"Jaryna" to jedna z powieści ludowych Kraszewskiego i, co dla mnie było zaskoczeniem, stanowi kontynuację powieści "Ostap Bondarczuk". Kraszewski zaskoczył chyba sam siebie pomysłem na napisanie dalszych losów Ostapa, bo w powieści pyta czytelników, czy pamiętają jego dzieje. Bo i jak ma nie pytać, skoro powieści te powstały w odstępie siedmiu lat. W międzyczasie pojawiła się powieść również ludowa - "Budnik". Musiałam zatem zrezygnować z chronologicznego czytania ludowych opowieści na rzecz kontynuacji dziejów Ostapa. Tytuł owej powieści, a w zasadzie minipowieści, jak zazwyczaj to u Kraszewskiego bywa, nie odzwierciedla zawartości książki. A i owszem Jaryna jest jedną z bohaterek, ważną, ale akcja toczy się wokół bohaterów z poprzedniej powieści: przyjaciela Ostapa - Alfreda, żony Alfreda - Misi i samego Ostapa. Cóż, treści opowiadać nie będę, bo musiałabym nawiązać do "Ostapa...", do części finalnej. Mając na uwadze rzesze czytelników, które się sposobią do czytania powieści ludowych, przyjemności z lektury zabierać im nie mogę. Pozwolę sobie jedynie na stwierdzenie, że powieść pierwsza wydała mi się bogatszą w treści: widać było, że los chłopa poruszał autora, nie był mu obojętny. W powieści drugiej, niby chłopów dostatek, ale autor na uczuciu miłością zwanym się koncentrował. Akcja przewidywalna, treści naiwne, autor co czas jakiś popada w egzaltację, niczem panienka na wydaniu, ale czy to może odebrać JIKejowym maniakom przyjemność czytania? Zapewne nie, bo język przecudnej urody, jak zawsze jest w stanie porwać czytelnika. Zatem kolej na "Budnika"...
wciągnęłam się w czytanie JIKa :))
OdpowiedzUsuńCzłowiek, nie wiedzieć kiedy, się uzależnia :-))
OdpowiedzUsuń