Tekst autorstwa p. Artura z bloga Kochajmy się o tematyce polsko-litewskiej. U nas drąży kwestię JIK-owej znajomości języka litewskiego. Zdjęcia własne autora. Bardzo dziękujemy za ciekawe opracowanie!
W
piątek
24 marca 1843 roku w Paryżu, przed studentami, Adam MICKIEWICZ,
wypowiedział słowa:
"Panowie
!
Badania
nad mitologią słowiańską zakończymy rozważaniami wysnutymi z
mitologii litewskiej; tą drogą poszli przed nami wszyscy
etnografowie i mitologowie naszej doby, którzy z biegiem czasu
zajęli się mitologią słowiańską. Dopiero przez zbadanie
starożytności i tradycji litewskich dochodzą oni do ujęcia
całości religii słowiańskiej.
Tak tedy plemię najmniej w Europie znane i język najmniej ze
wszystkich piśmienny stały się jednakowoż kluczem do tylu
zagadnień."
Nieco
wcześniej, bowiem w 1838 roku, po latach spędzonych gorliwie na
zbieraniu wiadomości na temat przeszłości, kresowej stanicy, Józef
Ignacy KRASZEWSKI wydaje, także w drukarnii ZAWADZKIEGO, napisaną w
IV tomach historię "Wilno od początków jego do roku 1750".
Monografia
ta z nieodłącznym herbem miasta na okładce - Św. Krzysztofem,
oprócz dawnych dziejów Wilna, życiorysów Mendoga (Mindaugas) i
wielkich książąt litewskich, zawiera po prostu szereg ciekawostek,
z których do mnie najszczerzej przemawia notka o języku litewskim.
Podbudowany notką - ciekawostką JIK-owej Pani Izy (J jak Języki
obce) postanowiłem dociec, czy jeden z moich ulubionych
romantycznych powieściopisarzy, rzeczywiście posiadł znajomość
języków, które zwykle nazywam pobratymczymi, gdyż sam nie władam
biegle żadnym z języków "obcych". Po czasie natrafiłem
na teksty Jana KARŁOWICZA, traktujące o języku litewskiem. Pętla
poszukiwań, rozluźniła krawat, kiedy dowiedziałem się, że tenże
"etnograf i mitolog" języków, współtworzył z JIK-iem
"Atheneum".
Dlaczego?
Przede wszystkim nie potrafiłbym sam zamierzyć się z krytyką na
takiego tytana pracy jak KRASZEWSKI. Swoją rozprawkę jakby
zawdzięczam plecom KARŁOWICZA, który bez pardonu (choć jak
przeczytacie niezupełnie) krytykuje naszego bohatera. Pomyślałem w
końcu, że jednak tych dwoje ludzi z przeszłości musiało się nie
tylko szanować , lecz nawet lubić, co przywodzi w końcu historię
słownych pojedynków SŁOWACKIEGO z MICKIEWICZEM. Różnica wieku
nawet sprzyja takim skojarzeniom. Przybliżmy nieco postać krytyka:
Urodził
się dnia 28 maja 1836 roku we wsi Subortowiczach, w powiecie
Trockim. Nauki szkolne pobierał w Gimnazyum Wileńskiem, które
ukończył w r. 1852, a następnie przeszedł na Uniwersytet w
Moskwie, którego wydział literacki ukończył w r. 1857. Tegoż
roku wyjechał na studya naukowe do Paryża, Heidelberga i Brukseli;
a po latach trzech powrócił, aby wkrótce znów kraj opuścić dla
studyów filozoficznych. W r. 1862 zapisał się na Uniwersytet
Berliński, gdzie w r. 1865 otrzymał stopień doktora filozofii. Od
roku 1870 pracował nad mitologią i językoznawstwem. Ogłosił
drukiem: Wyprawa Kijowska Bolesława Wielkiego; O języku
litewskim; Słoworód ludowy i wiele innych prac.
W
roku 1882 wyjechał za granicę, był w Heidelbergu, Dreźnie, Pradze
Czeskiej, a po latach pięciu powrócił i osiadł na stałe w
Warszawie. Tu został współpracownikiem „Biblioteki
Warszawskiej“. ,,Ateneum“., „Prawdy“, a od roku 1888 do 1899
był kierownikiem kwartalnika geograficzno - etnograficznego p. t.
"Wisła". Tłumaczył Szkice historyczne Macaulaya;
Dzieje stosunku wiary do rozumu Drapera; Zasady etyki
Spencera. Obecnie wydaje Słownik wyrazów obcego a mniej jasnego
pochodzenia, używanych w języku polskim, a wraz z Kryńskim i
Niedźwiedzkim Słownik języka Polskiego.
Skoro
wiemy , kto to KARŁOWICZ najsampierw chciałbym zamieścić urywek z
monografii wileńskiej JIK-a dotyczący języka litewskiego, tak byś
potem czytelniku drogi, mógł wyłapać do czego pije krytyk. Oto
on:
"V.
Język litewski.
Co
się tycze języka właściwie litewskiego, który
wielu
językiem dawnych Herulów nie bez przyczyny
mniema
(18); inni go, nie wiem czemu, gałęzią sło-
wiańskiego,
pomięszanego z fińskim, być sądzą (19).
To
pewna, że i słowiański i fiński mają w jego two-
rzeniu
się udział, lecz nie tak wielki, aby je za pier-
wiastki
główne uwazać należało. Przypuściwszy, iż
język
litewski winien początek herulickiemu, utwo-
rzenie
się jego na wiek IV lub V po Chrystusie od-
nieśćby
przyszło. Herulowie bowiem Germańskiego
lub
Gockicgo szczepu, pokazują się w dziejach w wie-
ku
III po Chrystusie, a osiadają na północy- między
Elbą
a Odrą w wieku V; po nieustannych wędrów-
kach
wzdłuż słowiańszczyzny. I na ówczas dopiero
kształcić
się poczyna język litewski mięszając ze sło-
wiańskim
i fińskim.
Filologowie
upatrują w nim takie podobieństwo
z
językiem trackim i islandskim. To ostatnie potwier-
dza
podróż Snorro Sturlesona lślandczyka, który w XII
wieku
około Trok i Wilna rozmawiając z krajowcami
swoim
językiem, był od nich zrozumiany (20). Podo-
bieństwo
języka litewskiego z Sanskrytem, wspólne-
mu
z innemi Europejskiemi, jest tylko dowodem, że
się
wyrodził równie jak one z mowy, która z tamtą
miała
pokrewieństwo.
W
ogólności uczeni zdają się nadto przywiązywać
wagi
do materjalnego podobieństwa wyrazów, na któ-
rem
budują pokrewieństwa języków, częstokroć urojo-
ne,
lub niebezpośrednie przynajmniej. Podobień-
stwo
wyrazów zmienne i niestałe w języku, niemają-
cym
prawie pism i ustalonego wymawiania, nie moze
być
żadną rękojmią-; możeby rozbiór form i me-
chanizmu
języka lepiej posłużył do zbadania właści-
wej
jego natury.
Dialekta
języka litewskiego są następne (21):
1..
Polsko-litewski u Redinów, mieszkańców Powia-
tu
Reżyckiego w Witebskiem (22).
2.
Finlandzki czyli fińsko-litewski.
3.
Kurlandski nad granicą Litwy i Kurlandyi.
4.
Suicki, mieszanina ruskiego, polskiego i litew-
skiego.
5.
Dialekt wyspy Runo (23). "
Przed
zamieszczeniem tekstu krytycznego, chciałbym jeszcze dorzucić,
kilka uwag (licząc na szerszy Wasz odzew - być może ktoś dorzuci
lub zauważy, zupełnie inną stronę tego sporu). Po pierwsze proszę
zwrócić uwagę na miejsce urodzenia KARŁOWICZA, urodził się w
czasach kiedy Troki (Trakai) były bardziej rejonowym miastem, niźli
w naszych czasach, stolicą karaimskich kibinów. Witoldowe miasto
musiało sprzyjać, jak najbardziej znajomością, bądź co bądź
odmiennego od słowiańskich języków, litewskiego.
Na
obronę JIK-a mam, jak zawsze, jego tytaniczną pracę, prawdziwe
studia nad Litwą i to w bardziej "mickiewiczowskim" stylu,
to etnograf, to historyk, to ludowej kultury badacz, Polesiuk, który
nie do końca panuje nad samą warstwą języka. Jednak kto piękniej
i kto tyle serca odsłonił niż JIK, nasz bohater, w opisanie,
wyśpiewanie niemal, dejn litewskich ("Dajny : pieśni
litewskie"), które są źródłem bijącym znad Wilii, kto
napisał moją ulubioną książkę - "Kunigas", która
mimo lapsusów językowych, jest uwypukleniem wallenrodowskiej
siły...
Wiadomym
jest , że ta ogromna praca nad zgłębianiem tajemnic Wilna
(Vilnius), powinna posiadać jakieś zakończenie - by praca wykonana
była rzetelnie. To cecha nieodgadniona dziś KRASZEWSKIEGO (kto
piękniej pisze podręczniki niemalże dla Ziukowych POW-iaków).
Oto
krytyka:
"Gdy
więc r. 1847 pan Kraszewski ogłosił swą obszerną pracę o
Litwie, słusznie szukać w niej mielibyśmy prawo ostatnich wyników
poszukiwań niemieckich i słowiańskich badaczy języka litewskiego.
Lecz
przykry nas zawód spotyka!
„Niemen
nazwany od niewychodzenia z brzegów; rzeka Passarga „niby na
straży od granicy stojąca". Polska zwie się „ziemią
dalszą, boczną; Niemiec „przez antyfrazę(!) od wokiu rozumiem,
Wokietis nazwany (jak lucus a non lucendo), i t. d., i t. d.
P.
Kraszewski „chętnie ustępuje drugim zasługi wyszukania nowych
imion genealogij i drobiazgowego gmerania się w faktach, które
żadnego wniosku stanowczego dać z siebie nie mogą ; woli badać
„jakie było przeznaczenie Litwy, jaką żyła ideą, woli kreślić
nam obraz „filozofii narodowej litewskiej (?)“; lecz że badań
tych inaczej jak na drodze językoznawczej prowadzić nie może, bo,
jak powiada, „w języku Litwy, tym najznakomitszym pomniku jéj
przeszłości,
wyczyta badacz wiele, więcej może niż w ułamkowych powieściach
pisarzy o Litwie wzmiankujących; dzieje dawne, uprawę starożytną,
właściwą narodowi, obyczaje, stopień, na którym zostawała,
będąc sama sobą i żyjąc o swych siłach, pojęcia, które
wyrobiła sama, inne przyjęte od obcych.
Kto
wie, największa pono zagadka pochodzenia przez język zapewne
rozwiązaną zostanie” ; p. Kraszewski pogardziwszy „drobiazgowém
gmeraniem się w faktach“, a po prostu mówiąc, nie zadawszy sobie
trudu dokładnego obznajomienia się z litewszczyzną i z pracami o
niéj prawdziwych a sławnych językoznawców, podał nam tak mętny
i fałszywy obraz pochodzenia, pokrewieństwa i gramatyki języka
litewskiego, natworzył tyle mylnych słoworodów, powyciągał tyle
błędnych, filozoficznych niby z nich wniosków, że jedném słowem
praca jego, o ile języka dotyczy, nie tylko nie posunęła nauki,
ale ją nowemi, na własne ryzyko spłodzonemi mętami zaciemniła,
jakkolwiek nieraz zapewnia nas autor, że badanie języka litewskiego
i języków w ogóle głównym celem jego było, że „poprzednie
badanie litewszczyzny były urywkowe i dorywcze (!)“ .
Ten
niepochlebny sąd mój o poglądach znakomitego i wysoce zkądinąd
zasłużonego pisarza naszego, musiałem wypowiedzieć z całą
szczerością, dlatego, iż praca jego o Litwie ostatnią jest dotąd
z większych w tym przedmiocie, a Encyklopedyja w artykule o języku
litewskim, w osobie p. Rogalskiego, dosłownie przepisuje zdania p.
Kraszewskiego, a tém samém uważać każe publiczności za ostatnie
słowo nauki polskiej w téj materyi.
Że
zaś każdy sąd na dowodach tylko opierać się winien, muszę więc,
choć z przykrością, wdać się w wykaz niektórych grubszych
błędów, zanieczyszczających dzieło p. Kraszewskiego, które,
jako uważane przez wielu za źródłowe i jedyne w swoim rodzaju
spowodowało i spowodować w przyszłości może dalsze ich
rozszerzenie. Ma się rozumieć, stósownie do założenia,
ograniczam się tylko dziedziną językoznawstwa.
Słoworody
pana Kraszewskiego, jakeśmy nadmienili, odznaczają się głównie
podciąganiem najprostszych wyrazów pod jakieś górno-filozoficzne
kategoryje, oraz mylném zbliżaniem słów różnego pochodzenia; w
wielu miejscach obce wyrazy bierze autor za rodzime litewskie,
złożone za niezłożone, przypuszcza jakąś "antyfrazę"
i t. d.
Tak
str. 65 i 75 poprawia Bohusza wywód Herulów od lasu i podaje swój
od pierwiastka ger-, gir-, o którym mówi iż odpowiada
słowiańskiemu sław-. Ale w girti chwalę pierwiastek jest tylko
gir- i z pierwiastkiem ger- nic wspólnego nie ma. A z drugiej strony
nie podobna przypuszczać, aby lud siebie od chwalenia lub sławienia
nazywał; nie ma na to przynajmniéj nigdzie analogii. Jeżeli zaś,
uwziąwszy się Herulów koniecznie zrobić Litwinami, szukać
będziemy odpowiedniego ich nazwie w litewszczyźnie źródła, to
daleko naturalniej upatrywać, jak Bohusz takowe w girė las, bo
mielibyśmy przynajmniéj analogiją z nazwą Poleszuków, Podlasian,
Puszczyków , traktu Zapuszczańskiego. Szwajcarów i t. d. Dziś
jeszcze Litwini Rosieńscy sąsiadów swych w leśnych okolicach
zamieszkałych nazywają G i ro n a j cz a m i. (Pismo zbiorowe
wileńskie na r. 1862, str. 159). Co do jūrės morze (str. 28),
jeżeli liczba mnoga ma dawać „ideje nieskończoności wód“, to
czyż na téjže filozoficznej zasadzie nie moglibyśmy szukać
„przeczucia nieskończoności* tłuszczu n. p. w taukai, popiołu w
pelenai i innych bez liczbypojedynczej imionach.
Na
zbliżeniu nazwy ducha z imieniem Boga p. Kraszewski różne
mitologiczne wnioski opiera. Duch. po lit. dvasė. żeńskiego
rodzaju, autor pisze dvasas. dvasia: dvasas jest formą nie litewską,
narzuconą przez Słownik Szyrwida, któremu chciało się, aby Duch
święty był po litewsku męzkiego rodzaju, czego jednak nie
dokazał, bo dotąd w modlitwach i mowie potocznéj pozostał w
rodzaju żeńskim. Wyraz ten ma pierw, dus-, od którego pochodzą
oprócz niego wyrazy: d u s a u t i wzdychać, á t d usis oddech,
dvės u t i odetchnąć i t. d. Bóg zaś brzmi po lit. Dévas i
pochodzi od pierwiastka div-, zupełnie różnego od poprzedzającego.
Zresztą jak we wszystkich językach, tak i w litewskim. Pojęcia d e
c h, duch mają bardzo materyjalny początek. Dvásé w potocznéj
mowie znaczy oddech.
Podobnie
i po polsku: duch piecowy, ostatnie duchy moje (ostatnie tchnienia);
dusza pióra, armaty, żelazka i t. p. Trudno więc filozoficzne
jakieś początki i pierwotne rozróżnienia przypisywać tym
wyrazom, gdy w niedawnych stósunkowo czasach duchowniejszego
znaczenia nabrały.
Mówiliśmy
już. że Bohusz nie chciał wierzyć w pochodzenie lit. kunigas
ksiądz z germańskiego; p. Kraszewski również nie wierzy temu i
wyprowadza ten wyraz od kunas ciało, kuningas otyły, „przenośnie
znacząc możnego, silnego". Zachodzi różnica jednak naprzód
w długości u, które w kunigas ksiądz jest krótkie, a w kúningas
otyły jest długie; po wtóre w pierwszym wyrazie n po i rzadko w
wymawianiu Litwinów się słyszy, w drugim zawsze: wreszcie
zbliżenie ze starosłow. knęź, łot. kungs pan i zdania wszystkich
językoznawców świadczą o przyjęciu tego wyrazu od Germanów.
P.
Kraszewski wmawia, iż kantrybe znaczy cierpliwość, a k a n t r u m
a s c i e r p i e n i e cierpliwe, na co w polskim języku nie ma
wyrazu". Zdaje się mnie, że w żadnym języku świata nie
mawyrazu na cierpliwe cierpienie, bo pojęcie to nie ma sensu. a więc
i wyrazu mieć nie może. Litwini zaś, mówiąc znaczną ilością
narzeczy, wyrażają cierpliwość w jednej okolicy tak a w innej
owak: kantrúmas mówią w Prusiech, kontrybė = (ka n t r ý b ė)
na Żmudzi (w Telszewskiem).
Książę
„Jadźwingów Komat wywodzi się od kummetys ogrodnik. Ale kummetys
(po polsku w augustowskiem kumieć) parobek, ogrodnik niewątpliwie
przez Litwinów wzięty ze słow. kmeť,a to może od łac. comes,
lub od grec. kometes wieśniak, jak sądzi Pott.
Wyrazy
beżdżjona małpa i lutas lew wraz z innemi służą autorowi za
dowód, że Litwini przynieśli z Azyi pewne wspomnienia zwierząt w
ich kraju dzisiejszym nie znanych. Lecz będzie ono niechybnie wzięte
przez Litwinów ze słowiańskiego, starosłow. i ros. obeżijana. to
zaś z perskiego abuzine; liutas zaś zapewne także ze słowiańskiego
liut" luty - dziki, srogi i t. d., zkąd polsk. Luty (miesiąc);
na Żmudzi (w Telsz.) lwa nazywają liévs z polska.
Tacytowskie
glessum (bursztyn) autor zbliża z „gležnus miękki, delikatny".
Przeciwko temu zarzucam naprzód, że bursztyn jest twardy; po wtóre,
że daleko prościej wyraz ten objaśnia się z germańskiego,
średniogórnoniemieckiego glas, starogórnoniem, clas szkło,
bursztyn), anglosask. glas szkło, glaeze bursztyn.
„Nazwanie
Dźwiny jest litewskie, mówi p. Kraszewski; w niém cząstka dn.
don. oznaczająca w dyjalektach wschodu wodę; w nazwie rzek Dunaj,
Dniestr, Dniepr. Don i t. p. odbijająca się, czuć się także
daje. Litewskie vanduo z tegoż pochodzi pierwiastku". Zapytuję,
gdzież w wyrazie Dźwina jest cząstka dn. don? Co to są „dyjalekta
wschodu"? aryjskie, semickie, czy turańskie? Dźwinę, Łotysze
nazywają Daugawa, Żmudzini Żvýna. Litewskie dáug, łot. dauds
znaczy wiele, porówn. nasze dużo. Wandu woda nie ma nic wspólnego
z Dźwiną. Porówn. sanskr. uda woda, łac. unda fala, woda, słow.
woda.
Ponieważ
wyraz vėszpats wielce językoznawców zajmował i ciekawym jest ze
wszech miar, zatrzymamy się tu nad nim przydłużej. P. Kraszewski
mówi „Wskazówką ważną wedle nas może być zachowany w języku
(litewskim) wyraz wiss-pats pan; całkiem sanskrycki. Wyraz ten
oznacza pana, ale trzeciej kasty indyjskiej, kasty vaiscias
zawierającej w sobie rolnictwem. ogrodnictwem, handlem trudniących
się ludzi; bogatéj i oświeconej,która między innemi tem się
różni od innych, że wolno jej jest używać na pokarm mięsa. Z
powodu zachowania w języku wyrazu pan wisspats przypuścić można
naturalnie, że z tej kasty składać się musiał głównie tłum
wychodźców z kraju wygnanych głodem, czy przeludnieniem.
Przypuszczenie to tak samo z siebie przychodzi, że mu się oprzeć
nie podobna". Przede wszystkiem przeciw takiemu twierdzeniu
nasuwa się myśl, iż w razie przeludnienia czy głodu, klasa
„bogata i oświecona" ostatnia emigruje. Co zaś do wyrazu
wisspats, to takiego w litewskiém nie ma; jest vėszpats pan (o bogu
i wielkich panach, jak ang. lord; Donalejtys używa go parę razy w
znaczeniu łac. patronus); wyraz to złożony z pierwiastku věsz-.
który znajdujemy nadto w veszni lub věszli é (gościa, tylko o
kobiecie: gość mężczyzna prus. lit. svéczes, żmud. svetys);
dalėj w veszeti gościć i w v e s z k el i s gościniec, wielka
droga (kelies droga). Drugą częścią składową wyrazu vėszpats
jest páts. ż. pati sam sama, a w dalszem rozwinięciu znaczenia
samiec, pan (zapewne ztąd i nazwa rodziny Pac, jak zauważał pan
Kraszewski w swoich Gawędach o literaturze i sztuce, str. 256:
chociaż i to dodać trzeba, że Polacy litewscy szczura nazywają
pac, pacuk i że na Litwie pełno jest nazw rodowych od zwierząt:
Kozioł, Szczuka (szczupak), Żaba, Czyż i t. d.).
Polacy
litewscy i dziś na zapytanie, n. p. czy gospodarstwo w domu?
odpowiadają nieraz: „sam pojechał do lasu. a sama wyszła do
ogrodu".
Mówią
także sam wtenczas, gdy nie chcą do kogo ani ty, ani pan
powiedzieć: „czy sam już tam byłeś?" Tu sam znaczy coś
grzeczniejszego od wasan. a mniej grzecznego od pan.
Wykazaliśmy
już wyżej, iż forma Z em oj ten czy Zemajten (raz tak na str. 69,
a drugi raz inaczej na str. 70 u p. Kraszewskiego) jest zupełnie nie
litewska. Na str. 69 ciągnie dalėj p Kraszewski: „jéj (Żmudzi)
mieszkańcy zwali właściwą Litwę ziemią litewską wyższą,
Aukštote". A że nazwę tę za Bohuszem. Narbuttem i p.
Kraszewskim powtórzyło wielu innych pisarzy, n. p. Wincenty Pol w
Obrazach z życia i natury, godzi się więc, abyśmy się
zastanowili nad nią i przekonali, czy jest właściwą i dawną.
Wysoki
po lit, brzmi áuksztas, zam. właściwie áugs z tas od piérw.
aug-, lit. áugti rość. Jestprzyrostek litewski -ůtas.
odpowiadający znaczeniem naszemu -isty? znajdujemy go n. p. w
káln-ůtas górzysty, od k á 1 n a s góra, an gl - fi t a s
węglisty. czarny jak węgiel, od angl-is węgiel i t, d. Na Żmudzi
przyrostek -ůtas brzmi -otas. Przypuszczalną więc* formą może
być przymiotnik augsztfítas lub augsz-tótas na męzki rodzaj,
augsztfíta lub augsztóta na żeński. Jeżeli tedy przy tym
przymiotniku domyślać się będziemy wyrazu ż é m ė ziemia,
kraj, żeńsk. rodzaju, to otrzymamy formę augs z tilta (ale nie
aukstote). Lecz tego wyrazu lud nie zna. a zatemi Litwy nim nie
nazywa.
Auksztinélei
nazwa Ragnetczanom przez Kłajpedzian dawana i t. d. i Auksz tuppėn
a i toż. dosłownie ku górze rzeki zamieszkali (od upė rzeka) i t
d.“
Skądże
się wzięła owa Aukstote?
Wyczytano
ją w liście W. ks. Witolda r. 1420 do cesarza Zygmunta pisanym,
który między innemi taki zawiera ustęp:
...Ziemia
Żmudzka jest i zawsze była tém samém co ziemia litewska, gdyż ma
jedną mowę i lud jeden; lecz że ziemia żmudzka jest ziemią
niższą względem ziemi litewskiej, ztąd zwie się Żmudzią, co po
litewsku ziemię niższą znaczy.
Żmudzini
Litwę nazywają Aukstote, co znaczy ziemia wyższa względem ziemi
żmudzkiej. Żmudzini též wszyscy Litwinami od dawnych czasów,
nigdy Żmudzinami się nie nazywali i dla tej tożsamości w tytule
naszym nie piszemy się księciem Żmudzi, bo to wszystko jedno;
jedna ziemia i ludzie jedni". Czy Witold utworzył sam to nazwę
przez analogiją do Żeni aicziu žemė, czy též nazwa ta za czasów
jego była używana, trudno dziś dowieść.
Wreszcie
na str. 90 mówi, że „wszystkie plemiona litewskie miały kiedyś
jeden język powszechny. od sanskryckiego pochodzący".
Porównania zaś litewskiego z sanskryckim, z Bohlena wzięte
odznaczają się wielką niedokładnością, a w czasie, gdy p.
Kraszewski pisał swe dzieło, mógł już z lepszych źródeł
takowe zaczerpnąć, n. p. z Boppa Glossaryjum. Na str. 85 autor za
Bohuszem przypuszcza, iż Hemie przynieśli niektóre wyrazy
łacińskie: inaczéj widać podobieństwa łaciny z litewszczyzną
sobie wytłumaczyć nie umie. Na str. 84 niektóre wyrazy litewskie
wprost za „sanskryckie" uważa.
Dalej
str. 80, 81, autor przywiódłszy słowa .Tánischa, który, słusznie
utrzymując, iż języki słowiańskie, litewskie i germańskie są w
pokrewieństwie z sobą, tak się w końcu wyraził: „Gdyby kiedy
badacz jaki przedsięwziął poszukiwanie wspólnego źródła
wszystkich słowiańskich i germańskich języków, posłużyłoby mu
nie mało poznanie języka litewskiego", p. Kraszewski zdanie to
uważa za paradoksalne, a pokrewieństwo powyższe za „o tyle tylko
prawdziwe, o ile wszystkie języki pochodzą z jednego".
Trudno
w całym tym zamęcie dojść ładu.
