Kwiat paproci i inne baśnie polskie, wybrała i wstępem opatrzyła Hanna Lebecka, ilustrował Jerzy Treutler, Wydawnictwo Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Warszawa 1986. |
"Kwiat paproci i inne baśnie polskie" to jedna z moich książek dzieciństwa. Z czytanymi jako dziecko baśniami bywa tak, że zazwyczaj pamiętamy fabułę, bohaterów, morał, ale mało kiedy zostaje nam w pamięci nazwisko tego, kto utwór ułożył, czy na podstawie ludowych przekazów w literacką formę zebrał. Stąd też moje błędne przekonanie, jakobym nic pióra Kraszewskiego przed przystąpieniem do projektu nie czytała. Okazało się bowiem, że i owszem. "Kwiat paproci" z wymienionego zbioru! Czas odświeżyć lekturę sprzed lat...
Swoje bajanie zaczyna autor od przywołania znanego od "wieków wiecznych" faktu, iż w najkrótszą w roku noc świętego Jana w każdym lesie zakwita jedna paproć, trudno ją znaleźć, dostępu jakoweś strachy bronią, sam kwiat jest niepozorny, ale rozwija się w cudowny kielich. Kto go zerwie, będzie mieć wszelkie szczęście. Może tego dokonać tylko młody człowiek i musi zdążyć zanim kur zapieje."Tak ludzie bajają, w każdej baśni jest ziarenko prawdy, choć obwijają ludzie w różne szmatki to jąderko, że często go dopatrzeć trudno, ale tak i ono jest" - narrator jawi się jako znawca natury baśni, rzeczywiście nieraz bywają różne wersje,ale zawsze jest jakiś wspólny mianownik, jednakowy element, zalążek prawdy. Tu takim pewnikiem jest to, iż cudowna paproć zakwita w noc świętojańską.
Po ogólnych rozważaniach przechodzimy z Kraszewskim do przedstawienia bohatera. Zazwyczaj w baśniach występuje "głupi" Jaś (opcjonalnie Maciek), chłopak może i nie najbystrzejszy, naiwny, łatwowierny, ale dobroduszny, poczciwy, życzliwy i pracowity. Tu dla odmiany mamy zaś Jacusia - ciekawskiego, ambitnego, zawziętego, upartego odważnego, wręcz brawurowego, o naturze poszukiwacza przygód: "Zawsze szperał szukał, słuchał, a co było najtrudniej dostać, on się najgoręcej do tego garnął..(...)Co pod nogami znalazł, po co tylko ręką było sięgnąć, to sobie lekceważył, za ba i bardzo miał, a o co się musiał dobijać, karku nadłamać, najwięcej mu smakowało." Nasłuchawszy się przy ognisku gadek starek Niemczychy, zapragnął zdobyć ów fantastyczny kwiat paproci. Za punkt honoru niemal przyjął sobie spełnienie tego marzenia, trzy razy podejmował niebezpieczną wyprawę, aż do skutku, albowiem "człowiek, kiedy chce mocno, a powie sobie, że musi to być, zawsze w końcu na swoim postawi". (jak widać, nie odkrył Ameryki pewien brazylijski autor pisząc, iż "Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało Ci się to osiągnąć"). Siły kosmiczne musiały sprzyjać bohaterowi, bo mimo trudów i przeciwności, zrealizował swe zamierzenie. Cóż, kiedy zdobyte szczęście drogo go kosztowało...Kwiat paproci okupił się warunkiem. Początkowo dobrobyt, zabawa i bogactwo były dla Jacka świetnym życiem, ale wkrótce zaczęły go dopadać wyrzuty sumienia, tęsknota za rodziną, chatą, wioską, a także nuda. Egoizm wygrywał, ale do czasu...W końcu bohater pojął, że "nie ma szczęścia dla człowieka, jeśli się z drugim podzielić nie może". Tylko, że już było za późno...
"Kwiat paproci" ma wyraźny morał, piętnuje egoizm. Pokazuje, że dobra materialne nie dadzą pełnego szczęścia, jeśli nie będzie można się nimi dzielić z innymi, że są ważniejsze wartości niż pieniądze, rozrywka i władza. Ta baśń ma do zaoferowania także ciekawą sylwetkę bohatera, którego ambicję i wytrwałość w dążeniu do obranego można podziwiać. Bardzo współczesny wydaje się charakter Jacusia, łącznie z tym, że uległ pokusie łatwego życia. Dalsze jego dzieje stanowią przestrogę.
Wskazać można gawędziarski styl, swoistą melodię tekstu, wartką fabułę, pewną archaiczność w obrazowaniu i słownictwie (co nie zaburza czytelności baśni), uniwersalizm przekazu. Klasyka żywa!
Książkę zdobią ilustracje stylizowane na ludowe wycinanki. |
Zieg okoliczności, ale właśnie w weekend preczytałam "Kwiat paproci". Mocne. W dodatku okazało się, że dzieciom teraz serwuje się wersję złagodzoną, która kończy się dobrze.
OdpowiedzUsuńO, proszę! Ciekawa jestem jak wygląda ta wersja złagodzona, perypetie Jacka - no dobra, można łagodniej, ale zakończenie niby jak? Pomógł rodzinie i żyli długo i szczęśliwie? Toć to by wypaczyło całą baśń!
UsuńSkoro można w Czerwonym Kapturku zamknąć babcię i Kapturka w szafie, a nie w wilczym brzuchu, to można i Kwiat paproci spaprać, niestety.
UsuńNie aż tak - ostatecznei Jacek wybrał rodzinę a nei pieniądze. No i żyli biednie, ale szcześliwie. Niby przesłanie podobne, ale to zdecydowanie nie to.
OdpowiedzUsuńNie, to już ingerowanie w fabułę. Baśń powinna być raczej mocna.
UsuńPamiętam, jakim szokiem była dla mnie hardkorowa wersja Kopciuszka braci Grimm z obcinaniem paluszków u nóg i plamami krwi. Miałam wtedy z 6 lat i wrażenie było wstrząsające.
UsuńZawracaj koniczka, krew tryska z trzewiczka... Uwielbiałem ten kawałek:D
UsuńAaaaa! Ja byłam przerażona tą krwią i paluszkową rzezią. :)
UsuńPięta też chyba była obcinana. :(
UsuńA to już chyba zależnie od siostry:P
UsuńChyba tak. Nie wiem, czy przypadkiem i macocha nie miała jakichś uszczkniętych fragmentów.
UsuńA chyba nie, macocha raczej nie startowała w matrymonialnej konkurencji:)) Było jeszcze taki cudne dziełko Jednooczka, Dwójoczka i Trójoczka:P
UsuńSprawdziłam i rzeczywiście matka tylko uprzejmie podawała nóż. :( I jeszcze okazało się, że nie było wróżki! Ich rolę pełniło drzewo leszczyny. A tej okulistycznej baśni to zupełnie nie pamiętam. :)
UsuńByła w tym samym tomiku braci Grimm, ale nie pamiętam fabuły, na pewno się tam jakiś królewicz pętał:)
UsuńTutaj jest tekst. Okazuje się, że to wersja Stoliczku, nakryj się. :)
OdpowiedzUsuńO proszę, jak miło sobie odświeżyć:)
UsuńRycerz okazał się tradycjonalistą i wybrał Dwuoczkę. :)
UsuńTo aż dziwne, bo nader często rycerze u braci Grimm okazywali się perwersami, wide Sinobrody:P
Usuń