sobota, 18 maja 2013

189. Klasztor

Tekst napisany i przysłany przez Jadwigę. Bardzo dziękujemy za kolejną ciekawą recenzję.

Klasztor

Spośród utworów J. I. Kraszewskiego, dotyczących czasów Stanisława Augusta, intrygujący wydaje się Klasztor. Niby to opowiadanie historyczne (powieść?), a jednak tło jest „odmalowane” nazbyt skromnie (wiemy, jak Kraszewski potrafi to robić!). Za to analiza psychologiczna głównego bohatera – bardzo interesująca.

Akcja utworu toczy się około „178...”[1] roku w starym klasztorze, „w ...icach, na pograniczu Korony i Litwy”[2] i jego okolicy oraz w Warszawie. Czytelnik poznaje ojców bernardynów, a także przedstawicieli niektórych środowisk szlacheckich. Przez moment pojawia się na jednym z przyjęć król Stanisław August, który wita się z głównym bohaterem i przez chwilę rozmawia z nim grzecznościowo. I to tyle...

Stanisław[3] z Bużenina Bużeński – syn kasztelana, porucznik kawalerii – łączy ukazane w utworze środowiska, bo z powodu odniesionych ran przypadkowo trafia do klasztoru. Wspiera go w chorobie przyjaciel Kalasanty Zerwikaptur – towarzysz z chorągwi w Białymstoku. Obydwaj panowie stanowią duet „ogień – woda”.

Miejsce odosobnienia sprzyja rozmyślaniom i może przyczynić się do zmiany postępowania Bużeńskiego, ale nie musi. Wpływ środowiska klasztoru i przyjaciela to jedno, a decyzja o dalszym życiu – drugie. Skoro jednak porucznik owładnięty jest żądzą zemsty, uważa, że życie, zwłaszcza mężczyzny, to ciągła walka, trudno się spodziewać jego wejścia na inną drogę. Próbuje więc działać zgodnie ze swoim przekonaniem o słuszności decyzji, podjętej w pełni władz umysłowych, już po wyleczeniu. Los jednak płata mu figla, bo jego „nowa” droga życiowa nagle zatacza koło... Czy braciszkowie zakonni wymodlili swemu podopiecznemu taką wersję szczęścia? A może to żart Pana Boga?

J. I. Kraszewski też spłatał czytelnikom figla: niby nieco historii, negatywna ocena niektórych przejawów ówczesnego życia towarzyskiego (intrygi, gry karciane, pijaństwo), a tu takie niespodziewane zakończenie. Brawo!

Moja ocena: 5/6
---
[1] J. I. Kraszewski, Klasztor, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa, 1986, s. 10.
[2] Tamże, s. 6.
[3] Jeden z pachołków porucznika podaje jako imię Bużeńskiego „Wiktor”(tamże, s. 14). Nie ma to chyba większego znaczenia, skoro narrator – poza rozpoznaniem bohatera przez podkomorzego Bielskiego i jego prezentacją – posługuje się tylko nazwiskiem.

[Recenzję Klasztoru z podobną myślą przewodnią zamieściłam także w BiblioNETce. Por. „Odczytany inaczej”].

Autorką recenzji jest Jadwiga. 

3 komentarze:

  1. Z pewnością sięgnę, bo nie znam, a Kraszewskiego bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Papierowy ogród- sięgnij siegnij. A jeśli się uda - zapraszamy z recenzją:).

      Usuń
  2. O,to juz druga pozytywna recenzja:).

    OdpowiedzUsuń