wtorek, 17 kwietnia 2012

111. Półdiablę weneckie

"Dzisiaj Europę z końca w koniec przewędrowawszy, nie trafi się na wybitniejszą postać, żadna fizjognomia wyrazistsza nie przejrzy przez skorupę cywilizacji. (...) Dawne czasy i u nas, i wszędzie obfitsze były oryginały, i nie było jeszcze tej łatwości przebiegania świata, która dziś ściera piętna, ogładza obyczaje, przenosi ludzi, a za nimi jakiś ogólny ton europejski, który w istocie zależy na tym, żeby być podobnym do wszystkich, a jak najmniej do siebie samego. (...) Wszyscyśmy do siebie podobni z małymi różnicami." To poglądy pisarza z czasów pisania powieści w Dreźnie w 1865 roku. Co by powiedział, gdyby żył w naszych czasach?
Początek jak felieton zmierza następnie do opowiedzenia zwartej historii z tezą i morałem. Ponieważ istotą są związki polsko-włoskie, więc i pożartować narrator sobie raczy. "Myśmy im tam posyłali bogatych suchotników, znudzonych wielkich panów, umierające panie i pobożnych zamożnych prałatów, a oni nam oddawali pożyczkę w niedouczonych doktorach, w niefortunnych malarzach, w nieszczęśliwych prawnikach, niekiedy wszakże w artystach cale znakomitych i rzemieślnikach niepospolitej wprawy." Losy Włochów, którzy osiedlili się w dawnej Polsce, doczekały się i współcześnie poważnych opracowań naukowych. Tu jednak ta informacja służy introdukcji w zaplanowany wątek.
XVIII wiek, czasy po konfederacji barskiej, Wielkopolska. W szlacheckim rodzie Lipińskich, alias Lippich de Buccellis jeden z potomków, dawny konfederata, chce poznać ślady włoskich przodków i odbyć pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Na wyprawę bierze węgrzynka, kochliwego nastoletniego chłopa Maćka. W czasie przeprawy z Triestu do Wenecji zwraca uwagę na piętnastoletnie rozdokazywane dziewczę o figlarnych oczach, Cazitę, córkę kapitana statku. Zaproszony, odwiedza rodzinę Zeno na Lido. Fabuła powieści jest prosta - potem ślub, wizyta w Wielkopolsce, powrót do Wenecji, śmierć i rozmowy o tej historii przez osoby w pewien sposób związane z bohaterami. Jednak w tej książce ważne stają się stany uczuciowe, rozumienie tworzenia stałych i odpowiedzialnych więzi. Cazita, młodziutka wenecjanka, nie zna świata i życia, chce czerpać wiele przyjemności póki czas, gdyż kobiety włoskie szybko się starzeją1, imponuje jej przystojny, bogaty polski szlachcic, ale jak egzotyczny kwiat usycha z tęsknoty za swoim rodzinnym miastem w zimnej Wielkopolsce. Konrad, dojrzalszy, od dzieciństwa ma inną naturę niż rodzeństwo. Właściwie sam nie wie, jakie powinno być jego przyszłe życie, ma jakieś mętne wyobrażenie o kobietach jako towarzyszkach życia. Wydaje się być rozsądny, ale jakieś specyficzne pojmowanie honoru sprawia, iż traci rozsądek, wpada w zastawione sidła. Mimo że mówił, że "to młodzieńcze uczucie, to kwiat, z którego może nie będzie owocu", żeni się, jedzie z żoną w rodzinne strony i wraca dla jej dobra. Konrad po powrocie do Wenecji również zapada na chorobę duszy stęsknionej za domem rodzinnym. Pewnie to wynik i nowego stylu życia i bezczynności, do której nie nawykł - jak podaje się w komentarzu narracyjnym. Podobny przebieg zauroczenia i tęsknoty dotyka Maćka, choć on się uratuje, lecz pewne wyrzuty sumienia zostaną. Jest jeszcze trzecia osoba, szewc Nani, Polak z Krakowa, który zżył się z nowym miejscem, lecz są chwile, że łza zakręci się w oku, jednak i tak nie ma do kogo i do czego wracać. Trzy męskie postawy, trzy wybory, trzy różne sposoby aklimatyzacji poza granicami swej ojczyzny. Ponieważ tęsknota nie zna granic ani narodowości, dotyka też uroczą wenecjankę.
Teza, że nie są szczęśliwe małżeństwa osób różnych nacji, właściwie powinna być uzupełniona informacją, że z osobami o specyficznej konstrukcji psychicznej. Są ludzie tak mocno związani z ziemią, ludźmi, językiem, tradycją, że mogą być tylko turystami, podróżnikami w świecie, by móc potem w każdej chwili powrócić do siebie. Nostalgia, tęsknota, żal, poczucie pustki wewnętrznej, apatia jest przez wspomniane jednostki odczuwana szczególnie dotkliwie. Kraszewski dołącza do tej historii jeszcze pojmowanie znaków nieczytelnych dla postaci owego melodramatu, a odczytywane przez inne postacie tej powieści. To podarunek w formie różańca i niewypełnienie postanowienia, czyli podróży do Ziemi Świętej. Konrad Lipiński również nie szukał domów rodzinnych swoich przodków.
Powieść o łatwej do przejrzenia osnowie łączy w sobie relację, anegdotę, krótkie opisy miejsc, opisy przeżyć wewnętrznych głównego bohatera dramatu, interesujące charakterystyki postaci drugoplanowych. Elementy dowcipne uzupełniane są głębokim liryzmem odczuć. Jak uleczyć duszę? O lekarzu przybyłym do Robnina powiedziano: "Doktor to był dobry, ale tej szkoły, która w człowieku tylko widziała mięso i leczyła mięso. - Sprawy ducha były dlań cale niezrozumiałe..." To samo można powiedzieć o lekarzach weneckich, a nawet rodzinie wybranki. Mimo kostiumu historycznego jest w tych opowieściach jakiś uniwersalizm potencjalnych losów pary składającej się nie tylko z przedstawicieli różnych nacji, ale nawet różnych regionów tego samego kraju. Ktoś powie, że dzisiaj to nieaktualne. Nieprawda, bo takie przeżycia to przypadłość niewielkiej, specyficznej grupy i nawet możliwość szybszego przemieszczania się we współczesnym świecie nic nie pomoże.
______________________
Józef Ignacy Kraszewski, Półdiablę wneckie. Powieść od Adriatyku, wyd. III, s. 164, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1985.
1 Wart przytoczenia jest komentarz do wyglądu ciotki bohaterki, Anunziaty, podżyłej niewiasty. "Podobnych spotyka się wiele i w Wenecji, i po całych Włoszech, gdzie kobieta dojrzewa prędko, starzeje wcześnie i brzydnie niesłychanie. Zdaje się, że za karę może, te, które słynęły niegdyś z piękności, stają się potem najpoczwarniejsze." Tamże, s. 31. Po odbytej podróży odnotowanej w Kartkach z podróży Kraszewski mógł sobie pozwolić na takie obserwacje.

1 komentarz:

  1. Ależ dziś urodzaj na notki:). Bardzo zachęcający tekst, a cytat o suchotnikach - przedni:).

    OdpowiedzUsuń