piątek, 28 czerwca 2013

201. Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy

"Pospolitą chorobą (...) jest w Pińszczyźnie kołtun (plica polonica), który trafia się również u Tatarów i w Węgrzech, a nawet w Belgium i nad Renem (...). Szukali w nim starzy medycy jakichś cząstek siarczanych, inni uznali go za prosty skutek niechędóstwa. Inni jeszcze początek kołtunu odnoszą do napadów tatarskich i zatrutych przez nich wód, a nareście przypisują go także użyciu zbytecznemu wódki i dymnym chatom. Na Pokuciu pospolity, kołtun przeniósł się z wojną do Rusi i Polski. Zwierzęta nawet tej chorobie objawiającej się na włosach podlegają, co zdaje się okazywać, że jest przywiązaną do miejsca i wypływa z przyczyn lokalnych. Wszakże jest w bliskim obcowaniu zaraźliwa i dziedziczna, a niezmiernie trudna do wykurowania, wątpliwości nie ulega. Jej szkodliwe skutki włosami się nie ograniczają, humory, które ją sprawują, często kaleczą okropnie i nieznośnych bywają przyczyną boleści."[1]
"Nie ma rzeczy na świecie niegodnej uwagi i opisu" [2]. Nie tylko wielkie wydarzenia i niezwykłe miejsca - pewnego dnia Kraszewski postanowił chwytać życie na gorąco i spisywać w swoim kajeciku tak ulotne wrażenia, jak i ciekawostki różnej treści. I tak trzymamy w ręku książkę, która powstałą w zasadzie z niczego. Garść anegdotek podróżnych, szczypta opinii o ludziach i miejscach, uchwycone ginące pieśni ludowe i takież zwyczaje, zanotowane inskrypcje nagrobne, rozważania na temat historii sprzed kilku wieków, mity, legendy i obserwacje socjologiczne. Wiele z tych okruchów zostało potem uwiecznionych w innych książkach, już bardziej monotematycznych, niektóre miejsca posłużyły za tło powieści.
Kraszewski błyska niejednokrotnie poczuciem humoru, drąży interesujące go kwestie z naukową pasją (nie tracąc jednak świeżości amatora-erudyty). Czasem zaś - niestety przynudza. Ale, ale..."wszystko w swoim sposobie użytecznym być może, gdy się tylko zastanowić zechcemy" [3]. Dlatego też omiń czytelniku nieinteresujące dla siebie fragmenty i czytaj dalej. Na pewno trafisz na takie, które do Ciebie przemówią.

[1] J.I. Kraszewski, Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy, Warszawa 1985, LSW, s. 118
[2] tamże s. 21
[3] tamże s. 22

3 komentarze:

  1. Kochana Pani Filomatko z Izydora,
    od dwóch dni mam przerwę w pracy i postanowiłem sobie, że odwiedzę Muzeum - Pracownię JIK - a w grodzie nad Wartą, wstydzę się bardzo, ponieważ była to moja pierwsza wizyta. Jestem jednak mile zakoczony, wręcz pod dużym wrażeniem. Okazało się , że Pana Kustosza ukochaną lekturą jest właśnie "Wspomnienia z Wołynia, Polesia i Litwy"...
    Przez ponad godzinę rozmawialiśmy o JIK- u i jemu pokrewnych. Dowiedziałem się między innymi, że był malarzem, sic
    Najbardziej spodobał mi się wianek z szarotek, o którym Kustosz powiedział , że ma 150 lat. Gdyby takich Kustoszów było więcej świat przypominałby Starą Baśń...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam...
    Pozycja godna przeczytania!

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka dobra na wakcje nad jeziorem na przykład, po całym dniu można się przy niej fajne wyluzować. więc warte polecenia ;]

    OdpowiedzUsuń