Są antytezą normalności i zasad moralnych.

Nie przypadły mi natomiast do gustu - na szczęście dość rzadkie - wydarzenia melodramatyczne i chwilami nienaturalny styl ("czuję, że mi się w głowie szał rodzi, że... po niej chodzą myśli pstre, dzikie, czarne jak noc, ogniste jak błyskawice, cuchnące jak wyziew zgnilizny..."[7]. Uprzedzam też, że to nie jest powieść, która podejmuje wielkie wyzwania intelektualne, czy odkrywa nowe rejony wiedzy o człowieku. Jej głównym celem jest bystra i konkretna obyczajowa obserwacja.

Ogromną radość sprawiło mi natomiast obcowanie z piękną, staroświecką polszczyzną, tak inną niż współczesna nowomowa w mediach. Delektując się urokami języka Kraszewskiego, przypomniałam sobie o ciekawej akcji pod hasłem "Save the Words", niedawno rozpoczętej w Wielkiej Brytanii. Redaktorzy Oxford University Press stwierdzili, że z angielskiego bezpowrotnie znika coraz więcej słów. Żeby temu przeciwdziałać, zachęcają Brytyjczyków do "adopcji" wymierających wyrazów (Adopt-a-word). Opiekun stara się wybrane słowo stosować jak najczęściej (na przykład grając w Scrabble, w listach, SMS-ach, mailach, graffiti, itd). Wydaje mi się, że polszczyźnie przydałaby się podobny projekt. W "Dzienniku Serafiny znalazłam wiele wyrazów, - niektóre nader urokliwe! - których już raczej nie uświadczysz w naszej mowie. Oto garść przykładów:
turniura
kosooka
ostrowidz
admirować
nocja
procedencja
brawować
inkarnacja
rekluzja
dyspensować się
ordynaryjny
asindźka
uprowidować się
dziewosłęby
fascynator
parasolik
konfesata
Jeśli ktoś miałby ochotę przygarnąć któreś słowo, bardzo proszę. :) W kwestii graffiti polecam jednak ostrożność, aby nie narazić się służbom porządkowym.

W powieści Kraszewskiego znalazłam też przykłady wyrazów, które nadal funkcjonują, ale zmieniły znaczenie (na przykład statysta - mąż stanu, polityk; roztargnienie - rozrywka, przyjemność; nie rozpaczać - nie tracić nadziei). Czasami te modyfikacje prowadzić mogą do nieporozumień. Fragment, gdy wujcio "żartował sobie i baraszkował ze służącym... to jego genre..."[8], brzmi dziś dwuznacznie. :) Urocze wydało mi się natomiast zdanie: "muzyka jest dla niej potrzebą duszną" [9]. Wszystko wskazuje na to, że  dla mnie potrzebą duszną staje się czytanie kolejnych powieści Kraszewskiego.
_______________
[1] Józef Ignacy Kraszewski, "Dziennik Serafiny", Zrzeszenie Księgarstwa, 1987, s. 10.
[2] Tamże, s. 12.
[3] Tamże, s. 11.
[4] Tamże, s. 15
[5] Tamże, s. 20. 
[6] Tamże, s. 159.
[7] Tamże, s. 167.
[8] Tamże, s. 27.
[9] Tamże, s. 73.

Moja ocena: 4+/6

Tekst "Dziennika Serafiny" dostępny jest bezpłatnie tutaj.

środa, 22 czerwca 2011

4. Ada

Wywołana do tablicy, a ściślej zaproszona do kolejnego wyzwania czytelniczego JIK 200 książek na 200 - lecie zajrzałam do wykazu dzieł, jakie stworzył pisarz i nie mogłam wyjść z podziwu nad jego płodnością. Zaczęłam zapewne nie ja jedna zastanawiać się, czy ilość stworzonych dzieł przełoży się na jakość.
Przyznaję się, że nie przeczytałam dotychczas ani jednej powieści tego autora, a zapytana o Kraszewskiego odpowiedziałabym „Stara baśń” i to byłoby wszystko, co miałabym do powiedzenia. Udałam się zatem do biblioteki obawiając się, iż będę miała problemy ze znalezieniem choć jednej powieści. Tymczasem ku mojej radości Kraszewskiego ci w bibliotece –jeśli nie dostatek, to całkiem sporo. Zachęcona tytułem (imię mojej ulubionej koleżanki) wybrałam pierwszą książkę - rzecz ujmując alfabetycznie.
Postanowiłam, iż mimo szczytnego zamiaru uczczenia twórcy, nie będę stosowała żadnej taryfy ulgowej i jeśli mnie znudzi nie omieszkam o tym napisać.
Tymczasem ku memu zaskoczeniu powieść czytałam z dużym zainteresowaniem. Na tyle dużym, że zorientowawszy się, iż tom II (wypożyczyłam z biblioteki dwa Tomy przekonana, iż stanowią one całość dzieła) nie jest ostatnim tomem powieści wyszperałam w internecie ebooka (a nie przepadam za e-bookami), aby zapoznać się z tomem III.
"Ada" to powieść o potrzebie uczucia w życiu człowieka. Autor zdaje się zadawać pytanie, czy możliwe jest życie bez uczuć i czy można być szczęśliwym mając niemal wszystko (majątek, wykształcenie, towarzystwo, możliwość realizacji zainteresowań, urodę, zdrowie), kiedy brakuje miłości, przyjaźni czy choćby empatii.

więcej u mnie

http://ggpodroze.bloog.pl/id,329850153,title,Ada-Jozef-Ignacy-Kraszewski,index.html

3. Ewunia

Ewunia
Czasy Stanisława Augusta. Opowiadanie z końca XVIII wieku
 

Ta niewielka powieść za życia Kraszewskiego drukowana była tylko raz. Powstała na zamówienie Salomona Lewentala - właściciela  czasopism Tygodnik Romansów i Powieści oraz Kłosy. Ukazała się w Tygodniku w 16 odcinkach w latach 1871-1872. Wydawca prosił o powieść jednotomową, przeznaczoną dla tzw stanu średniego, sugerując gusta dla jakich powieść miała być przeznaczona. Jednotomową, bo wskazany jest pośpiech.  Druk gazeta rozpoczyna jesienią  1871 roku.
Akcja powieści rozpoczyna się w zapusty, kiedy to szlachta polska jeżdżąc od dworu do dworu bawi się  wykorzystując ostatnie dni przed postem. Główną bohaterką powieści jest Ewunia podczaszanka, panna do wzięcia - młoda, piękna i bogata. I jak to w romansach bywa - ojciec szuka dla swej córki dobrego kandydata na męża. Cóż, jako że serce ni sługa, panna jednak lokuje swoje uczucia w kuzynie - miłym, grzecznym, pięknym lecz bez grosza sierocie. Usłużni przyjaciele, konkurenci do ręki Ewuni, donoszą anonimowo podczaszemu, co się święci.Ojciec postanawia córkę wydać, za dobrą partię, a "gołysza" odprawić jak najdalej. Pewnie plan by się powiódł, gdyby nie przebiegłość pozornie niewinnej i szczerej Ewuni oraz sumienie autorów anonimu, no i upór "gołysza".
Kraszewski spełnił oczekiwania czytelników Tygodnika Romansów i Powieści. Mając na względzie ich gusta, arcydzieła nie popełnił. Choć podtytuł powieści sugerowałby powieść historyczną, tak nie jest. Jest to bardziej komedia z wątkami romansowymi, w której autor wykorzystał pomysł z powieści Ignacego Krasickiego "Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki". Owe "wątki romansowe" to aluzje do osiemnastowiecznych romansów miłosnych, którymi karmili się naiwni czytelnicy, a powieść to zawoalowana satyra na gusta czytelnicze współczesne Kraszewskiemu (jak powiadają wydawcy w nocie wydawniczej). Cierpliwości nie lada trzeba, by przebrnąć przez perypetie miłosne, intrygi i podchody, bo opowieść o Ewuni twórczość Basi Cartland na myśl przywołuje.
No i jak to w prawdziwym romansie bywa, wszystko się dobrze kończy, a  wszyscy żyli długo, szczęśliwie i bogato.

