niedziela, 8 marca 2015

Wilniuki w Pyrlandii, czyli poznańskie czytanie JIK-a.


                                          Jest to miło usłyszeć, że krajanie czytają archaicznym językiem, jakby powiedział mieszkaniec Pyrlandii: "Czytojmy wiaruchna, czytojmy po naszymu".
Szczerze dziękuję, Pani Agnieszce, za ciekawą recenzję "Luboni", która przyznaję trochę jednak mnie zaniepokoiła. Nie, nie jest to niepokój ogólny,  lecz niepokój w moim sercu.


                                                     Mieszkam w Poznaniu, na codzień pracuję i nawet gdybym chciał, to rzadko udaje mi się dotrzeć na tak faine spotkania, jak poznańskie czytanie Józefa Ignacego KRASZEWSKIEGO.
To gwoli usprawiedliwienia, jednak by się nie oskarżyć (czasami) postanowiłem przeczytać "Lubonie".  Luboń trochę mi bliski, Górczyn jeszcze bardziej, a Łazarz to już mój fyrtel. Przed wojną Święty Łazarz, lecz to inna historia, jednak trochę naprowadza na trop fabuły tejże powieści - jakby nie było (już niedługo rocznica Chrztu Polski).



                                                    Trochę po partyzancku, z doskoku (Litwa kocha las) wziąłem jednak udział w powszechnym czytaniu na nowo wydanej książki z Luboniem w tle. Otóż dziś 8 marca (pierwsza Niedziela po Świętym Kazimierzu) przypada Kiermasz Kaziukowy zorganizowany przez Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej na Starym Rynku w Poznaniu. Praktyczne i stetrane, nasze Pyry z Towarzystwa, widocznie postanowili połączyć "za jednym zamachem" dwa nadzwyczaj ciekawe i wdzięczne wydarzenia: Kaziuka i poznańskie czytanie JIK-a. Do czego w dużej mierze (dziękować) przyczynili się pracownicy Muzeum JIK-a w Poznaniu, na czele z zawsze uśmiechniętym kustoszem Krzysztofem.


                                                       Mój zawód serca został ukojony. Czytałem urywek o tym jak na dwór Mieszka i Dubrawki przybyli wojowie z Pragi...i jakoś tak samo przyszło - "Lubonie" wskoczyły na trzecie miejsce, moich ulubionych KRASZEWSKIEGO lektur. W domyśle, czy możemy liczyć na poznańskie czytanie "Pogrobka" ? Chciałoby się powiedzieć, dlaczego by nie w murach piastowskiego zamku, którego wieża dumnie unosi się (wciąż zamknięta ?!?) już nad Starym Rynkiem. Na pierwszym miejscu nadal u mnie "Kunigas", który na pewno jakoś się z Kiermaszem Kaziukowym komponuje...



                                          Naszym czytelnikom powiem, że planowane są już przez Pracownię - Muzeum na ul. Wronieckiej następne spotkania z "Luboniami", gdzie tego jeszcze nie wiadomo, najlepiej śledzić stronkę Biblioteki Raczyńskich, tutaj.
Paniom Agnieszce i Izie, z serca dziękuję, raz jeszcze za wiadomość; rzeczywiście na okładce książki (nowego wydania) jest urywek recenzji, jednego(-ej)  z współtwórców naszego bloga, cóż lepszego mogło go spotkać, tylko wielce gratulować.


                                                    I ja tam byłem, piwa nie, lecz żurawinę piłem, a com widział i słyszał, w księgach (tej no i ten Jan DŁUGOSZ tutej tyż był) umieściłem...

P.S. Pokornej głowy miecz nie siecze.

6 komentarzy:

  1. Niepokój to ja poczułam, czytając, że moja recenzja niepokój w sercu wzbudziła... Na szczęście widzę, że ów niepokój zacną lekturą i udziałem w ciekawym wydarzeniu ukojony...
    Cieszę się, że JIK jest wznawiany i czytany.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Agnieszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Agnieszko, niepokój rzeczywiście był, lecz to w żadnym wypadku z powodu Pani recenzji, był niepokój na duszy, ponieważ po prawdzie nie tak dużo KRASZEWSKIEGO czytałem, tutaj m.in. "Lubonie" także minąłem, całkiem niesłusznie...bo do Lubonia, mam żabi lub ;) Stefczyka skok. Ciekawi mnie JIK z cyklów historycznych, czytałem też Danka i Władysława MICKIEWICZA...trochę :) zaciekawiły mnie wydania na Litwie, znam JIK-a z listów i biografii, a nie O ZGROZO !!! jest mi z tego powodu smutno...z lektur. "czego serdecznie żałuję".
      Nie takie tanie te nowe "Lubonie" (25 zł), można było (czego nie wiem) wydać także jak, np. Cherezińską w twardej (i miękkiej oprawie), poza tym , gdzie są ilustracje ?
      Ja zostaję przy swoim starym (Wyd. Lubelskie) wydaniu z liściem dębu na okładce.
      ...czytany tak, a wznowienia ? ich nie wiele w Polsce, ogromny kraj nasz ukochany, powinien dbać o klasyków.
      Wszystkiego dobrego.

      Artur z Łazarza.

      Usuń
  2. Panie Arturze,
    mówi Pan, że aż takie dobre te Lubonie?
    Co do czytania JIK-a, to wydawnictwo tu palce pewnie maczało, Można liczyć na kolejne takie imprezy przy wydaniu kolejnych tomów.
    A przy okazji tego cytowanego urywka, to zobaczyłam przy okazji, ile roboty jest przy wydaniu takiej książki. Same negocjacje z autorką recenzji (które fragmenty, czy ma być podpis jej, czy nazwa bloga), to było juz kilka maili. A takich szczegółów są przecież setki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Izo,
    Tak...tak...tak, dobre między innymi z tego względu, że to o rodzinnych stronach (podobnie jak "Pogrobek") - słusznie kustosz dba o tę lekturę, bowiem Poznaniacy się z Nią utożsamiają.
    To tak "trochę" jakby urządzić warszawską sielankę na temat GŁOWACKIEGO Aleksandra "Lalki" na przykład pod kolumną Zygmunta. Myślę, a przecież mam ciocię (i Panią Izę) w Warszawie, że to dla Stoliczan ważne byłoby wydarzenie.
    Być może , że wydawnictwo wspomogło. "Zysk" to z tego co czytałem, dziś ogromne przedsiębiorstwo, w znaczeniu, że bogate. JEDNAK ja myślę, iż takie spotkania, podobnie było u nas z MICKIEWICZEM, już "idą" oddolnie i są prawdziwie pięlęgnowane, przez mieszkańców, zza fyrtla.
    Co do Adama MICKIEWICZA to była odprawiona Msza w 2012 roku w intencji poległych za Napoleona oraz za spokój duszy samego Poety (prześlę Pani na mail prywatnie, ciekawy poznański Merkuriusz z tego wydarzenia). Podobno "krąży" gdzieś "Pan Tadeusz" napisany gwarą poznańską ! (o szczunie Tadku i meli Zosi...)
    No proszę...nie wiedziałem że tyle formalności. Z naszego punktu widzenia to jednak dobrze, że się ma takie czy inne prawa. Ciekawe czy forumowiczowi, naszemu szanownemu, starczyło na przysłowiowe lody w kawiarni ? Górczyn - Luboń to na prawdę piękna okolica. Dla mnie literacki Poznań to zawsze byli ś.p. Przemysław BYSTRZYCKI czy Kazimiera "Iłła". Mam nadzieję , że w Warszawie też łapiecie wiatr w żagle...
    Zabrałem się za tłumaczenie kilku bojowych wierszy ROMOCKIEGO i BACZYŃSKIEGO, Warszawo... Warszawo...
    Kłaniam się nisko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lepiej późno niż wcale,
    Wszystkim Paniom z Naszego bloga z okazji 8 MARCA,
    życzymy (myślę , że chłopaków jest tutaj więcej...)
    samych KRASZEWSKICH pod pantoflem ;)
    dużo zdrowia, pogody ducha i ciepła...
    lecę zapuszczać brodę ;)

    OdpowiedzUsuń