"Niestety,
zawsze szukamy obrazów daleko za sobą, przed sobą, nigdy koło siebie.
Jest urok w tej obcej stronie, a swoje tak się osłucha, opatrzy,
spospolituje, że wreście stracim dla niego uczucie podziwienia, jakieśmy
mu winni, a nawet poznajomić się z nim bliżej zaniedbywamy jedynie
dlatego, że machinalnie, materialnie znamy je aż do znużenia. Dlatego
też cudzoziemiec nowo przybyły żywiej wszystko uczuje, więcej u nas
zobaczy, lepiej opisze. (...) Chciejmy się tylko zastanowić nad swoim
krajem, a znajdziemy w nim tysiąc wdzięków, tysiąc pamiątek, tysiąc
godnych zastanowienia przedmiotów." - pisał we wstępie do pierwszego
wydania.
Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy
z 1839 roku należą do dojrzałego okresu twórczości Józefa Ignacego
Kraszewskiego. Są pokłosiem paru podróży rozpoczętych w 1834. Były to
wyprawy przygotowane pod względem merytorycznym, a w swoich szkicach
podróżnych odwołuje się często do swego poprzednika z XVIII wieku na
podobnym szlaku, Rzączyńskiego. Wyprawy dostępnymi środkami lokomocji,
bez zbędnego pośpiechu przyniosły plon w postaci zapisów podróżnych i
rysunków w miejscach postoju poczynionych ołówkiem lub obrazków
akwarelowych. Znać w tych pracach talent niemały, ale i duży zmysł
obserwacji.
Nawoływanie
do poznawania swego kraju, okolic bliskich nie było przejawem jakiejś
zaściankowości, megalomanii narodowej, bo pisał to człowiek, który
jeszcze nie raz odwiedzi obce kraje, tak popularne w epoce romantyzmu, i
napisze o nich. "Podróżopisarstwo romantyczne odróżnia od
wcześniejszych przede wszystkim synkretyzm celów. Sama podróż jest tylko
pretekstem do zbierania i spisywania różnego typu obserwacji; wszystko,
co spotykał podróżnik po drodze, godne było uwagi, zanotowania. Było to
podpatrywanie życia w różnych jego przejawach." - podkreśla Stanisław Burkot we wstępie.
Józef
Ignacy Kraszewski przemierza ziemie, których oblicze było kształtowane
przez ludzi różnych wyznań, stanów, korzeni narodowościowych. Nie tylko
obserwuje miejsca historyczne z ciekawymi obiektami i ruinami, lecz
zatrzymuje się w austeriach, zajazdach, widzi mieszkańców miasteczek i
wsi na jarmarkach, w ich codziennym trudzie. Jest również gościem
możnych obywateli, zwiedzając biblioteki domowe i prywatne zbiory
dokumentów, rzeczy mających wartość historyczną. Bywa wnikliwym i
krytycznym obserwatorem ziem kresowych, ceniąc to co dobre, pragnąc
większego postępu. Nie omieszka wykorzystać swej wiedzy historycznej,
gdy obszernie pisze o rodach magnackich, w tym Ostrogskich, Zasławskich,
Radziwiłłach, a będąc o Łucku, porusza sprawę stosunków Witolda i
Jagiełły. Jesteśmy z nim w Ossowie należącej kiedyś do Felińskiego,
bliskiemu mu Horodcu, Pińsku, Sławucie, Dubnie, spotykamy Żydów,
chłopów, szlachtę, a nawet cudzoziemców zamieszkujących małe majątki.
Przyjmujemy informacje o ciekawym i nudnym krajobrazie. Postój w osadzie
Sernicka to niemalże spotkanie z Mickiewiczowskim zaściankiem
dobrzynieckim. Dowód to, iż ledwie co wydana epopeja przedstawiała
miejsca i ludzi bliskich swoim czytelnikom. "Osada ta licząca do 240
dymów szlachty zatrudniającej się rolnictwem, najmem do robót
gospodarskich itd. (...) Wprawdzie siermięgi Sernickich są białe, jak u
chłopów, ale mają niby kształt kapot, kołnierze małe innym krojem, pasy
nie czerwone, ale czarne, na nogach łapcie takież, jak noszą wieśniacy,
lecz przy nich często rzemyki zastępują sznury. Szlachcianki chyba w
wielkie święta gorset i trzewiki kładną, i to nie wszystkie, zresztą ich
ubiór niczym od chłopianek się nie różni."
Rytm
prozy podróżnej godny, niespieszny, wnikliwy, pełen szacunku dla
człowieka, mimo sporadycznej irytacji niedogodnościami. Fabuła
kształtowana jest tak, by zaciekawić obrazem naocznym, płynącym z serca i
zdobytej wiedzy. Składnia niewspółczesna może zatrzymać przy sobie i
obecnego czytelnika, który z zaciekawieniem odkryje dawne znaczenia i
dzisiaj istniejących wyrazów. Książka jest reportażem i esejem, pokazuje
umiejętności warsztatowe Kraszewskiego jako autora literatury faktu.
______________________
Józef Ignacy Kraszewski, Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy, wyd. II, s. 384, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1985.
Inna 'twarz' JIKa :)
OdpowiedzUsuńA jakże interesująca. Niedługo wybiorę się z nim poza granice zaboru. Będzie oglądał inny Rzym, inny Paryż, inne Drezno, ale pewne zabytki będą znane współczesnemu czytelnikowi.
UsuńMusze przeczytac. Dziekuje
OdpowiedzUsuńCiekawe spojrzenie na dawne zapisy wspomnień z podróży i możliwość porównania ich ze współczesnymi.
UsuńNutta a czytałaś już może "Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku?"
OdpowiedzUsuńNie, nie czytałam. Teraz odbędę podróż europejską , niemal romantyczne Grand Tour z "Kartkami z podróży".
Usuń