poniedziałek, 22 października 2012

151. Grzechy hetmańskie. Obrazy z końca XVIII wieku.

Autorem tekstu jest Maciej Brzeziński - autor bloga Poznańskie Historie. Bardzo dziękujemy za udostępnienie:).
-->
Trzeba przyznać Kraszewskiemu, że bardzo lubił wiek XVIII, może dlatego, że był mu najbliższy pod względem chronologicznym. Tym razem przenosimy się do Rzeczpospolitej w roku 1763. Król August III umiera, a w kraju trwają walki pomiędzy stronnictwami, których stawką jest osoba nowego króla. Najpotężniejszą „partią” jest familia Czartoryskich, która forsuje na tron młodego stolnika litewskiego – Stanisława Augusta Poniatowskiego w oparciu o Rosję. Drugim obozem kieruje ich nieprzejednany przeciwnik – hetman wielki koronny – Jan Klemens Branicki, twórca okazałego pałacu w Białymstoku, zwanego „Wersalem Północy”. Branicki popiera kandydaturę kolejnego Sasa, mając oparcie we Francji i samej Saksonii, choć skrycie marzy o koronie dla siebie. 

 
Jan Klemens Branicki
Gdzieś pomiędzy zmaganiami wszechpotężnych magnatów, mamy skromny szlachecki dworek w Borku, której właścicielką jest niedawno owdowiała pani łowczycowa, Beata Paklewska de domo Kieżgajłłówna i jej syn – Teodor, absolwent szkoły Pijarów, któremu sam ksiądz Stanisław Konarski wróży wspaniałą przyszłość, jako, że chłopak wyróżnia się inteligencją, energią i honorem, niestety, nie potrafi on znaleźć dla siebie miejsca i pomysłu na życie. Myśli o służbie na dworze hetmana, a Borek mieści się niedaleko letniej rezydencji Branickich – Choroszczy. Hetman rad by wziąć chłopaka do siebie, ale stanowczo sprzeciwia się temu pani Beata, która szczerze nienawidzi Branickiego, a powodem tego są owe „grzechy hetmańskie”. Okazuje się bowiem, że w młodości pana hetmana i pannę Beatę łączyło gorące uczucie, którego owocem jest właśnie Teodor. Branicki nie mógł poślubić Beaty, nawet mimo jej wysokiego urodzenia. „Pannę z dzieckiem” postanawia zaopiekować się ubogi szlachetka - łowczyc Paklewski. Beaty wyrzeka się nawet własny ojciec i musi ona zamieszkać w skromnym Borku. Branicki ukazany jest jako człowiek słabego charakteru, którego prześladują wyrzuty sumienia z powodu swych młodzieńczych grzechów, ale w sumie wzbudza sympatię i zarazem współczucie czytelników. Chce on koniecznie zapewnić nieślubnemu synowi dostatnią przyszłość, ale zdecydowany sprzeciw Beaty powoduje, że Teodor wstępuje na służbę do wrogów hetmana – familii, mimo zbiegów najbliższego przyjaciela i powiernika Branickiego – francuskiego lekarza Clementa, który równocześnie jest przyjacielem domu Paklewskich. Chce on koniecznie pogodzić Beatę z hetmanem. W międzyczasie Teodor zakochuje się w pannie Loli, sprytnej, inteligentnej i nieco trzpiotowatej pannie, której pomógł, kiedy zepsuł się jej powóz (scena jak z Ogniem i mieczem). Lola podróżowała ze swą matką i ciotką – typowymi „żonami modnymi” tej epoki.
Jak zakończyła się cała historia? Dowiecie się z książki. Dość powiedzieć, że w powieści tej, niesłusznie uznanej moim zdaniem za jedną z gorszych w twórczości JIK’a, mamy wszystko, co najciekawsze w osiemnastowiecznej Rzeczpospolitej – walkę stronnictw magnackich i całą plejadę interesujących postaci (pojawia się nawet książę Karol Radziwiłł „Panie Kochanku”). Nie zabraknie też zajazdu szlacheckiego (sprawa pójdzie o spadek po zmarłym Kieżgajle – ojcu Beaty), scen humorystycznych i barwnych opisów sarmackich obyczajów.
Książkę przeczytałem w trzy wieczory. Czyta się ją dobrze, akcja rozwija się szybko i w żadnym przypadku nie można powiedzieć, żeby była nudna. Szczerze ją wszystkim polecam. 

Moja ocena: 4,5-5/6.

Źródła zdjęć: 
1. allegro
2. wikimedia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz