poniedziałek, 13 stycznia 2014

Tropem JIK-owego "Kunigasa" cz. II

                                     

                                                             Laba diena - witam Was po litewsku, bowiem każda koza chwali swoją zagrodę. W ten codzienny sposób chcę każdego z Was zaprosić do niecodziennej wycieczki. Coraz łatwiej w dzisiejszych czasach podróżować, zatem cóż stoji na przeszkodzie by do plecaka spakować książkę Józefa Ignacego KRASZEWSKIEGO (dołożyłem jeszcze kilka na Litwie przydatnych jak MICKIEWICZA i SŁOWACKIEGO, czy SYROKOMLI i Jana ŚNIADECKIEGO...) i po nieprzespanej nocy w  autobusie stawić się pod Ostrą Bramą ("bo w ordynku wiara szczęśliwa, la la").
                                          Kierunek Punia, domniemane (!) miejsce walki z dawien dawna starożytnych Litwinów z znienawidzonym najeźdcą.  To tutaj prawdopodobnie wallenrodyczny bohater powieści "Kunigas" KRASZEWSKIEGO - Marger (lit. Margiris) wsławił się broniąc gródka, wspólnie z krajanami, bohaterską śmiercią, a właściwie stojąc ponad nią, ponad strachem przed nieznanym, pozostawił po obrońcach jeno popioły. Czym rzecz jasna zadziwił niemych Niemców.
                                          Po przeczytaniu "Kunigasa" dręczyła mnie pewna myśl. Jak daleko JIK zabrnął w historię Litwy i wszelkie związane z nią bariery, jak język czy chociażby droga, przemieszczanie się po Kresach. Z tym ostatnim ukazał mi się przed oczami powóz, zaprzęgnięty w konie, coś na kształt obrazów  drogi z filmu "Świteż", przedzieranie się przez las. Coś w tym jest na kształt podziwianej "przez okno" geografii, gdy podróżujesz Litwą widzisz las, gdy podróżujesz poprzez Polskę widzisz pole. Warto sprawdzić ! Czy zauważyliście to samo ?
                                         Do miejscowości Punia dojechaliśmy w bardzo klasyczny sposób samochodem. Pogoda nie sprzyjała zwiedzaniu, bowiem łzy zimowego deszczu lały się za koszulę. Koło poczty przystanęliśmy i jakby łzy przestały z nieba płynąć, za chmurami pojawiło się słońce. Pomyślałem, że wiele litewskich pagórków już zwiedziłem (Kiernów, wzgórze Tura czy Dubinki ), zatem przyszedł czas na może stanowczo nie nudny a kolejny widok, jednak przeświadczenie o tym kto stał na wzgórzu Pillen, poruszało serce rzwawiej. Udało mi się zobaczyć Niemen oczami Romantyka, którym był KRASZEWSKI.
                                          Chciałbym jeszcze, coś dorzucić o ciszy , która tam panuje o niezapomnianym wdzięku lasu w zakolach Niemna (Česiukas Nemunelis byłby to nasz Norwida piewca...). Wszędzie w Litwie stoją drewniane Świątki, co nadaje Jej jakiś dotykalny tylko sercem charakter. Możesz wziąć te rzeźby do ręki i sam "kuć" nie tylko litewski, lecz i polski los. Mnie osobiście przyszedł na myśl polski Piast i jego drewniane koła... W pewnym sensie zagadka, którą zostawił nam JIK dała mi sporo ukontentowania, lecz czy została rozwiązana ? W głowie huczy jeszcze zdanie KRASZEWSKIEGO na literackim kafelku, jak zwykle pochwała pracy...
Znalazłem gdzieś w sieci Jego "Dajny - pieśni", z pewnością sięgnę po nie wkrótce.

    Tai kapas Margio milžinų!
    Nors amžių šešetą sukako,
    Kaip jie - tik sauja pelenų!..
    Tačiau daugiau už gyvus sako.

Starałem się zrozumieć naszą historię z drugiej strony, z perspektywy Litwina, dlatego sięgnąłem po inskrypcje na kamieniu, napisaną prze MAIRONISA, człowieka reprezentującego kierunek romantyczny w litewskiej literaturze. Uchwyciłem sens, jednak rymów nieudolnie nie oddałem:


Oto grób Margera słynnego !
Bodajże sześć wieków minęło,
Jak oni - tylko garść popiołu !
Jednakże więcej niż żywi mówią.


Powitały nas świątki.


Na wzniesieniu przeciętym kamienistą drogą pozdrowiliśmy rycerza.


Przypominał nieco drewnianych wojów z Ostrowa Lednickiego.


Obok stała ciekawa mapa p.t. Pielgrzymka Polska (lit. Lenkija) - Litwa (lit. Lietuva).


W zakolu Niemna szukaliśmy gródka.


Wyraźnie widać "siodło" między dwoma Pillen pagórkami.


Co oglądała Litwinka na planie ?


Ano dbają o swoje pagórki.


Wspomniana inskrypcja i dziewczyna z rutką.


No jeśli nie Ostrów Lednicki, to czy nie kopiec Kraka ?


Ukazał się Niemen (lit. Nemunas).


"Widok doliny był wielkim, pełnym rozmaitości obrazem..." JIK


Choć Birsztany blisko tak naprawdę oddychałem.


JIK "Dolinę wpośród gęstej puszczy zieloną..." zobaczyliśmy.


Łątki i sumiki znad litewskiej rzeczki.


Czas nas nie gonił...będziemy wracać.


Zamkowe wzgórze Margera...


Kto tu mieszka ? Może rzeczywiście został po Nich popiół...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz