piątek, 13 kwietnia 2012

Z jak Zapolska

List Gabrieli Śnieżko (Zapolskiej) do Józefa Ignacego Kraszewskiego

Kraków, 19 grudnia 1881 roku
Czcigodny Panie
Gabriela Zapolska.
Pracując w jednym z czasopism polskich i mając między innymi powierzoną sobie do napisania ocenę nowego Pańskiego dzieła pt. Szalona – znalazłam się w kłopocie niemałym. Fałszem się, brzydzę, a pisać to, co myślę, jest całym niepodobieństwem, gdyż tym sposobem mogę ściągnąć na siebie ukamienowanie ze strony fanatycznych Pana wielbicieli.
Nie potrzebuję Cię zapewniać, Czcigodny Panie, że Wołynianką będąc kocham Cię prawdziwie dziecięcym przywiązaniem i szanuję w Tobie jednego z najznakomitszych mężów w kraju. Mimo miłości tej i czci, jaką mam dla Ciebie, nie mogę powściągnąć się od zapytania, dlaczego spod złotego Twego pióra wypłynął mętny potok, godny tylko pióra francuskiego pisarza – dlaczego? Dlaczego Pan kazałeś wołyńskiemu szlacheckiemu dziecku stać się istotą bez czci, wiary i sumienia, dlaczego wtłoczyłeś na czoło Polski takie piętno hańby niemożebne?
Jesteś jedynym naszym pisarzem, którego obce narody w przekładach czyhają; stanowisko więc masz Pan zaszczytne i bardziej odpowiedzialne, niż się to na pierwszy rzut oka zdawać może. Winieneś więc ważyć każde słowo, aby ziomkóww swych wystawiać nie w diamentowych, a niemożebnych barwach, ale nie dawać im szaty tak wstrętnie brudne, aby czytelnik z pogardą zamykał książkę, a po skończeniu dzieła unosił wrażenie zgrozy i nieokreślonego wstrętu dla bohaterów powieści.
Dziś, gdy nihilizm kwitnący w Rosji zagarnia pod sztandar swój tysiące młodzieży, przynajmniej z chlubą powiedzieć możemy, że w armii tej Polacy stanowią niezmiernie rzadkie wyjątki, a zaprzątnięci pracą dla dobra kraju nie schodzą się wieczorami, aby z fajką w gębie radzić nad zburzeniem tego, co ludzkość zbudowała. A tym bardziej kobiety nasze, zacne, kochające Boga i mimo wiedzy nie rzucające się w odmęt mrzonek pseudopostępowych, a tym bardziej nie kalające swych serc w bezwstydnych sprzedajnych miłościach dla francuskich rozpustników lub niedołęgów.
Co one zawiniły Panu, te biedne Wołynianki, że z łona ich wybrałeś właśnie takiego potwora, mogącego się zrodzić tylko tam dalej, na północy, pod tchnieniem wrogiego nam żywiołu.
Polską dziewczynę spod szlacheckiej strzechy oblec w szatę moskiewskiej nihilistki to krok śmiały i niezmiernie bolesne sprawiający wrażenie.
Ja z całą głęboką niewiarą i przeświadczeniem o niemożebności podobnego faktu zamknęłam książkę, bo wiem, że ta Zońka-studentka to utwór rozbujałej fantazji autora, to typ moskiewskiej nihilistki, ale nie polskiej dziewczyny, ale niech dzieło to doczeka się tłumacza (a zwłaszcza na język moskiewski czekać nań długo nie będzie), jakież fatalne wrażenie sprawi na obcym, a dla nas źle usposobionym czytelniku!
O! Daruj mi Pan, że tak piszę, ale ja mam niemal fanatyczne przywiązanie do kraju mojego i chciałabym, aby dzieci tej nieszczęśliwej ziemi, tego „Łazarza między narodami”, jaśniały w oczach innych ludów jasnością promienną, bez plamy, bez skazy. A zwłaszcza pragnę, aby kobiety nasze stały w wyobraźni wrogów w śniegowej szacie bożych aniołów.
Czyż to podobnym do prawdy, aby taka Żonka była zrodzona na naszej ziemi? Aby ją do snu kołysała smutna dumka wołyńska, a matka Polka jej rączęta do modlitwy składała? Nawet gdyby srogim losu zrządzeniem dziewczyna ta od dzieciństwa znalazła się wśród odmętu nihilistów moskiewskich, to jeszcze serce jej zarazie tej ulec by nie mogło, bo w żyłach jej płynęła krew polska, a krew polska bezwstydną i wyuzdaną w rozpuście nigdy, przenigdy nie była!
Rozgrzesz Pan śmiałość moją, córką, a nawet wnuczką Twoją śmiało bym zostać mogła ze względu na wiek mój młody; może ja patrzę błędnie i po młodzieńczemu rzeczy biorę, daruj więc, odpisz i oświeć, aby wśród czarownych postaci ręką Twoją stworzonych nie błąkała się przed oczyma mej duszy jedna zbłocona mara w postaci Zońki-studentki.
Wiem, że Pan jesteś dobry i rad oświecasz maluczkich a błądzących; jeśli błądzę w tej chwili, podaj rękę i naprostuj szybko ścieżkę, a wdzięczna Ci będę nieskończenie.
Z szacunkiem i głębokim poważaniem
Gabriela Śnieżko
Kraków, ul. Św. Anny nr 5.
Gabriela Zapolska, Listy, t. 1, oprac. Stefania Linowska, Państwowy Instytut Wydawniczy 1970, s. 27–29.

6 komentarzy:

  1. Zupełnie bez związku z listem Zapolskiej: http://www.focus.pl/cywilizacja/zobacz/publikacje/tajemnice-kraszewskiego/strona-publikacji/5/nc/1/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, że od razu wrzuciłeś do linkowni:).

      Usuń
    2. Porządek musi być, a ostatnio chyba i tak wszystko na Twojej głowie:) Ostatnie recenzje też podlinkowałem:)

      Usuń
  2. Zaiste! Polka czystą, nieskalaną, wieczną matką-dziewicą. Fuj. Niedługo wpadnie mi w moje nieczyste łapy "Szalona", z rozkoszą ją przeczytam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że po takiej reklamie Szalona będzie bestsellerem:))

      Usuń
  3. To się nazywa: jajko mądrzejsze od kury:). Przy Serafinie też pewnei się plułaPPPP

    OdpowiedzUsuń