Zdaje
się, iż p. Kraszewski sądził, że język litewski ze
słowiańskiemi i germańskiemi tylko pożyczone od nich wyrazy ma
wspólne? że z łacińskim również tylko przyniesionemi przez
Herulów wyrazami się krewni, a w sanskrycie ma bezpośrednie źródło
swoje? sanskryt zaś sam, wraz z mową Pelazgów, wyprowadza od
jakiegoś ojca wszystkich języków. Na str. 83 tak raz jeszcze się
wyraża: „Przez sanskrycki krewni się on (język lit.) ze
wszystkiemi prawie znanemi językami pochodzenia wschodniego.
Co
do narzeczy języka litewskiego p. Kraszewski raz na str. 90. 91
wypisuje podział Bohlena na trzy: litewskie, łotewskie i
staropruskie: na str. 83 podaje swój podział, na litewskie,
łotewskie i żmudzkie; a na str. 85 wypisuje z Koppena bez żadnych
uwag fantastyczny podział na pięć narzeczy, między któremi
ukazuje się jakieś fińsko-litewskie. finlandzkie, suickie, wyspy
Kuno i t. d.
Któremu
z tych podziałów ma wierzyć czytelnik. tego nam autor nie wskazał.
Taki
to mętny i niedokładny obraz języka litewskiego jest dotąd
ostatniém słowem nauki polskiej, wciągniętem do Encyklopedyi,
uprzystępnionym przeto dla najszerszego koła czytelników.
Życzymy
serdecznie, aby co prędzej nowe a dokładniejsze prace rzecz tę
należycie i zgodnie z postępem wiedzy europejskiej przedstawiły."
_________________________________________________________
Mam
nadzieję, że nie odniesiesz, drogi czytelniku, wrażenia, iż
bezprzykładnie potępiamy tutaj JIK-a, i sam wybierzesz bohatera,
zgodnego z Twoim duchem, być może tak samo romantycznym , jak
wyżyny na które wspinali się Oni.
Oprócz
dedykacji, do przyjaciela - szlachcica, w "Kunigasie - powieści
z podań litewskich" znajdziemy jeszcze przysłowie litewskie:
Obolei
oboli seka. Teip senej Kalbama.
Tropem
Karłowicza postanowiłem spytać Przyjaciół z Wilna o tłumaczenie
tego wierszyka. Jak podają Litwini, dziś znaczy Ono tyle co:
Jabłko
idzie za jabłkiem (sekti - iść za kimś, wręcz śledzić; Taip
senoliai kalbėjo - tak powiadali starzy)...
LITERATURA:
1.
Józef Ignacy KRASZEWSKI "Kunigas - powieść z podań
litewskich"
2.
Józef Ignacy KRASZEWSKI "Wilno od początków jego do roku
1750” (cztery tomy) na
3.
Józef Ignacy KRASZEWSKI "Dajny - pieśni litewskie" Wilno
1919 rok
4.
Józef Ignacy KRASZEWSKI "Album pisarzy polskich(współczesnych)"
Jan KARŁOWICZ w książce Stefana DEMBY Warszawa 1901 rok
5. Jan KARŁOWICZ "O języku litewskim" na http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=33634&s=1
Panie Arturze,
OdpowiedzUsuńmooim zdaniem JIK poległ przez fakt, że był pionieremm w badaniach nad litewskim, wygląda na to, że nie miał się na czym oprzeć (podręcznikow do nauki pewnie nie było, innych opracowań najwyraźniej też nie), stąd spora dowolność językoznawcza.
A Karłowicz- cóż musial. Żeby w nauce by postęp, musi być i konstruktywna krytyka (w tym momencie JIK-a traktujemy przecież jak naukowca).
Pozdrowienia:).
Serdeczna Pani Izo,
OdpowiedzUsuń"Prawdziwa cnota krytyki się nie boi" - podtrzymuje zdanie, że JIK po prostu inaczej podchodził do tematu, nie był językoznawcą (jak KARŁOWICZ). Jako badacz kultury litewskiej, po tym, gdzie docierał, o czym pisał (tak jak mówiliśmy) znać człowieka wielce mądrego, z przyjemnością wróciłbym na niwę jego prozy o historii Słowian (tutaj przydatna Pani notka o znajomości języków bałkańskich także), jednak mam już kolejny trop, który wiedzie mnie w mity litewskie i przygotowuję coś na ten temat. Dodam tylko, że zakończenie "Kunigasa" (czytałem jedną z Pani recenzji na ten temat - czy są aż dwie ? - bardzo mnie się spodobała) jak również niektóre wątki są bardzo głęboko zakorzenione w litewskiej mitologii. A imię Marger i nazwa Pilleny nie jest wymysłem JIK-a jest właśnie zaczerpnięte z litewskiego. W ten sposób zakończenie , które Pani - Izo przemilczała rzeczywiście staje się literacką zagadką. Może uda nam się wspólnie ją wyjaśnić...
A teraz, proszę pozwolić mi na sprostowanie dla moich czytelników, od razu chciałbym im podziękować i wyprowadzić ich z moich błędów - chodzi mi o przypisy:
1. ostatni przypis JEST Józef Ignacy KRASZEWSKI POWINNO BYĆ hasło,Jan KARŁOWICZ w książce Stefana DEMBY
2. brakuje przypisu o książce Jana KARŁOWICZA "O języku litewskim" na http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=33634&s=1 z której tak wielki urywek zaczerpnąłem, wymagałby jednak redakcji :)
P.S. Przede wszystkim dziękuję za dobre słowo. Pani także ma coś z JIK-a, czytałem trochę Pani lektur na Filetach, tytaniczna praca.
Wszystkiego dobrego.
Panie Arturze,
Usuńpostaram się dodać, mam nadzieję, że dam radę przed chwilową przerwą w dostępie do netu, w razie czego - poprawka będzie po.
I może też przy okazji dam panu dostęp do bloga? Byłby pan niezależny od obecności/nieobecności kogoś z administracji?
Recenzja Kunigasa jest jedna, za to w trzech miejscach (a co tam, a nuz się ktoś skusi).
W moim bibliotecznym egzemplarzu Kunigasa prof. Burkot pisał, że postać Margera jest niemal potwierdzona historycznie i zajmował się nim min. Syrokomla...
Pozdrawiam:).
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDroga, Pani Izo
OdpowiedzUsuńcały czas, jednak jestem pod wrażeniem pracy i wielkiej dociekliwości JIK-a w tematach litewskiej kultury... Jest to temat , który wspólnymi siłami możemy poruszyć.
Ma Pani oczywiście nosa, rzeczywiście na pół legenda na pół fakt o heroiźmie grodu Pullen jest kanwą książki Władysława SYROKOMLI, wieszcza spod Wilna.
Niestety mój "Kunigas" jest wydany w czasach , na całe szczęście dziś nielubianych (Ludowa spółdzielnia wydawnicza 1955 rok). Sam już nie wiem - o mały włos posądziłbym JIK-a o błędy w przekładzie, a tam w tej Ludowej same gagi dotyczące nawet inskrypcji, o której wspomniałem, a którą Pani zna: o Jabłku , które pada nie daleko Jabłoni.
Spróbuję, własnymi siłami przetłumaczyć urywek z wikipedi litewskiej o legendzie Mergerisa z Pullen (Pilėnai), od razu nadmienię jak trafiłem na ten wątek. Pisałem już Pani
o moich fascynacjach literaturą MIŁOSZA i VENCLOVY (pisze ten drugi m.in. miał też Giedymin więcej braci: niektórzy historycy uważają, że jednym z nich był Margier - bohaterski obrońca Pullen...itd. tutaj nie piszę o końcu książki , pamiętając co Pani obiecałem). Byłem strasznie zaskoczony właśnie JIK-iem, gdy skojarzyłem ten wątek z powieścią "Kunigas".
To tyle, myślę że stać nas na wspólne opowiadanie, podwójnego autorstwa o książce KRASZEWSKIEGO, przeczytam jeszcze raz Pani recenzję i dam znać, które wątki za Pani przyzwoleniem moglibyśmy poszerzyć. Ja póki co pracuję nad streszczeniem "Kunigasa" w formie szkolnej - kto wie ? być może trafi kiedyś do pocztu lektur szkolnych. Tutaj czynię (nieskromnie) jedną uwagę. Przebywając pod świętym dębem Litwinów, na wakacjach u Przyjaciół, wpadła mi w ręce, książka do Szkoły średniej do jeęzyka litewskiego , z ciekawością zajrzałem, od razu rzuciło mi się w oczy rozległe potraktowanie MICKIEWICZA, szczególnie poematu "Grażyna". Jak Pani wie imię to jest pochodzenia litewskiego: Gražina - graži mergina - piękna dziewczyna...
Być może już dziś pora pisać , broń Boże , nie w duchu politycznym, teksty , które nas wiążą. Idźmy zatem tym tropem, tropem Józefa Ignacego KRASZEWSKIEGO i jego literackich potomków Czesława MIŁOSZA i Tomasza VENCLOVY...
Witaj, bądź zdrowa !