Tekst napisany i przysłany przez Jadwigę. Bardzo dziękujemy za kolejną ciekawą recenzję.
Klasztor
Spośród utworów J. I. Kraszewskiego, dotyczących czasów
Stanisława Augusta, intrygujący wydaje się Klasztor. Niby to opowiadanie
historyczne (powieść?), a jednak tło jest „odmalowane” nazbyt skromnie (wiemy,
jak Kraszewski potrafi to robić!). Za to analiza psychologiczna głównego
bohatera – bardzo interesująca.
Akcja utworu toczy się około „178...”[1] roku w starym
klasztorze, „w ...icach, na pograniczu Korony i Litwy”[2] i jego okolicy oraz w
Warszawie. Czytelnik poznaje ojców bernardynów, a także przedstawicieli niektórych
środowisk szlacheckich. Przez moment pojawia się na jednym z przyjęć król
Stanisław August, który wita się z głównym bohaterem i przez chwilę rozmawia z
nim grzecznościowo. I to tyle...
Stanisław[3] z Bużenina Bużeński – syn kasztelana, porucznik
kawalerii – łączy ukazane w utworze środowiska, bo z powodu odniesionych ran
przypadkowo trafia do klasztoru. Wspiera go w chorobie przyjaciel Kalasanty
Zerwikaptur – towarzysz z chorągwi w Białymstoku. Obydwaj panowie stanowią duet
„ogień – woda”.
Miejsce odosobnienia sprzyja rozmyślaniom i może przyczynić się
do zmiany postępowania Bużeńskiego, ale nie musi. Wpływ środowiska klasztoru i
przyjaciela to jedno, a decyzja o dalszym życiu – drugie. Skoro jednak porucznik
owładnięty jest żądzą zemsty, uważa, że życie, zwłaszcza mężczyzny, to ciągła
walka, trudno się spodziewać jego wejścia na inną drogę. Próbuje więc działać
zgodnie ze swoim przekonaniem o słuszności decyzji, podjętej w pełni władz
umysłowych, już po wyleczeniu. Los jednak płata mu figla, bo jego „nowa” droga
życiowa nagle zatacza koło... Czy braciszkowie zakonni wymodlili swemu
podopiecznemu taką wersję szczęścia? A może to żart Pana Boga?
J. I. Kraszewski też spłatał czytelnikom figla: niby nieco
historii, negatywna ocena niektórych przejawów ówczesnego życia towarzyskiego (intrygi,
gry karciane, pijaństwo), a tu takie niespodziewane zakończenie. Brawo!
Moja ocena: 5/6
---
[1] J. I. Kraszewski, Klasztor, Ludowa Spółdzielnia
Wydawnicza, Warszawa, 1986, s. 10.
[2] Tamże, s. 6.
[3] Jeden z pachołków porucznika podaje jako imię Bużeńskiego
„Wiktor”(tamże, s. 14). Nie ma to chyba większego znaczenia, skoro narrator –
poza rozpoznaniem bohatera przez podkomorzego Bielskiego i jego prezentacją – posługuje
się tylko nazwiskiem.
[Recenzję Klasztoru z podobną myślą przewodnią
zamieściłam także w BiblioNETce. Por. „Odczytany inaczej”].
Autorką recenzji jest Jadwiga.
Z pewnością sięgnę, bo nie znam, a Kraszewskiego bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńPapierowy ogród- sięgnij siegnij. A jeśli się uda - zapraszamy z recenzją:).
UsuńO,to juz druga pozytywna recenzja:).
OdpowiedzUsuń