I tak na marginesie.
 "Mikołaja Doświadczyńskiego przypadków przez niegoż samego opisanych, na trzy księgi rozdzielonych" autorstwa Ignacego Krasickiego nie czytałam, o czym z bólem i wstydem donoszę, więc, co Kraszewski użyczył od Krasickiego, nie wiem.

środa, 15 czerwca 2011

2. Stara Baśń

Książka wpisana w kanon lektur szkolnych. Książka, której modnie jest nie czytać. Książka, o której wszyscy słyszeli same stereotypy, a mało kto chce sam sprawdzić, czy może jednak znajdzie w niej coś ciekawego.
Od razu na wstępie uprzedzam, że nie mam zwyczaju pisać szablonowych poprawnych recenzji. To będą moje wrażenia z pierwszego spotkania z J.I. Kraszewskim. Spotkania, które zaowocowało miłością do tegoż i wiernością przez kolejne długie lata.
"Starą baśń" przeczytałam w podstawówce jakiejś wczesnej. Gdy już miałam przeczytane wszystkie książki ze szkolnej biblioteki wskazane dla mojego wieku, pani bibliotekarka z niechęcią podała mi tomiszcze (wtedy to było dla mnie grubaśne) i z zastrzeżeniem "ale nie wiem, czy cię to nie znudzi", pozwoliła zabrać do domu.

A ja utonęłam. To było coś pięknego - opowieść o starych czasach, o plemionach słowiańskich, o relacjach w siole (już nie pamiętam, jak to się nazywało - osada?). No i miłość - zakazana, a jakże! Te obyczaje, obrzędy, Popiel i Piast, Myszy, knowania, trucizna. Tajemniczy i mroczny klimat, napięcie i strach o głównych bohaterów. Powtarzam - takie pamiętam wrażenia sprzed lat.
Wiele lat później oglądałam film na podstawie tej powieści i już mnie tak nie zachwycił. Podejrzewam, że jednak liczy się, kiedy co czytasz/oglądasz. Może dziś też nie zachwyciłaby mnie ta powieść?

Ale dużo później czytałam inne jego utwory, a jednak "Stara baśń" pozostaje moją najbardziej ulubioną książką Kraszewskiego.

P.S. Jako że ten tekst nie jest prawdziwą recenzją, można śmiało go pominąć w liczeniu do 200. Wystarczy to zasugerować w komentarzu i bez urazy usunę cyferkę.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

1. Brühl

Książka opowiada historię prawdziwą, Henryk von Brühl żył w latach 1700-1763. J.I. Kraszewski przedstawia historię jego kariery, od pazia króla Augusta II Mocnego do ministra pełniącego praktycznie wszystkie urzędy króla Augusta III.
A tak właściwie to jest to historia żądzy władzy i tego, w jaki sposób, jakimi fortelami, sztuczkami Brühl do tej władzy dochodził, w jaki okrutny wyrachowany a równocześnie w "białych rękawiczkach" sposób pozbywał się rywali. Historia jego "pseudo" przyjaźni z Józefem Sułkowskim, faworytem króla Augusta III.
Na początku czujemy nawet pewną sympatię do Brühla, podziwiamy jego zmyślność i inteligencję, jednak im dalej, tym już tylko rośnie odraza.
To, co jednak najbardziej mnie uderzyło, to historia królów - Augusta II - silnego władcy, pełnego życia, pragnącego uciech i zabaw, trwoniącego majątek i jego syna Augusta III - kompletnego przeciwieństwa ojca, całkowicie bezwolnego nieudolnego monarchy, lubiącego tylko utarte latami przyzwyczajenia i spokój - zwłaszcza w kontekście tego, że byli oni przecież także władcami Polski, niestety ...
I jeszcze takie spostrzeżenie - pewnie większość z nas w dzieciństwie marzyło, żeby żyć w dawnych czasach, w miarę dorastania dochodząc do wniosku, że w dawnych czasach owszem, ale najlepiej rodząc się w warstwie szlacheckiej lub nawet na dworze królewskim. Po przeczytaniu "Brühla" - jeśli do tej pory jeszcze sobie tego nie uświadomiliśmy, zobaczymy, że nawet będąc bardzo wysoko w hierarchii tamtych czasów, nie można było spać spokojnie i żyć szczęśliwie.
J.I. Kraszewski naprawdę w mistrzowski sposób opisuje postaci, całe tło historyczne, świetnie ukazuje kulisy i mechanizmy władzy. Książka, a właściwie powinnam napisać sama historia Brühla jest fascynująca i niezwykle wciągająca. Polecam!

Nie mogłam się oprzeć :)

Możecie moi drodzy za kilka dni usunąć ten post, bo nie wiem, czy pasuje, ale nie mogłam się oprzeć!
Wszystkie pobrane jako pakiety z Podaja, ciekawe, czy jeszcze się uda jakieś "złowić". Tylko kiedy ja to wszystko przeczytam? Przy moim aktualnym tempie czytania książek własnych nierecenzyjnych, to już te sześć to plan na 3 lata :p

sobota, 11 czerwca 2011

Dwieście recenzji na dwusetlecie - akcenty graficzne

Autorem pomysłu "Dwieście recenzji na dwusetlecie JIKa" jest Zacofany w lekturze. Myślę, że już wkrótce omówimy zręby ideologiczne tej szczytnej akcji.
Chyba byłoby dobrze, gdyby osoby umieszczające recenzję przed tytułem dodawały jej numer porządkowy. Od razu będzie wiadomo, ile jeszcze pozostało do wykonania planu i napięcie będzie rosło. :) Co o tym sądzicie?
Korzystając z wolnej chwili wykonałam akcenty graficzne, które będzie można dodać do informacji o akcji, ogłaszając ją tutaj, na Waszych blogach czy gdziekolwiek indziej. Wszelkie uwagi krytyczne bardzo mile widziane.


czwartek, 9 czerwca 2011

Źródła książek

Tematyka posta sprawia wrażenie trywialnej. Od Kraszewskiego pęka w szwach allegro jak i biblioteki.
Są jednak niestandardowe źródła, którymi warto się zainteresować.

E-booki- ze względu na rok pierwszego wydania często jest możliwe pobranie LEGALNYCH ebooków za darmo.
literatura.net.pl - kilkanaście tytułów
eczytelnia.net- kilkanaście tytułów (po 1,99/sztukę)
book-online.nextore.pl - j.w.
www.pbi.edu.pl - link z posta Lirael- niestety mi nie zadziałał- do przetestowania:).
Chomikuj - serwis darmowy dla zarejestrowanych użytkowników.
Zachęcam do wrzucania innych linków w komentarzach:).

Dla tych, którzy nie posiadają czytnika, a czytanie z ekranu ich męczy, ciekawą opcją jest podaj.net.
Jest to serwis wymiany, tzn, aby wziąć z niego książkę, musimy najpierw
a) zarejestrować się
b) oddać własną książkę (wystawić w serwisie a następnie, jeśli znajdzie się na nią chętny, wysłać na własny koszt pobierającemu)
W momencie, gdy zamawiający potwierdzi wysyłkę dostajemy punkty (10 za każdą "sztukę") i sami możemy zacząć "łowy".

Na podaj.net nie ma zbyt wielu nowości, ale nadal w ogólnym obiegu jest prawie 50 tytuów JIK, dostępnych w każdej chwili.
Radzę dopytywac się o pakiety - za 10 punktów wielu użytkowników chętnie wyśle nam 2 lub nawet 3 książki.
Jeśli brakuje interesującego nas tytułu - warto zapytać na forum. Wielu użytkowników chętnie odda dzieła JIK za punkty lub za inną książkę.
Moim zdaniem zdobywanie książek właśnie przez podaj.net jest również atrakcyjne kosztowo. Pozyskany egzemplarz (lub 2-3), kosztuje nas od 2 do 5 zł (w zależności od tego ile sami zapłacimy wcześniej za wysyłkę swojej książki).
Nie uwzględniam tu historycznego kosztu książek, których się pozbywamy.
Jakie książki warto oddać? Spora popularnością cieszą się względnie niedawno wydane czytadła (różnych gatunków). Zazwyczaj i tak takie książki to jednorazówki. O dziwo - popularne są również aktualne "babskie" gazety (zwłaszcza Twój Styl i Elle).
Tyle, jeśli chodzi o pozyskiwanie dzieł JIK. Na szczęście patron naszego bloga jest autorem tak zakurzonym, że jest to niemal bezproblemowe.

Ogólne rady jeśli chodzi o pozyskiwanie innych książek? Nowości najlepiej wymieniać metoda książka za książkę (gdyby byli chętni na takie informacje użytkownicy serwisu chętnie podzielą się szczegółową wiedzą w komentarzach). Wciąż łatwo jest natomiast o ksiażki wydane w czasach PRL (zwłaszcza niszowe i z literatury dziecięcej i młodzieżowej).
Wprawdzie zacofany.w.lekturze napisał kiedyś, że ten serwis to dżungla przeokrutna, ale ja stoję na stanowisku, że do odważnych świat należy;).

środa, 8 czerwca 2011

Popracujmy koncepcyjnie (do usunięcia)

Ponieważ dyskusje o JIKu toczą się w co najmniej trzech miejscach, proponuję się przenieść tutaj, do komentarzy pod tym wątkiem, który kiedyś się wytnie:)
 Osobiście proszę obecne na sali damy, aby wypowiedziały się w kwestii koloru szablonu, bo ta sjena palona czy inny ugier mnie osobiście zniechęca:)

wtorek, 7 czerwca 2011

Lista lektur

Listę lektur przytaczam za biblionetką. Jakoś bardziej jej ufam niż wikipedii, a na razie nie znalazłam innego źródła. Usunęłam tylko antologie bajek. Proszę się nie przerażać liczbą pozycji:). I dawajcie znać, jeśli czegoś brakuje.


* Ada: Sceny i charaktery z życia powszedniego
* Adama Polanowskiego, dworzanina króla Jegomości Jana III, notatki
* Anafielas: Pieśni z podań Litwy
* Bajbuza: Czasy Zygmunta III
* Bajeczki
* Bajki i bajeczki
* Bajki i podania
* Bajki polskie
* Banita: Czasy Stefana Batorego
* Barani Kożuszek: Opowiadanie historyczne z końca XVIII wieku
* Bez serca: Obrazy naszych czasów
* Bezimienna: Powieść z końca XVIII wieku
* Biały książę: Czasy Ludwika Węgierskiego
* Biografia sokalskiego organisty Kotlety
* Boleszczyce: Powieść z czasów Bolesława Szczodrego [do książki dodano opisy lub recenzje]
* Boża czeladka: Opowiadanie
* Boża opieka: Powieść osnuta na podaniach XVIII wieku
* Boże dary
* Boży gniew: Czasy Jana Kazimierza
* Bracia rywale
* Bracia Zmartwychwstańcy: Powieść z czasów Chrobrego
* Bratanki: Powieść z podania początku XVIII wieku
* Brühl: Powieść historyczna z XVIII wieku
* Budnik
* Było ich dwoje
* Całe życie biedna
* Caprea i Roma: Obrazy z pierwszego wieku
* Cet czy licho: Powieść historyczna z końca XVII wieku
* Chata za wsią
* Chore dusze: Powieść w 2 tomach
* Ciche wody: Powieść współczesna
* Czarna Perełka: Powieść
* Czercza Mogiła: Powieść
* Cześnikówny: Powieść
* Cztery wesela
* Diabeł: Powieść z czasów Stanisława Augusta
* Dola i niedola: Powieść z ostatnich lat XVIII wieku
* Dwa światy
* Dwie królowe: Bona i Elżbieta
* Dziad i baba
* Dziadunio: Obrazki naszych czasów
* Dzieci wieku
* Dziecię Starego Miasta: Obrazek narysowany z natury
* Dziennik Serafiny: Z autografu
* Dziwadła: Powieść współczesna
* Emisariusz
* Ewunia: Opowiadanie z końca XVIII wieku
* Głupi Maciuś
* Grzechy hetmańskie: Obrazy z końca XVIII wieku
* Grześ z Sanoka: Opowiadanie historyczne z czasów Władysława Jagiełły
* Herod-baba: Opowiadanie dziadka
* Historia kołka w płocie: Według wiarygodnych źródeł zebrana i spisana
* Historia o bladej dziewczynie spod Ostrej Bramy
* Historia o Janaszu Korczaku i o pięknej miecznikównie: Powieść z czasów Jana Sobieskiego
* Historia o królewiczu Rumianku i siedmiu królewnach
* Historia prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem: Opowiadanie historyczne z XII wieku
* Historia Sawki
* Hołota: Powieść współczesna
* Hrabina Cosel
* Idylla polska: Antologia (antologia; wraz z Asnyk Adam, Baczyński Krzysztof Kamil, Bąk Wojciech (1907-1961) i inni)
* Infantka: Anna Jagiellonka
* Interesa familijne
* Jak się dawniej listy pisały
* Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił: Powieść
* Jaryna
* Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik: Jagiełłowie do Zygmunta
* Jelita: Powieść herbowa z r. 1331
* Jermoła: Obrazki wiejskie
* Jesienią
* Kamienica w Długim Rynku: Powieść
* Kartki z podróży: 1858-1864
* Kawał literata: Wizerunki społeczne z końca XVIII wieku
* Klasztor
* Klin klinem: Nowela
* Komedia dworkowa (antologia; wraz z Krasicki Ignacy, Dmuszewski Ludwik Adam, Kamiński Jan Nepomucen i inni)
* Komedianci: Powieść
* Kopciuszek
* Kordecki
* Kościół Świętomichalski w Wilnie
* Kraków za Łokietka: Powieść historyczna
* Król chłopów: Powieść historyczna z czasów Kazimierza Wielkiego
* Król i Bondarywna: Powieść historyczna
* Król Piast: Michał książę Wiśniowiecki
* Król w Nieświeżu 1784: Obrazek z przeszłości
* Królewscy synowie: Powieść z czasów Władysława Hermana i Krzywoustego [do książki dodano opisy lub recenzje]
* Krzyż na rozstajnych drogach
* Krzyżacy 1410: Obrazy z przeszłości
* Kunigas
* Kwiat paproci
* Lalki: Sceny przedślubne
* Latarnia czarnoksięska: Obrazy naszych czasów
* Listy do rodziny
* Lublana: Baśń
* Lubonie: Powieść z X wieku
* Ładny chłopiec: Powieść współczesna
* Ładowa Pieczara
* Łoktek na łożu smierci; Tatarzy na weselu
* Macocha: Powieść z podań XVIII wieku
* Maleparta: Powieść historyczna z XVIII wieku
* Masław: Powieść z XI wieku
* Matka królów: Czasy Jagiełłowe
* Metamorfozy: Obrazki
* Męczennica na tronie: Opowiadanie historyczne
* Męczennicy: Marynka
* Męczennicy: Na wysokościach
* Milion posagu: Powieść
* Mistrz Twardowski: Powieść z podań gminnych
* Mogilna: Obrazek współczesny
* Morituri: Powieść w dwóch tomach
* Moskal: Obrazek współczesny narysowany z natury
* Mozajka: Nowelle i opowiadania
* Na bialskim zamku: Powieść historyczna z czasów Augusta III
* Na cmentarzu - na wulkanie
* Na królewskim dworze: Czasy Władysława IV
* Na tułactwie
* Na wschodzie: Obrazek współczesny
* Nad modrym Dunajem
* Nad Sprewą
* Nera
* Niebieskie migdały
* Noc majowa
* O pracy
* Ongi: Krwawe znamię: Powieść
* Orbeka
* Ostap Bondarczuk
* Ostatni z Siekierzyńskich: Historia szlachecka
* Ostatnia z książąt Słuckich: Kronika z czasów Zygmunta Trzeciego
* Ostatnie chwile księcia wojewody (Panie Kochanku): Z papierów po Glince
* Ostrożnie z ogniem: Powieść
* Pałac i folwark: Obrazy naszych czasów
* Pamiętnik Mroczka: Powieść
* Pamiętnik panicza
* Pamiętniki
* Pan i szewc
* Pan Karol
* Pan Major
* Pan na czterech chłopach: Historia szlachecka z XVIII wieku
* Pan starosta kaniowski
* Pan Walery
* Pan z panów
* Panie kochanku: Anegdota dramatyczna we trzech aktach
* Papiery po Glince
* Pod Blachą: Powieść z końca XVIII wieku
* Pod włoskim niebem: Fantazja
* Podróż do miasteczka: Powieść
* Poeta i świat
* Pogrobek: Powieść z czasów przemysławowskich
* Polska w czasie trzech rozbiorów 1772-1799
* Pomywaczka: Obrazek z końca XVIII wieku
* Powieść bez tytułu
* Powrót do gniazda: Powieść z podań XVI wieku
* Półdiablę weneckie: Powieść od Adriatyku
* Profesor Milczek
* Profesor Milczek; Rejent Wątróbka
* Przed burzą: Sceny z roku 1830
* Przygody pana Marka Hińczy: Rzecz z podań życia staroszlacheckiego
* Psiarek: Opowiadanie
* Pułkownikówna: Historia prawdziwa z czasów saskich
* Ramułtowie: Powieść współczesna
* Raptularz pana Mateusza Jasienickiego: Z oryginału przepisany mutatis mutandis
* Resurrecturi: Powieść w dwóch tomach
* Resztki życia
* Roboty i prace: Sceny i charaktery współczesne
* Rok ostatni panowania Zygmunta III: Obraz historyczny
* Rzym za Nerona: Obrazy historyczne
* Saskie ostatki: August III
* Sąsiedzi: Powieść z podań szlacheckich z końca XVIII wieku
* Sceny sejmowe: Grodno 1793
* Sekret pana Czuryły: Historia jeszcze jednego rezydenta wedle podań współczesnych opowiedziana
* Semko: Czasy bezkrólewia po Ludwiku: Jagiełło i Jadwiga
* Serce i ręka: Powieść prawie historyczna
* Sfinks: Powieść
* Sieroce dole: Powieść
* Skarb: Wybór opowiadań
* Skrypt Fleminga: Powieść historyczna z czasów Augusta II
* Sprawa kryminalna: Powiastka
* Stach z Konar: Powieść historyczna z czasów Kazimierza Sprawiedliwego
* Stańczykowa kronika: Od roku 1503 do 1508
* Stara baśń: Powieść z IX wieku
* Stara Panna
* Staropolska miłość: Urywek pamiętnika
* Starosta warszawski: Obrazy historyczne z XVIII wieku [do książki dodano opisy lub recenzje]
* Starościna bełska: Opowiadanie historyczne 1770-1774
* Stary sługa: Powieść
* Sto diabłów: Mozaika z czasów Czteroletniego Sejmu
* Strzemieńczyk: Czasy Władysława Warneńczyka
* Syn Jazdona: Powieść historyczna z czasów Bolesława Wstydliwego i Leszka Czarnego
* Syn marnotrawny: Opowiadanie z końca XVIII wieku
* Szalona: Powieść
* Szaławiła
* Szpieg
* Śniehotowie: Legenda z XVIII wieku, spisana z opowiadania
* Świat i ziemia
* Tomko Prawdzic: Wierutna bajka
* Trapezologion
* Tryumf wiary: Obrazek historyczny z czasów Mieczysława I-go
* Tułacze: Opowiadania historyczne
* U babuni: Powieść
* Ulana
* Upiór: Opowiadanie przy kominku
* W oknie; Nauczyciele sieroty
* W pocie czoła: Z dziennika dorobkowicza
* W starym piecu: Studium psychograficzne
* Waligóra: Powieść historyczna z czasów Leszka Białego
* Warszawa w 1794 roku: Powieść historyczna z czasów kościuszkowskich
* Wielki nieznajomy: Obrazy naszych czasów
* Wielki świat małego miasteczka
* Wilczek i Wilczkowa: Opowiadanie z końca XVIII wieku
* Wizerunki książąt i królów polskich
* Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku: Dziennik przejażdżki w roku 1843 od 22 czerwca do 11 września
* Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy
* Wybór opowiadań
* Z chłopa król
* Z dziennika starego dziada
* Z siedmioletniej wojny
* Z życia awanturnika: Obrazki współczesne
* Za Sasów: Czasy Augusta II i Augusta III
* Zadora: Historia z końca XVIII wieku
* Zaklęta księżniczka
* Zemsta Czokołdowa
* Złote jabłko: Powieść
* Złoty Jasieńko: Powieść współczesna
* Zygmuntowskie czasy
* Zygzaki: Powieść
* Żacy krakowscy w roku 1549: Prosta kronika
* Żeliga: Powieść
* Żyd: Obrazy współczesne
* Żywot i przygody hrabi Gozdzkiego: Pan starosta kaniowski
* Żywot i sprawy Imć pana Medarda z Gołczwi Pełki: Z notat familijnych spisane

