środa, 29 czerwca 2011

Ż jak Żańcia, czyli o zgubnym wpływie ksiąg zbójeckich na panny

 
Cykl "Kraszewski od A do Z" to anegdoty i ciekawostki dotyczące JIKa. Kolejność liter jest dowolna, liczba wpisów na daną literę również. Oczywiście każdy może opublikować swoją opowieść. Serdecznie zapraszam do współtworzenia Alfabetu Kraszewskiego.

Diś... Ż jak Żańcia, czyli o zgubnym wpływie ksiąg zbójeckich na panny

Dlaczego w cyklu Kraszewski od A do Z pojawia się opowieść o dziewczynie, której JIK prawdopodobnie nigdy nie poznał osobiście?

Losy Żańci poznałam czytając Parnas polski we wspomnieniu i anegdocie. Uwiecznił je Teodor Tomasz Jeż we Wspomnieniach o J. I.Kraszewskim, wydanych w 1888 roku, które plasują się w czołówce moich książkowych désirs.

Opowieść należy rozpocząć przypomnieniem, że w dziewiętnastym wieku Józef Ignacy Kraszewski był pisarzem ogromnie popularnym, zaś jego książki wręcz wyrywano sobie z rąk. Trudno nam sobie to dziś wyobrazić. 

Oddajmy głos naocznemu świadkowi, T. T. Jeżowi: Powieści jego ze wzmagającym się czytano zapałem. Szlachcice, z kontraktów wracając, przywozili je do domu pakami całymi. Nie miał spokoju ze strony zwłaszcza dorosłych i dorastających córek ten, co obok kawioru, śledzi holenderskich, konfitur od Bałabuchy, skórek na trzewiki i sprawunków  innych nie przywiózł w żółtych, w nieużywany dziś sposób ilustrowanych okładkach książek z Kraszewskiego podpisem.[1] Swoja drogą zabójczo musiały te woluminy pachnieć po kilkugodzinnej podróży wśród śledzi, konfitur i skór.

Kraszewski cieszył się szczególnymi względami czytelniczek, ale panowie również zagłębiali się w jego powieściach. T. T. Jeż przytacza przykład młodego szlachcica, pana L., który starał się o względy zamożnej panny. Zdesperowany pretendent do ręki "dla podbicia serca jej kupił sobie pół tuzina powieści Kraszewskiego, woził się z nimi po jarmarkach, polowaniach i chwalił się, że je czytał."[2] Czy panna E. zweryfikowała jego znajomość lektur? O tym historia milczy.

Wróćmy do naszej Żańci. Tak naprawdę miała na imię Joanna ale na co dzień używano z francuska brzmiącego zdrobnienia. Pochodziła z Humańszczyzny. Jeż utrwalił ją jako pannę Nowacką. ale podkreśla, że jest to nazwisko fikcyjne.
Pod wpływem powieści Kraszewskiego serce Żańci rozgorzało namiętnością do jej autora, którego notabene nigdy nie widziała na oczy. Afekt był tak silny, że "wzięła przed sobą postanowienie za mąż nie wychodzić i wychowaniu sierot ubogich się poświęcić"[3].

Z przyczyn zrozumiałych ten plan był nie w smak absztyfikantowi Żańci, nawiasem mówiąc spowinowaconemu z Ignacym Krasickim. Postanowił przyćmić niewidzialnego rywala i sam zaczął pisać. Wybór padł na poezję, a skutki tego były żałosne. Obsesja była tak silna, że rozmawiał wierszem ze służbą, wprawiając ją w osłupienie. Oczywiście główną adresatką jego arcydzieł była Żańcia. Jeż przytacza jedną z literackich perełek zakochanego młodzieńca:
Idę ja sobie przez pola; patrzę aż oto topola, 
Podchodzę bliżej - patrzę znienacka:
To nie topola, to Żania Nowacka.
Nie wiadomo, jaka była reakcja panny. Wiemy natomiast, że ktoś perfidnie dopisał zakończenie tego wzniosłego liryku:
Moja ty piękna, moja ty wzniosła,
Na coś ty taka długa wyrosła?
W dzisiejszych czasach Żańcia przypuszczalnie byłaby ozdobą drużyny koszykarskiej.

Na pewno na Wasze usta ciśnie się pytanie: co ze ślubowaniem panieńskim naszej bohaterki? Rymopis otrzymał czarną polewkę. Dziewczę pozostawało długo wierną Kraszewskiemu. "W końcu atoli - za mąż poszła".[4]

Wszystkim czytelniczkom zalecam ostrożność w dawkowaniu książek JIKa. Pomnijcie na tę, która tak się w Kraszewskim rozczytała, że się w nim rozkochała.[5]

__________
[1] "Parnas polski we wspomnieniu i anegdocie: Od Niemcewicza do Wyspiańskiego", opracowała Halina Przewoska, Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich, 1964, s. 118.
[2] Tamże, s. 118.
[3] Tamże, s. 118.
[4] Tamże, s. 119.
[5] Tamże, s. 118

Tak mogła wyglądać nasza Żańcia:

7 komentarzy:

  1. Ale mnie rozbawiła ta historia! Aż we fragmentach w świat posłałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~ viv
    Miło mi, że Żańcia Ci się spodobała. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziś prawdziwych Żańć już nie ma... ewentualnie zaginają parol na celebrytów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~ przewodnikpokrakowie
    To prawda. W tej chwili Żańcie składają śluby panieńskie chyba na cześć Justina Biebera. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lirael,
    gdyby były to jeszcze przy okazji śluby czystości, to taki kult Justina miałby jakieś pozytywne skutki;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Skutków pozytywnych byłoby wiele! :D
    W przypadku Żańci właściwej to chyba były poniekąd śluby czystości. Nie trwały zbyt długo: "W końcu atoli - za mąż poszła". :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mówiłam o ślubach bezterminowych:).Ale w trudnym wieku i kilka miesięcy czasem robi różnicę:).

    OdpowiedzUsuń