Przesympatyczny to utwór, choć
bardzo schematyczny i na wyraźnych kontrastach oparty. Już w tytule
zaznaczona jest pewna dychotomia. Pałac i folwark, a ściślej ich
mieszkańcy wraz ze swoimi charakterami, wartościami i stylem życia,
stanowią dwa przeciwlegle bieguny, i choć perypetie losu próbują je
zetknąć ze sobą, one się jednak odpychają. Na upartego utwór mógłby się
też nazywać "Pałac, folwark i plebania", bo i to trzecie miejsce
również, choć w mniejszym stopniu, wnosi swoje znaczenie i bohaterów do
akcji wprowadza.
Już
w pierwszej scenie mamy pokazany kontrast między młodym ambitnym
studentem medycyny Julianem, zamiarowującym wyjazd za wielką wodę nawet,
a jego starym wujem księdzem, poprzestającym na spokojnym ubogim życiu
wiejskiego proboszcza. Potem Kraszewski zestawia poczciwego łagodnego
Kanonika (tegoż samego wuja) z surowym, antypatycznym wikarym, którego
opisuje jako wyjątkowo zmierzłą kreaturę, to taki karierowicz, sprytny
lis, nie przyznający się do swych korzeni, a o awanse zabiegający,
podły, donoszący na swego przełożonego. Duchowni różnią się poglądami,
sposobem pracy, usposobieniem. Przyglądając się dalej postaciom, szereg
przeciwieństw znaleźć można np. skromna, szczera i rozsądna Zosia -
zalotna i ulotna Carita, włoska towarzyszka hrabiny.
Największy
jednak kontrast istnieje między szlachecką rodziną Ostójskich i
hrabiowską familią Skwirskich. Ci pierwsi, czyli pan Ostójski, jego
siostra Klara i córka Zosia, są zgraną drużyną, nieba by sobie wzajem
przychylili, szlachetni, uczciwi, honorowi, dobrze gospodarujący,
patrioci. Drudzy zaś - każdy sobie rzepkę skrobie, nie widują się
latami, czułe listy jeno pisząc (po francusku, a jakże), patrzą sobie na
ręce, aby ktoś przed innymi zbyt wiele z dochodów nie wydoił,
kosmopolici, utracjusze, hipokryci.
Tu
szczególnie uwagę zwraca postać hrabiego-ojca, wykwintnego
dżentelmena, który usilnie chce się odpolonizować, gardzi polskością, a w
swej "elegancji" na salonach będąc nie podaje ręki rodakom.
Kraszewski
nie zagłębia się w niuanse i czarno -biały obraz maluje, na zasadzie
dobrzy- źli, skarbnice zalet i cnót wszelakich- siedliska wad i
występków. Odniosłam wrażenie, że pisarz bawił się kreśląc portrety
bohaterów, tu i ówdzie wbijając szpilkę. Celowo ośmieszał, by pewne
cechy uwypuklić, określone sytuacje napiętnować.
Podtytuł
"Obrazy naszych czasów" wskazuje na tematykę obyczajową i taka ona
jest, na intrygach miłosno-majątkowych się skupia. Zosia, dziewczę hoże,
rezolutne i posażne pielęgnuje ziarno uczuć do towarzysza z
dzieciństwa, on zaś (Julian) chłodno ją traktuje - duma nie pozwalałby
mu wiązać się z majętną partnerką. Pannę ma na oku plenipotent Margocki,
cóż, kiedy i młodemu hrabiemu się spodobała - i tu zaczynają się
schody, byłby to bowiem mezalians, ale okoliczności i sto tysięcy
talarów sprawiają, że wygląda to inaczej... Zagmatwało się nieco, do
głosy dochodziły duma, ambicje, honor, tudzież jego brak... Koniec
końców - szczęśliwe zakończenie dla pozytywnych bohaterów.
"Pałac
i folwark" to taka komedia romantyczna, ale w gruncie rzeczy gorzkawą
diagnozę społeczną zawierająca. Trochę autor poucza, złotą myślą błyska,
a przy tym bawi, plejadę pociesznych postaci stwarzając. Weźmy na
przykład ciotkę Klarę z jej górnolotną retoryką czy Margosia ze
spadającym tupecikiem.Współczesnemu czytelnikowi ubaw, ale odbiorcom z czasów Kraszewskiego pewnie tak wesoło nie było, skoro im krzywe zwierciadło pod nos pisarz podłożył.
Ostatnio ruch na blogu, jak na autostradzie:).
OdpowiedzUsuńCo do książki-chętnie spróbuję, ale dopiero w 2013 chyba.
Ruch, bo rok się kończy:) Sam mam jeszcze dwa JIKi zaplanowane do końca grudnia.
UsuńMiałam właśnie wklejać tekst o Bonie z "co się dziwisz", ale nie będę kanibalizować wpisu Agnesto.
UsuńZwl- koniecznie. Sama jestem ciekawa, czy się uda:).
Entuzjazm jakby na nowo błysnął:) Ale najwyżej zafiniszujemy w styczniu, i tak nikt nie zrobił tyle dla JIKa, co my, czyż nie? :D
UsuńAno:).
UsuńP.S. Linki uzupełnione, jeszcze znalazłam jeden z telewizji literackiej:).
Ho ho tak tak, że pojadę klasykiem:) Jak nic medale od ministra kultury dostaniemy :P
UsuńNa razie niestety telefon milczyPPPPP
UsuńAle to na pewno dlatego, że go nigdzie nie podałaś :DD
UsuńMINISTER by sobie nie poradził z taką drobną niedogodnością? No daj spokój:).
UsuńMinister na pewno by sobie poradził, ale to pewnie będzie jakiś pomniejszy urzędnik załatwiał, więc może być różnie:)
UsuńKsiążka schematyczna i tendencyjna, pełna morałów, a jednak mi się dosyć podobała. Jest w niej coś sympatycznego i zabawnego :)
OdpowiedzUsuńJIK ma tak lekkie pióro, że i morały mogą się nadawac do czytaniaPPP
UsuńMi się bardzo podobała, taka staroświecka komedia ;-)
UsuńA tych morałów nie było znowuż zbyt przesadnie, nie były to tyrady na pół strony, bardziej w rodzaju sentencji, czy krótszej wypowiedzi i to często ustami bohatera.
Rzeczywiście sporo się ostatnio tu dzieje, ale to tym lepiej ;-)
Zostały mi na półce jeszcze 3 JIKi, ale ciężkawe, wątpię bym je zdołała przeczytać w najbliższych miesiącach, nawet na pewno nie, no jednego może dam radę ;-) Skoro już je mam, szkoda by się "marnowały" ;-)
Po długiej przerwie zajrzałam tutaj i widzę, że ten "Rzym za Nerona" dla mnie został ;)
OdpowiedzUsuńJakoś zwlekam z lekturą, a książkę posiadam. I średnio lubię recenzje pisać.
Ewa.Anna - Evik ;)
OdpowiedzUsuńEvik, witamy:).
Usuń