Dlaczego Kraszewski?


Od jakiegoś czasu na blogach i serwisach książkowych rozkręca się moda na czytanie klasyki. Muszę przyznać, że sama tej modzie uległam i z przyjemnością nadrabiam lekturowe zaległości. Są jednak klasycy równi i równiejsi. Bezapelacyjnie największą popularnością cieszą się Rosjanie. Czasem sięga się po Anglików (to pewnie zasługa wszelkiej maści rankingów klasyki, zestawianych zazwyczaj przez anglojęzyczne instytucje) bądź Francuzów. Z Polaków prym wiodą Sienkiewicz i Prus.
A Kraszewski? Ma opinię wtórnego nudziarza. Trudno powiedzieć czy zasłużoną, gdyż tak naprawdę... nikt go nie czyta.
Pomysł oddzielnego bloga poświęconego twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego powstał, gdy kilka osób spróbowało jednak zmierzyć się z jego powieściami. Okazało się, że Kraszewskiego da się czytać, co więcej, ta lektura dostarcza sporo satysfakcji.
Przy bliższym przyjrzeniu okazuje się zresztą, że wtórność tego pisarza jest mitem - to właśnie inni polscy pozytywiści bez żenady wykorzystywali jego pomysły!

Pozostał jednak problem braku informacji na temat książek JIK. Większość wydań pochodzi z czasów, gdy nie umieszczano notek na okładkach. Brakuje informacji w internecie. Odpowiedzią ma być właśnie ten blog. Zamierzamy się dzielić wrażeniami z lektur, zarówno tych aktualnych, jak i sprzed lat. Sprawdzimy, które książki wciąż warto czytać:).

Nie jest to typowe wyzwanie - każda przeczytana i opisana książka JIK, zwłaszcza taka, o której nie ma wiele informacji jest cenna. Można również wklejać starsze teksty własnego autorstwa. Projekt nie ma również ograniczeń czasowych.

Spróbujmy wspólnie przełamać krzywdzący stereotyp, że Kraszewski jest nudny i nie warto go czytać.
Zapraszam do dołączenia do projektu.
ZGŁOSZENIA POD TYM POSTEM.

żródło zdjęcia