czwartek, 19 lipca 2012

131. Męczennicy: Marynka

W ubogim litewskim dworku o nazwie Berezówka mieszkała pani Adela ze swoim drugim mężem - nieznośnym leniem, utracjuszem i egoistą, oraz z piętnastoletnią córką Marynką. Marynka bardzo lubiła śpiewać. Pewnego razu, gdy pląsała wśród polnych kwiatów i nuciła ludową piosenkę, przejeżdżał drogą pan Volant, wielki impresario. Przystanął, zasłuchał się, wpadł w zachwyt. Od razu zrozumiał, że znalazł skarb, że jeśli pokaże tę dziewczynkę w teatrze, uzyska sławę i bogactwo. Trzeba tylko nakłonić matkę Marynki do podpisania kontraktu.

Pani Adela oraz jej brat, ksiądz Kalikst, nie ucieszyli się z propozycji sławnego gościa. Uważali, że w wielkim mieście Marynka nie zaznałaby szczęścia, poza tym teatr to siedlisko zepsucia, a śpiewaczki są osobami niemoralnymi.

Jednak w końcu Marynka trafiła do Warszawy i rozpoczęła ćwiczenia śpiewu. Większa część powieści to opis nauk dziewczyny oraz intryg w środowisku teatralnym. Osoby poznane przez bohaterkę to m.in. maestro Scarlatti, śpiewaczka Laura Lacerti, baron Percival, pani Ildefonsa Krzewska. Ludzie skupieni wokół teatru są na ogół bardzo źli, mściwi, pozbawieni skrupułów, dwulicowi. Intrygują, plotkują, zazdroszczą. Bohaterowie pozytywni charakteryzują się naiwnością, nie umieją przeciwstawić się czarnym charakterom, nie mają siły przebicia, często umierają. 

Marynkę, w przeciwieństwie do innych kobiecych postaci wymyślonych przez Kraszewskiego, trudno nazwać pięknością. To dosyć pospolite dziewczę, mające rumianą twarzyczkę "pogniecioną kapryśnie"[1], opaloną szyję, niezbyt piękną sylwetkę. "Wydawała się jakimś wielkim kopciuszkiem... nic więcej..."[2] - charakteryzuje ją narrator. Jedyne piękno Marynki to słowiczy głos.

Kraszewski wykazał wiele inwencji w wymyślaniu powieściowej intrygi, a bohaterów przedstawił z humorem i złośliwością. O impresariu Volancie napisał, że w dzieciństwie "gęsiom służył za mentora"[3]. Prawda, że to o wiele ładniej brzmi, niż "pasał gęsi"?

W książce "Męczennicy: Marynka" dostrzegam wiele słabych punktów. Wieś została wyidealizowana, zaś miasto ukazane jako miejsce złe, wypełnione dusznymi wyziewami i niezdrowym powietrzem, pełne wykolejonych ludzi. Nie udało się Kraszewskiemu przedstawić warszawskiego teatru w sposób barwny i przekonujący. Powinien wprowadzić do powieści więcej doświadczonych śpiewaczek, a nie tylko jedną Laurę. Zbyt wielu bohaterów uśmiercił. Na utalentowaną wiejską dziewczynę wysypał cały worek najrozmaitszych nieszczęść, przez co powieść wpędza czytelnika w przygnębienie.

----
[1] Kraszewski Józef Ignacy, "Męczennicy; Marynka", Wydawnictwo Literackie, 1966, str. 7.
[2] Tamże, str. 7.
[3] Tamże, str. 38.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz