poniedziałek, 3 czerwca 2013

K jak krytyka

-->
Tekst autorstwa p. Artura z bloga Kochajmy się o tematyce polsko-litewskiej. U nas drąży kwestię JIK-owej znajomości języka litewskiego. Zdjęcia własne autora. Bardzo dziękujemy za ciekawe opracowanie!

W piątek 24 marca 1843 roku w Paryżu, przed studentami, Adam MICKIEWICZ, wypowiedział słowa:
"Panowie !
Badania nad mitologią słowiańską zakończymy rozważaniami wysnutymi z mitologii litewskiej; tą drogą poszli przed nami wszyscy etnografowie i mitologowie naszej doby, którzy z biegiem czasu zajęli się mitologią słowiańską. Dopiero przez zbadanie starożytności i tradycji litewskich dochodzą oni do ujęcia całości religii słowiańskiej. Tak tedy plemię najmniej w Europie znane i język najmniej ze wszystkich piśmienny stały się jednakowoż kluczem do tylu zagadnień."


Nieco wcześniej, bowiem w 1838 roku, po latach spędzonych gorliwie na zbieraniu wiadomości na temat przeszłości, kresowej stanicy, Józef Ignacy KRASZEWSKI wydaje, także w drukarnii ZAWADZKIEGO, napisaną w IV tomach historię "Wilno od początków jego do roku 1750".
Monografia ta z nieodłącznym herbem miasta na okładce - Św. Krzysztofem, oprócz dawnych dziejów Wilna, życiorysów Mendoga (Mindaugas) i wielkich książąt litewskich, zawiera po prostu szereg ciekawostek, z których do mnie najszczerzej przemawia notka o języku litewskim. Podbudowany notką - ciekawostką JIK-owej Pani Izy (J jak Języki obce) postanowiłem dociec, czy jeden z moich ulubionych romantycznych powieściopisarzy, rzeczywiście posiadł znajomość języków, które zwykle nazywam pobratymczymi, gdyż sam nie władam biegle żadnym z języków "obcych". Po czasie natrafiłem na teksty Jana KARŁOWICZA, traktujące o języku litewskiem. Pętla poszukiwań, rozluźniła krawat, kiedy dowiedziałem się, że tenże "etnograf i mitolog" języków, współtworzył z JIK-iem "Atheneum".
Dlaczego? Przede wszystkim nie potrafiłbym sam zamierzyć się z krytyką na takiego tytana pracy jak KRASZEWSKI. Swoją rozprawkę jakby zawdzięczam plecom KARŁOWICZA, który bez pardonu (choć jak przeczytacie niezupełnie) krytykuje naszego bohatera. Pomyślałem w końcu, że jednak tych dwoje ludzi z przeszłości musiało się nie tylko szanować , lecz nawet lubić, co przywodzi w końcu historię słownych pojedynków SŁOWACKIEGO z MICKIEWICZEM. Różnica wieku nawet sprzyja takim skojarzeniom. Przybliżmy nieco postać krytyka:
Urodził się dnia 28 maja 1836 roku we wsi Subortowiczach, w powiecie Trockim. Nauki szkolne pobierał w Gimnazyum Wileńskiem, które ukończył w r. 1852, a następnie przeszedł na Uniwersytet w Moskwie, którego wydział literacki ukończył w r. 1857. Tegoż roku wyjechał na studya naukowe do Paryża, Heidelberga i Brukseli; a po latach trzech powrócił, aby wkrótce znów kraj opuścić dla studyów filozoficznych. W r. 1862 zapisał się na Uniwersytet Berliński, gdzie w r. 1865 otrzymał stopień doktora filozofii. Od roku 1870 pracował nad mitologią i językoznawstwem. Ogłosił drukiem: Wyprawa Kijowska Bolesława Wielkiego; O języku litewskim; Słoworód ludowy i wiele innych prac.
W roku 1882 wyjechał za granicę, był w Heidelbergu, Dreźnie, Pradze Czeskiej, a po latach pięciu powrócił i osiadł na stałe w Warszawie. Tu został współpracownikiem „Biblioteki Warszawskiej“. ,,Ateneum“., „Prawdy“, a od roku 1888 do 1899 był kierownikiem kwartalnika geograficzno - etnograficznego p. t. "Wisła". Tłumaczył Szkice historyczne Macaulaya; Dzieje stosunku wiary do rozumu Drapera; Zasady etyki Spencera. Obecnie wydaje Słownik wyrazów obcego a mniej jasnego pochodzenia, używanych w języku polskim, a wraz z Kryńskim i Niedźwiedzkim Słownik języka Polskiego.

Skoro wiemy , kto to KARŁOWICZ najsampierw chciałbym zamieścić urywek z monografii wileńskiej JIK-a dotyczący języka litewskiego, tak byś potem czytelniku drogi, mógł wyłapać do czego pije krytyk. Oto on:
"V. Język litewski.
Co się tycze języka właściwie litewskiego, który
wielu językiem dawnych Herulów nie bez przyczyny
mniema (18); inni go, nie wiem czemu, gałęzią sło-
wiańskiego, pomięszanego z fińskim, być sądzą (19).
To pewna, że i słowiański i fiński mają w jego two-
rzeniu się udział, lecz nie tak wielki, aby je za pier-
wiastki główne uwazać należało. Przypuściwszy, iż
język litewski winien początek herulickiemu, utwo-
rzenie się jego na wiek IV lub V po Chrystusie od-
nieśćby przyszło. Herulowie bowiem Germańskiego
lub Gockicgo szczepu, pokazują się w dziejach w wie-
ku III po Chrystusie, a osiadają na północy- między
Elbą a Odrą w wieku V; po nieustannych wędrów-
kach wzdłuż słowiańszczyzny. I na ówczas dopiero
kształcić się poczyna język litewski mięszając ze sło-
wiańskim i fińskim.
Filologowie upatrują w nim takie podobieństwo
z językiem trackim i islandskim. To ostatnie potwier-
dza podróż Snorro Sturlesona lślandczyka, który w XII
wieku około Trok i Wilna rozmawiając z krajowcami
swoim językiem, był od nich zrozumiany (20). Podo-
bieństwo języka litewskiego z Sanskrytem, wspólne-
mu z innemi Europejskiemi, jest tylko dowodem, że
się wyrodził równie jak one z mowy, która z tamtą
miała pokrewieństwo.
W ogólności uczeni zdają się nadto przywiązywać
wagi do materjalnego podobieństwa wyrazów, na któ-
rem budują pokrewieństwa języków, częstokroć urojo-
ne, lub niebezpośrednie przynajmniej. Podobień-
stwo wyrazów zmienne i niestałe w języku, niemają-
cym prawie pism i ustalonego wymawiania, nie moze
być żadną rękojmią-; możeby rozbiór form i me-
chanizmu języka lepiej posłużył do zbadania właści-
wej jego natury.
Dialekta języka litewskiego są następne (21):
1.. Polsko-litewski u Redinów, mieszkańców Powia-
tu Reżyckiego w Witebskiem (22).
2. Finlandzki czyli fińsko-litewski.
3. Kurlandski nad granicą Litwy i Kurlandyi.
4. Suicki, mieszanina ruskiego, polskiego i litew-
skiego.
5. Dialekt wyspy Runo (23). "




Przed zamieszczeniem tekstu krytycznego, chciałbym jeszcze dorzucić, kilka uwag (licząc na szerszy Wasz odzew - być może ktoś dorzuci lub zauważy, zupełnie inną stronę tego sporu). Po pierwsze proszę zwrócić uwagę na miejsce urodzenia KARŁOWICZA, urodził się w czasach kiedy Troki (Trakai) były bardziej rejonowym miastem, niźli w naszych czasach, stolicą karaimskich kibinów. Witoldowe miasto musiało sprzyjać, jak najbardziej znajomością, bądź co bądź odmiennego od słowiańskich języków, litewskiego.
Na obronę JIK-a mam, jak zawsze, jego tytaniczną pracę, prawdziwe studia nad Litwą i to w bardziej "mickiewiczowskim" stylu, to etnograf, to historyk, to ludowej kultury badacz, Polesiuk, który nie do końca panuje nad samą warstwą języka. Jednak kto piękniej i kto tyle serca odsłonił niż JIK, nasz bohater, w opisanie, wyśpiewanie niemal, dejn litewskich ("Dajny : pieśni litewskie"), które są źródłem bijącym znad Wilii, kto napisał moją ulubioną książkę - "Kunigas", która mimo lapsusów językowych, jest uwypukleniem wallenrodowskiej siły...
Wiadomym jest , że ta ogromna praca nad zgłębianiem tajemnic Wilna (Vilnius), powinna posiadać jakieś zakończenie - by praca wykonana była rzetelnie. To cecha nieodgadniona dziś KRASZEWSKIEGO (kto piękniej pisze podręczniki niemalże dla Ziukowych POW-iaków).
Oto krytyka:
"Gdy więc r. 1847 pan Kraszewski ogłosił swą obszerną pracę o Litwie, słusznie szukać w niej mielibyśmy prawo ostatnich wyników poszukiwań niemieckich i słowiańskich badaczy języka litewskiego.
Lecz przykry nas zawód spotyka!
Niemen nazwany od niewychodzenia z brzegów; rzeka Passarga „niby na straży od granicy stojąca". Polska zwie się „ziemią dalszą, boczną; Niemiec „przez antyfrazę(!) od wokiu rozumiem, Wokietis nazwany (jak lucus a non lucendo), i t. d., i t. d.
P. Kraszewski „chętnie ustępuje drugim zasługi wyszukania nowych imion genealogij i drobiazgowego gmerania się w faktach, które żadnego wniosku stanowczego dać z siebie nie mogą ; woli badać „jakie było przeznaczenie Litwy, jaką żyła ideą, woli kreślić nam obraz „filozofii narodowej litewskiej (?)“; lecz że badań tych inaczej jak na drodze językoznawczej prowadzić nie może, bo, jak powiada, „w języku Litwy, tym najznakomitszym pomniku jéj
przeszłości, wyczyta badacz wiele, więcej może niż w ułamkowych powieściach pisarzy o Litwie wzmiankujących; dzieje dawne, uprawę starożytną, właściwą narodowi, obyczaje, stopień, na którym zostawała, będąc sama sobą i żyjąc o swych siłach, pojęcia, które wyrobiła sama, inne przyjęte od obcych.
Kto wie, największa pono zagadka pochodzenia przez język zapewne rozwiązaną zostanie” ; p. Kraszewski pogardziwszy „drobiazgowém gmeraniem się w faktach“, a po prostu mówiąc, nie zadawszy sobie trudu dokładnego obznajomienia się z litewszczyzną i z pracami o niéj prawdziwych a sławnych językoznawców, podał nam tak mętny i fałszywy obraz pochodzenia, pokrewieństwa i gramatyki języka litewskiego, natworzył tyle mylnych słoworodów, powyciągał tyle błędnych, filozoficznych niby z nich wniosków, że jedném słowem praca jego, o ile języka dotyczy, nie tylko nie posunęła nauki, ale ją nowemi, na własne ryzyko spłodzonemi mętami zaciemniła, jakkolwiek nieraz zapewnia nas autor, że badanie języka litewskiego i języków w ogóle głównym celem jego było, że „poprzednie badanie litewszczyzny były urywkowe i dorywcze (!)“ .
Ten niepochlebny sąd mój o poglądach znakomitego i wysoce zkądinąd zasłużonego pisarza naszego, musiałem wypowiedzieć z całą szczerością, dlatego, iż praca jego o Litwie ostatnią jest dotąd z większych w tym przedmiocie, a Encyklopedyja w artykule o języku litewskim, w osobie p. Rogalskiego, dosłownie przepisuje zdania p. Kraszewskiego, a tém samém uważać każe publiczności za ostatnie słowo nauki polskiej w téj materyi.
Że zaś każdy sąd na dowodach tylko opierać się winien, muszę więc, choć z przykrością, wdać się w wykaz niektórych grubszych błędów, zanieczyszczających dzieło p. Kraszewskiego, które, jako uważane przez wielu za źródłowe i jedyne w swoim rodzaju spowodowało i spowodować w przyszłości może dalsze ich rozszerzenie. Ma się rozumieć, stósownie do założenia, ograniczam się tylko dziedziną językoznawstwa.

Słoworody pana Kraszewskiego, jakeśmy nadmienili, odznaczają się głównie podciąganiem najprostszych wyrazów pod jakieś górno-filozoficzne kategoryje, oraz mylném zbliżaniem słów różnego pochodzenia; w wielu miejscach obce wyrazy bierze autor za rodzime litewskie, złożone za niezłożone, przypuszcza jakąś "antyfrazę" i t. d.
Tak str. 65 i 75 poprawia Bohusza wywód Herulów od lasu i podaje swój od pierwiastka ger-, gir-, o którym mówi iż odpowiada słowiańskiemu sław-. Ale w girti chwalę pierwiastek jest tylko gir- i z pierwiastkiem ger- nic wspólnego nie ma. A z drugiej strony nie podobna przypuszczać, aby lud siebie od chwalenia lub sławienia nazywał; nie ma na to przynajmniéj nigdzie analogii. Jeżeli zaś, uwziąwszy się Herulów koniecznie zrobić Litwinami, szukać będziemy odpowiedniego ich nazwie w litewszczyźnie źródła, to daleko naturalniej upatrywać, jak Bohusz takowe w girė las, bo mielibyśmy przynajmniéj analogiją z nazwą Poleszuków, Podlasian, Puszczyków , traktu Zapuszczańskiego. Szwajcarów i t. d. Dziś jeszcze Litwini Rosieńscy sąsiadów swych w leśnych okolicach zamieszkałych nazywają G i ro n a j cz a m i. (Pismo zbiorowe wileńskie na r. 1862, str. 159). Co do jūrės morze (str. 28), jeżeli liczba mnoga ma dawać „ideje nieskończoności wód“, to czyż na téjže filozoficznej zasadzie nie moglibyśmy szukać „przeczucia nieskończoności* tłuszczu n. p. w taukai, popiołu w pelenai i innych bez liczbypojedynczej imionach.
Na zbliżeniu nazwy ducha z imieniem Boga p. Kraszewski różne mitologiczne wnioski opiera. Duch. po lit. dvasė. żeńskiego rodzaju, autor pisze dvasas. dvasia: dvasas jest formą nie litewską, narzuconą przez Słownik Szyrwida, któremu chciało się, aby Duch święty był po litewsku męzkiego rodzaju, czego jednak nie dokazał, bo dotąd w modlitwach i mowie potocznéj pozostał w rodzaju żeńskim. Wyraz ten ma pierw, dus-, od którego pochodzą oprócz niego wyrazy: d u s a u t i wzdychać, á t d usis oddech, dvės u t i odetchnąć i t. d. Bóg zaś brzmi po lit. Dévas i pochodzi od pierwiastka div-, zupełnie różnego od poprzedzającego. Zresztą jak we wszystkich językach, tak i w litewskim. Pojęcia d e c h, duch mają bardzo materyjalny początek. Dvásé w potocznéj mowie znaczy oddech.
Podobnie i po polsku: duch piecowy, ostatnie duchy moje (ostatnie tchnienia); dusza pióra, armaty, żelazka i t. p. Trudno więc filozoficzne jakieś początki i pierwotne rozróżnienia przypisywać tym wyrazom, gdy w niedawnych stósunkowo czasach duchowniejszego znaczenia nabrały.
Mówiliśmy już. że Bohusz nie chciał wierzyć w pochodzenie lit. kunigas ksiądz z germańskiego; p. Kraszewski również nie wierzy temu i wyprowadza ten wyraz od kunas ciało, kuningas otyły, „przenośnie znacząc możnego, silnego". Zachodzi różnica jednak naprzód w długości u, które w kunigas ksiądz jest krótkie, a w kúningas otyły jest długie; po wtóre w pierwszym wyrazie n po i rzadko w wymawianiu Litwinów się słyszy, w drugim zawsze: wreszcie zbliżenie ze starosłow. knęź, łot. kungs pan i zdania wszystkich językoznawców świadczą o przyjęciu tego wyrazu od Germanów.
P. Kraszewski wmawia, iż kantrybe znaczy cierpliwość, a k a n t r u m a s c i e r p i e n i e cierpliwe, na co w polskim języku nie ma wyrazu". Zdaje się mnie, że w żadnym języku świata nie mawyrazu na cierpliwe cierpienie, bo pojęcie to nie ma sensu. a więc i wyrazu mieć nie może. Litwini zaś, mówiąc znaczną ilością narzeczy, wyrażają cierpliwość w jednej okolicy tak a w innej owak: kantrúmas mówią w Prusiech, kontrybė = (ka n t r ý b ė) na Żmudzi (w Telszewskiem).
Książę „Jadźwingów Komat wywodzi się od kummetys ogrodnik. Ale kummetys (po polsku w augustowskiem kumieć) parobek, ogrodnik niewątpliwie przez Litwinów wzięty ze słow. kmeť,a to może od łac. comes, lub od grec. kometes wieśniak, jak sądzi Pott.

Wyrazy beżdżjona małpa i lutas lew wraz z innemi służą autorowi za dowód, że Litwini przynieśli z Azyi pewne wspomnienia zwierząt w ich kraju dzisiejszym nie znanych. Lecz będzie ono niechybnie wzięte przez Litwinów ze słowiańskiego, starosłow. i ros. obeżijana. to zaś z perskiego abuzine; liutas zaś zapewne także ze słowiańskiego liut" luty - dziki, srogi i t. d., zkąd polsk. Luty (miesiąc); na Żmudzi (w Telsz.) lwa nazywają liévs z polska.


Tacytowskie glessum (bursztyn) autor zbliża z „gležnus miękki, delikatny". Przeciwko temu zarzucam naprzód, że bursztyn jest twardy; po wtóre, że daleko prościej wyraz ten objaśnia się z germańskiego, średniogórnoniemieckiego glas, starogórnoniem, clas szkło, bursztyn), anglosask. glas szkło, glaeze bursztyn.
Nazwanie Dźwiny jest litewskie, mówi p. Kraszewski; w niém cząstka dn. don. oznaczająca w dyjalektach wschodu wodę; w nazwie rzek Dunaj, Dniestr, Dniepr. Don i t. p. odbijająca się, czuć się także daje. Litewskie vanduo z tegoż pochodzi pierwiastku". Zapytuję, gdzież w wyrazie Dźwina jest cząstka dn. don? Co to są „dyjalekta wschodu"? aryjskie, semickie, czy turańskie? Dźwinę, Łotysze nazywają Daugawa, Żmudzini Żvýna. Litewskie dáug, łot. dauds znaczy wiele, porówn. nasze dużo. Wandu woda nie ma nic wspólnego z Dźwiną. Porówn. sanskr. uda woda, łac. unda fala, woda, słow. woda.


Ponieważ wyraz vėszpats wielce językoznawców zajmował i ciekawym jest ze wszech miar, zatrzymamy się tu nad nim przydłużej. P. Kraszewski mówi „Wskazówką ważną wedle nas może być zachowany w języku (litewskim) wyraz wiss-pats pan; całkiem sanskrycki. Wyraz ten oznacza pana, ale trzeciej kasty indyjskiej, kasty vaiscias zawierającej w sobie rolnictwem. ogrodnictwem, handlem trudniących się ludzi; bogatéj i oświeconej,która między innemi tem się różni od innych, że wolno jej jest używać na pokarm mięsa. Z powodu zachowania w języku wyrazu pan wisspats przypuścić można naturalnie, że z tej kasty składać się musiał głównie tłum wychodźców z kraju wygnanych głodem, czy przeludnieniem. Przypuszczenie to tak samo z siebie przychodzi, że mu się oprzeć nie podobna". Przede wszystkiem przeciw takiemu twierdzeniu nasuwa się myśl, iż w razie przeludnienia czy głodu, klasa „bogata i oświecona" ostatnia emigruje. Co zaś do wyrazu wisspats, to takiego w litewskiém nie ma; jest vėszpats pan (o bogu i wielkich panach, jak ang. lord; Donalejtys używa go parę razy w znaczeniu łac. patronus); wyraz to złożony z pierwiastku věsz-. który znajdujemy nadto w veszni lub věszli é (gościa, tylko o kobiecie: gość mężczyzna prus. lit. svéczes, żmud. svetys); dalėj w veszeti gościć i w v e s z k el i s gościniec, wielka droga (kelies droga). Drugą częścią składową wyrazu vėszpats jest páts. ż. pati sam sama, a w dalszem rozwinięciu znaczenia samiec, pan (zapewne ztąd i nazwa rodziny Pac, jak zauważał pan Kraszewski w swoich Gawędach o literaturze i sztuce, str. 256: chociaż i to dodać trzeba, że Polacy litewscy szczura nazywają pac, pacuk i że na Litwie pełno jest nazw rodowych od zwierząt: Kozioł, Szczuka (szczupak), Żaba, Czyż i t. d.).
Polacy litewscy i dziś na zapytanie, n. p. czy gospodarstwo w domu? odpowiadają nieraz: „sam pojechał do lasu. a sama wyszła do ogrodu".
Mówią także sam wtenczas, gdy nie chcą do kogo ani ty, ani pan powiedzieć: „czy sam już tam byłeś?" Tu sam znaczy coś grzeczniejszego od wasan. a mniej grzecznego od pan.


Wykazaliśmy już wyżej, iż forma Z em oj ten czy Zemajten (raz tak na str. 69, a drugi raz inaczej na str. 70 u p. Kraszewskiego) jest zupełnie nie litewska. Na str. 69 ciągnie dalėj p Kraszewski: „jéj (Żmudzi) mieszkańcy zwali właściwą Litwę ziemią litewską wyższą, Aukštote". A że nazwę tę za Bohuszem. Narbuttem i p. Kraszewskim powtórzyło wielu innych pisarzy, n. p. Wincenty Pol w Obrazach z życia i natury, godzi się więc, abyśmy się zastanowili nad nią i przekonali, czy jest właściwą i dawną.
Wysoki po lit, brzmi áuksztas, zam. właściwie áugs z tas od piérw. aug-, lit. áugti rość. Jestprzyrostek litewski -ůtas. odpowiadający znaczeniem naszemu -isty? znajdujemy go n. p. w káln-ůtas górzysty, od k á 1 n a s góra, an gl - fi t a s węglisty. czarny jak węgiel, od angl-is węgiel i t, d. Na Żmudzi przyrostek -ůtas brzmi -otas. Przypuszczalną więc* formą może być przymiotnik augsztfítas lub augsz-tótas na męzki rodzaj, augsztfíta lub augsztóta na żeński. Jeżeli tedy przy tym przymiotniku domyślać się będziemy wyrazu ż é m ė ziemia, kraj, żeńsk. rodzaju, to otrzymamy formę augs z tilta (ale nie aukstote). Lecz tego wyrazu lud nie zna. a zatemi Litwy nim nie nazywa.
Auksztinélei nazwa Ragnetczanom przez Kłajpedzian dawana i t. d. i Auksz tuppėn a i toż. dosłownie ku górze rzeki zamieszkali (od upė rzeka) i t d.“
Skądże się wzięła owa Aukstote?
Wyczytano ją w liście W. ks. Witolda r. 1420 do cesarza Zygmunta pisanym, który między innemi taki zawiera ustęp:
...Ziemia Żmudzka jest i zawsze była tém samém co ziemia litewska, gdyż ma jedną mowę i lud jeden; lecz że ziemia żmudzka jest ziemią niższą względem ziemi litewskiej, ztąd zwie się Żmudzią, co po litewsku ziemię niższą znaczy.
Żmudzini Litwę nazywają Aukstote, co znaczy ziemia wyższa względem ziemi żmudzkiej. Żmudzini též wszyscy Litwinami od dawnych czasów, nigdy Żmudzinami się nie nazywali i dla tej tożsamości w tytule naszym nie piszemy się księciem Żmudzi, bo to wszystko jedno; jedna ziemia i ludzie jedni". Czy Witold utworzył sam to nazwę przez analogiją do Żeni aicziu žemė, czy též nazwa ta za czasów jego była używana, trudno dziś dowieść.


Wreszcie na str. 90 mówi, że „wszystkie plemiona litewskie miały kiedyś jeden język powszechny. od sanskryckiego pochodzący". Porównania zaś litewskiego z sanskryckim, z Bohlena wzięte odznaczają się wielką niedokładnością, a w czasie, gdy p. Kraszewski pisał swe dzieło, mógł już z lepszych źródeł takowe zaczerpnąć, n. p. z Boppa Glossaryjum. Na str. 85 autor za Bohuszem przypuszcza, iż Hemie przynieśli niektóre wyrazy łacińskie: inaczéj widać podobieństwa łaciny z litewszczyzną sobie wytłumaczyć nie umie. Na str. 84 niektóre wyrazy litewskie wprost za „sanskryckie" uważa.
Dalej str. 80, 81, autor przywiódłszy słowa .Tánischa, który, słusznie utrzymując, iż języki słowiańskie, litewskie i germańskie są w pokrewieństwie z sobą, tak się w końcu wyraził: „Gdyby kiedy badacz jaki przedsięwziął poszukiwanie wspólnego źródła wszystkich słowiańskich i germańskich języków, posłużyłoby mu nie mało poznanie języka litewskiego", p. Kraszewski zdanie to uważa za paradoksalne, a pokrewieństwo powyższe za „o tyle tylko prawdziwe, o ile wszystkie języki pochodzą z jednego".
Trudno w całym tym zamęcie dojść ładu.
Zdaje się, iż p. Kraszewski sądził, że język litewski ze słowiańskiemi i germańskiemi tylko pożyczone od nich wyrazy ma wspólne? że z łacińskim również tylko przyniesionemi przez Herulów wyrazami się krewni, a w sanskrycie ma bezpośrednie źródło swoje? sanskryt zaś sam, wraz z mową Pelazgów, wyprowadza od jakiegoś ojca wszystkich języków. Na str. 83 tak raz jeszcze się wyraża: „Przez sanskrycki krewni się on (język lit.) ze wszystkiemi prawie znanemi językami pochodzenia wschodniego.


Co do narzeczy języka litewskiego p. Kraszewski raz na str. 90. 91 wypisuje podział Bohlena na trzy: litewskie, łotewskie i staropruskie: na str. 83 podaje swój podział, na litewskie, łotewskie i żmudzkie; a na str. 85 wypisuje z Koppena bez żadnych uwag fantastyczny podział na pięć narzeczy, między któremi ukazuje się jakieś fińsko-litewskie. finlandzkie, suickie, wyspy Kuno i t. d.
Któremu z tych podziałów ma wierzyć czytelnik. tego nam autor nie wskazał.
Taki to mętny i niedokładny obraz języka litewskiego jest dotąd ostatniém słowem nauki polskiej, wciągniętem do Encyklopedyi, uprzystępnionym przeto dla najszerszego koła czytelników.
Życzymy serdecznie, aby co prędzej nowe a dokładniejsze prace rzecz tę należycie i zgodnie z postępem wiedzy europejskiej przedstawiły."
_________________________________________________________


Mam nadzieję, że nie odniesiesz, drogi czytelniku, wrażenia, iż bezprzykładnie potępiamy tutaj JIK-a, i sam wybierzesz bohatera, zgodnego z Twoim duchem, być może tak samo romantycznym , jak wyżyny na które wspinali się Oni.
Oprócz dedykacji, do przyjaciela - szlachcica, w "Kunigasie - powieści z podań litewskich" znajdziemy jeszcze przysłowie litewskie:
Obolei oboli seka. Teip senej Kalbama.
Tropem Karłowicza postanowiłem spytać Przyjaciół z Wilna o tłumaczenie tego wierszyka. Jak podają Litwini, dziś znaczy Ono tyle co:
Jabłko idzie za jabłkiem (sekti - iść za kimś, wręcz śledzić; Taip senoliai kalbėjo - tak powiadali starzy)...
LITERATURA:
1. Józef Ignacy KRASZEWSKI "Kunigas - powieść z podań litewskich"
2. Józef Ignacy KRASZEWSKI "Wilno od początków jego do roku 1750” (cztery tomy) na
3. Józef Ignacy KRASZEWSKI "Dajny - pieśni litewskie" Wilno 1919 rok
4. Józef Ignacy KRASZEWSKI "Album pisarzy polskich(współczesnych)" Jan KARŁOWICZ w książce Stefana DEMBY Warszawa 1901 rok
5. Jan KARŁOWICZ "O języku litewskim" na http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=33634&s=1

5 komentarzy:

  1. Panie Arturze,
    mooim zdaniem JIK poległ przez fakt, że był pionieremm w badaniach nad litewskim, wygląda na to, że nie miał się na czym oprzeć (podręcznikow do nauki pewnie nie było, innych opracowań najwyraźniej też nie), stąd spora dowolność językoznawcza.
    A Karłowicz- cóż musial. Żeby w nauce by postęp, musi być i konstruktywna krytyka (w tym momencie JIK-a traktujemy przecież jak naukowca).

    Pozdrowienia:).

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdeczna Pani Izo,
    "Prawdziwa cnota krytyki się nie boi" - podtrzymuje zdanie, że JIK po prostu inaczej podchodził do tematu, nie był językoznawcą (jak KARŁOWICZ). Jako badacz kultury litewskiej, po tym, gdzie docierał, o czym pisał (tak jak mówiliśmy) znać człowieka wielce mądrego, z przyjemnością wróciłbym na niwę jego prozy o historii Słowian (tutaj przydatna Pani notka o znajomości języków bałkańskich także), jednak mam już kolejny trop, który wiedzie mnie w mity litewskie i przygotowuję coś na ten temat. Dodam tylko, że zakończenie "Kunigasa" (czytałem jedną z Pani recenzji na ten temat - czy są aż dwie ? - bardzo mnie się spodobała) jak również niektóre wątki są bardzo głęboko zakorzenione w litewskiej mitologii. A imię Marger i nazwa Pilleny nie jest wymysłem JIK-a jest właśnie zaczerpnięte z litewskiego. W ten sposób zakończenie , które Pani - Izo przemilczała rzeczywiście staje się literacką zagadką. Może uda nam się wspólnie ją wyjaśnić...
    A teraz, proszę pozwolić mi na sprostowanie dla moich czytelników, od razu chciałbym im podziękować i wyprowadzić ich z moich błędów - chodzi mi o przypisy:
    1. ostatni przypis JEST Józef Ignacy KRASZEWSKI POWINNO BYĆ hasło,Jan KARŁOWICZ w książce Stefana DEMBY
    2. brakuje przypisu o książce Jana KARŁOWICZA "O języku litewskim" na http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=33634&s=1 z której tak wielki urywek zaczerpnąłem, wymagałby jednak redakcji :)

    P.S. Przede wszystkim dziękuję za dobre słowo. Pani także ma coś z JIK-a, czytałem trochę Pani lektur na Filetach, tytaniczna praca.
    Wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Arturze,
      postaram się dodać, mam nadzieję, że dam radę przed chwilową przerwą w dostępie do netu, w razie czego - poprawka będzie po.
      I może też przy okazji dam panu dostęp do bloga? Byłby pan niezależny od obecności/nieobecności kogoś z administracji?
      Recenzja Kunigasa jest jedna, za to w trzech miejscach (a co tam, a nuz się ktoś skusi).
      W moim bibliotecznym egzemplarzu Kunigasa prof. Burkot pisał, że postać Margera jest niemal potwierdzona historycznie i zajmował się nim min. Syrokomla...

      Pozdrawiam:).

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga, Pani Izo
    cały czas, jednak jestem pod wrażeniem pracy i wielkiej dociekliwości JIK-a w tematach litewskiej kultury... Jest to temat , który wspólnymi siłami możemy poruszyć.
    Ma Pani oczywiście nosa, rzeczywiście na pół legenda na pół fakt o heroiźmie grodu Pullen jest kanwą książki Władysława SYROKOMLI, wieszcza spod Wilna.
    Niestety mój "Kunigas" jest wydany w czasach , na całe szczęście dziś nielubianych (Ludowa spółdzielnia wydawnicza 1955 rok). Sam już nie wiem - o mały włos posądziłbym JIK-a o błędy w przekładzie, a tam w tej Ludowej same gagi dotyczące nawet inskrypcji, o której wspomniałem, a którą Pani zna: o Jabłku , które pada nie daleko Jabłoni.
    Spróbuję, własnymi siłami przetłumaczyć urywek z wikipedi litewskiej o legendzie Mergerisa z Pullen (Pilėnai), od razu nadmienię jak trafiłem na ten wątek. Pisałem już Pani
    o moich fascynacjach literaturą MIŁOSZA i VENCLOVY (pisze ten drugi m.in. miał też Giedymin więcej braci: niektórzy historycy uważają, że jednym z nich był Margier - bohaterski obrońca Pullen...itd. tutaj nie piszę o końcu książki , pamiętając co Pani obiecałem). Byłem strasznie zaskoczony właśnie JIK-iem, gdy skojarzyłem ten wątek z powieścią "Kunigas".
    To tyle, myślę że stać nas na wspólne opowiadanie, podwójnego autorstwa o książce KRASZEWSKIEGO, przeczytam jeszcze raz Pani recenzję i dam znać, które wątki za Pani przyzwoleniem moglibyśmy poszerzyć. Ja póki co pracuję nad streszczeniem "Kunigasa" w formie szkolnej - kto wie ? być może trafi kiedyś do pocztu lektur szkolnych. Tutaj czynię (nieskromnie) jedną uwagę. Przebywając pod świętym dębem Litwinów, na wakacjach u Przyjaciół, wpadła mi w ręce, książka do Szkoły średniej do jeęzyka litewskiego , z ciekawością zajrzałem, od razu rzuciło mi się w oczy rozległe potraktowanie MICKIEWICZA, szczególnie poematu "Grażyna". Jak Pani wie imię to jest pochodzenia litewskiego: Gražina - graži mergina - piękna dziewczyna...
    Być może już dziś pora pisać , broń Boże , nie w duchu politycznym, teksty , które nas wiążą. Idźmy zatem tym tropem, tropem Józefa Ignacego KRASZEWSKIEGO i jego literackich potomków Czesława MIŁOSZA i Tomasza VENCLOVY...
    Witaj, bądź zdrowa !

    OdpowiedzUsuń