Hrabia Filip Zebrzydowski czując zbliżającą się śmierć, pragnie doprowadzić do skutku planowany od dawna związek swojego bratanka Romana z baronówną Lolą Wilmshofen. Stary hrabia nie ma jednak łatwego zadania, bo młodzi ludzie których chce skojarzyć, to właściwie... lalki wykrojone według wzorowych modeli, lalki piękne, świetnie ubrane, nienagannych manier, ale bez żywszych poruszeń serca, umysłu i woli. Dlatego, gdy obok Romana-lalki stanie Alfred Nieczujski - człowiek szorstki w obejściu, ale z dużą dozą zdrowego rozsądku - decyzja Loli, która zachowała resztki "ludzkich" normalnych uczuć nie będzie łatwa.
To nie była najlepsza powieść Kraszewskiego. Albo ja się w nią za mało wczułam.
Odniosłam wrażenie, że problem został potraktowany dość powierzchownie.
Owszem, dziewczyna zachowała resztki zdrowego rozsądku, ale w sumie nie
wynikła z tego żadna nauka dla głównego bohatera. On po prostu
prowadził swoje puste życie tak jak dotychczas, tyle że z kim innym. A
tak pragnęłam, żeby zrozumiał, w czym rzecz. No niestety, pisarz widać
uznał, że nie każdy zrozumie. Jego bohater akurat nie.
Co mnie najbardziej bawiło, to świetne opisy toalety Romana. Te
wszystkie paczki i paczuszki, kufer specjalnie na przybory toaletowe,
specjalny stół do nich (bo zwykła toaletka była za mała), specjalne
miski i miseczki, specjalne mikstury i mazidła. Kojarzy się? Ciekawe,
iloma rzeczami mamy zastawione półki w łazience;)
A ileż czasu się traci na te wszystkie zabiegi upiększające!
Przerost formy nad treścią bywa uciążliwy w codziennym życiu zwłaszcza rano przed wyjściem do pracy.
Pewna rzecz nie dawała mi spokoju - otóż rodzice wspomnianego Romana
zgodzili się, żeby chłopaka wychowywał bogaty stryj. Nie przewidzieli,
że mentalnie i uczuciowo stracą dziecko. Przyjeżdżał do nich z
obowiązku, niechętnie, wstydził się ich skromnego domu i niewyszukanego
jedzenia. Nie potrafił wejść ponownie w ich tryb życia - ta toaleta do
południa! - nie rozumiał przyzwyczajeń i upodobań.
Zapomniał o swoich korzeniach, zapomniał, z jakiego domu się wywodzi.
Spodobał mu się wielki świat, zachłysnął się bogactwem i powierzchownym
blaskiem. Jakież to wciąż aktualne. W swoich ambicjach i realizacji
celów, w marzeniach i pogoni za sukcesem większość ludzi traci z oczu
to, co za nimi. A czy to naprawdę o to chodzi, żeby odcinać się od
swoich początków? Nie da się pogodzić jednego z drugim?
Józef Ignacy Kraszewski, Lalki. Sceny przedślubne, Wydawnictwo Literackie 1988
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz