czwartek, 6 października 2011

69. Upiór, czyli o tym jak zostałam nabita w butelkę

Powróciłam dziś z biblioteki z dwoma powiastkami JIK-a (Klasztor oraz Skrypt Fleminga). Raz jeszcze zerknęłam na listę lektur, aby upewnić się, czy na pewno pozycje owe nie znajdują się na liście przeczytanych (lista wydrukowana, ale do plecaka zapakować się była zapomniała, więc czas najwyższy naprawić zaniedbanie). Zerknęłam i zdębiałam, bom nagle dostrzegła tytuł, który mnie zahipnotyzował. Niedawno opublikowałam wpis na temat powieści G. Leroux Upiór w operze, a dziś widzę na liście lektur Upiór-opowiadanie przy kominku J.I.Krasickiego. Zajrzałam do biblioteki internetowej i znalazłam króciutkie (40 stronicowe) opowiadanko.
Salonik, na kominku pali się ogień, obok drzemie pies. Trójka starych myśliwych siedzi w zadumie i obserwuje płonące drwa. Za kanapką skrywa się narrator, którego zwabił urok opowieści, jakie snują przy ognisku gawędziarze. Zapowiada się interesująco, nieprawdaż? Jeden z myśliwych Seweryn Burba, człek stateczny i prawy zaczyna snuć opowieść o dawnych czasach, kiedy to młodzieńcem będąc, zmuszony porzucić służbę wojskową z powodu odniesionych ran, powrócił do kraju i rozpoczął rozglądać się za jakimś zajęciem. Usłuchawszy rady brata postanowił na początek wziąć dzierżawę. W tym celu Seweryn wybrał się do krewnych, „azali się co nie trafi”. U niejakich Moskorzewskich na Podlasiu, gdzie odbywał się akurat zjazd rodziny (a był to okres zapustów) usłyszał o sąsiadach, Boguszach, którzy szukają właśnie dzierżawcy.
Boguszowie, to dwójka zacnych staruszków, (para siwiuteńkich gołąbków), którzy stracili syna jedynaka służącego w wojsku. Dwie zamężne córki z dorosłymi już dziećmi kolejno pomieszkiwały u rodziców. Ponieważ staruszka tak mocno jedynaka ukochała nikt z rodziny nie ośmielił się powiedzieć jej o śmierci syna i tak żyła ona w przekonaniu rychłego powrotu swego dziecka.
Kiedy Seweryn przybył do dworu okazało się, że wygląda on identycznie, jak zmarły syn Boguszów. Staruszka jest przekonana, iż to powrócił jej zaginiony syn, który z jakichś nieznanych jej powodów musi ukrywać się pod obcym nazwiskiem.
Szlachetny młodzieniec pragnie, jak najszybciej skończyć tę farsę wcielania się w rolę nieboszczyka. Wszak "być upiorem nie jest miłą rzeczą".
Tymczasem zarówno pan Bogusz, jak i pani Stawicka (jedna z córek Boguszów) proszą, zaklinają na wszystko, aby Seweryn zgodził się przyjąć dzierżawę i odgrywał rolę syna ukrywającego się pod obcym nazwiskiem. Młodzieniec, acz niechętnie, ogarnięty litością dla zbolałej matki Boguszowej, wyraża zgodę.
Za jakiś czas okazuje się, iż jego dobre serce przysporzyło mu sporo problemów.
W oko wpada mu wnuczka pani Boguszowej. Oficjalnie jest jednak jej wujkiem. Pojawia się konkurent do ręki „siostrzenicy”, którego sprowadza druga córka Boguszowej, która obawia się, aby matka zapaławszy sympatią do nieznajomego nie obdarzyła go należną jej częścią schedy. Jej obawy są słuszne, bowiem pani Boguszowa pragnie zapisać Sewerynowi majątek, na co ten, jako człowiek uczciwy nie wyraża zgody.
Czy pani Boguszowa do końca będzie wierzyła, iż Seweryn jest jej zaginionym synem, co stanie się z majątkiem Boguszów i czy „siostrzenica” przyjmie konkury podstawionego absztyfikanta? Myślę, że z łatwością potraficie odpowiedzieć na te pytania. Kraszewski jest bowiem w tym opowiadaniu tak przewidywalny, że aż zadziwia.
I muszę przyznać, że po raz kolejny dałam się nabić przez pisarza w butelkę. Kiedy przeczytałam tytuł Upiór - opowiadanie przy kominku, spodziewałam się czegoś w rodzaju historyjki z dreszczykiem.
Czy muszę pisać, że czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. Nie muszę. Musiałabym napisać, gdyby było odwrotnie. Czy polecam? Na własną odpowiedzialność. Nie jest to opowiastka, która by mogła zachwycić, ale z powodu swej krótkiej formy nie zdąży też znudzić.

2 komentarze:

  1. O, proszę, a to ci upiór... Opowiadanko może być całkiem, całkiem. Sporo się dzieje, a tylko 40 stron... Chyba muszę spróbować JIK-owych opowiadań.
    Czekam na wrażenia z lektury w/w powiastek.
    Podrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przewidywalność opowiadania, ale nie przewidywalność treści :) To moje w butelkę nabicie to zaskoczenie zawartością, bo tytułami to Kraszewski potrafi zaskoczyć- przynajmniej mnie. Książeczki się czytają.

    OdpowiedzUsuń