poniedziałek, 22 sierpnia 2011

53. Dziennik Serafiny


"Dziennik Serafiny" czytałam jako podlotek kilka razy. Była to dla mnie wtedy historia "zalatująca molem" (dla nastolatki historia sprzed ponad 100 lat to przecież archaiczna historia), chociaż rozrywkowa. Minęło... wiele lat i sięgnęłam po tę książkę ponownie. I ocena wzrosła, zobaczyłam w niej więcej niż przedtem.

Serafina,w momencie rozpoczęcia czytania to rezolutna osiemnastolatka przebywająca na pensji dla panien, myśląca tylko o tym, jak się z niej wydostać i rozpocząć prawdziwe życie. Okazja się przytrafia, zjawia się z wizytą jej matka, a dzięki różnym podstępom udaje się przekonać zainteresowanych, że Serafina jest już zbyt dorosła na pensję.

Serafina szybko orientuje się, że rodzice (którzy są w separacji) próbują naraić jej kandydatów na małżonka - jeden to opóźniony w rozwoju, gwałtownego temperamentu młodzieniaszek, a drugi to ponad dwa razy od niej starszy generał. W tle pojawia się też młody, mądry, pochodzący z doskonałej, lecz w wyniku działań zaborców zupełnie zubożałej rodziny, pan hrabia Opaliński, wynajmujący się jako zarządca majątków. Jeden odstręcza, drugi stary, a trzeci bardzo sposobny, jednak biedny.

A przecież Serafina marzy o typowych, dla jej czasów przymiotach - dużym majątku, odpowiedniej pozycji męża, zimowym mieszkaniu w mieście, klejnotach, bywaniu w odpowiednim towarzystwie. Ci, których proponują jej rodzice mogą jej to zapewnić, ale od nich ją odrzuca. A ten, który ją pociąga, nie może jej zapewnić życia na odpowiedniej stopie. Jak się ta historia potoczy?

Serafina początkowo jest rezultną materialistką, która tylko myśli o tym, by nie pracować, by było jej dobrze, bogato i bezproblemowo. Jednakże stoi przed nią sporo wyzwań, które mogą wpłynąć na jej postawę i sposób myślenia. Do tego dochodzą też relacje międzyludzkie, które coraz bardziej otwierają dziewczynie oczy i uzmysławiają czym tak naprawdę jest życie. Jak się jej ono ułoży?

Kraszewski  tej książce prezentuje świat wyższych sfer, które go otaczały. Układane małżeństwa, ukrywane romanse, zatargi rodzinne, walka o władzę,  o to by być wyżej i wyżej, podejście do życia, które prezentowała ta sfera. Praca jest hańbą, tym zajmują się tylko ludzie biedni. Panienka powinna być dobrze ułożona, urocza, raczej skromna, słuchająca starszych. Autor podchodzi do swojego dzieła z lekką ironią, przymrużonym okiem. Całość napisana jest zgrabnym językiem, piękną staroświecką (jak na nasze czasy oczywiście) polszczyzną. Kraszewski dostosowuje zachowanie, używanie języka, maniery do każdej z osób indywidualnie, co jest dla mnie bardzo ważne, więc sprawiło mi masę przyjemności.

Teraz - siłą rzeczy i doświadczenia - widzę w tej książce więcej sfer, niż wtedy, gdy miałam kilkanaście lat, przez co podobała mi się bardziej. Można tu się dopatrzeć delikatnej satyry na życie ziemiaństwa, wychowywanie córek i ich traktowanie. Można pomyśleć też o tym, że gdyby wtedy w Polsce przyjęta byłaby emancypacja, to Serafina zapewne podkasałaby rękawy i podjęła inną decyzję w sprawie Opalińskiego. Można by skonfrontować etos pracy z etosem "nicnierobienia" prezentowanym przez tzw. wyższe sfery. Dyskusja o materializmie i wyrachowaniu też byłaby nie od rzeczy.

Suma sumarum: lektura to niezmiernie smakowita, warta przeczytania i zastanowienia się, czy Serafina zasłużyła sobie na to, co ją spotykało, czy raczej była biedną ofiarą?

9 komentarzy:

  1. Kultowe dzieło w kolejnej odsłonie, wreszcie się chyba skuszę:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Skuś się, skuś :) Ciekawam Twojego punktu widzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. widzę, że Serafina rządzi:) moim zdaniem warto przeczytać i jak pisałam w notce do recenzji Izydora, brakowało mi tylko jednak happy endu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niebywałe!!! Szał na "Serawinę"? Nie kcem ale muszem!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy zasłużyła? Kraszewski wyraźnie podkreśla, że wpływ na Serafinę miała jej zwichrowana sytuacja rodzinna, a już zwłaszcza matka, która jest raczej karykaturą zacnej matrony. W najbliższym otoczeniu Serafiny właściwie nie ma dorosłej osoby, która mogłaby stanowić oparcie czy wzór. Jest zabawna i denerwująca, ale jednocześnie budzi współczucie. Zwłaszcza pod koniec powieści.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ola - rządzi, rządzi :) Happy end byłby fajny, ale z drugiej strony bardzo dobre jest to aktualne zakończenie, pasuje do całości.

    Monotema - prawda? Kto by się spodziewał ;) Czytaj, czytaj :)

    Lirael - o tak, zdecydowanie nie ma ona dobrych wzorców. No, może wuj, ale on jest tam przedstawiony jako śmieszny, grubiański i w ogóle fe. No, gdyby okoliczności były inne, tym dobrym przykładem mógłby być Opaliński. Byłaby też ta potencjalna przyjaciółka, którą spotkała u wód (ta lekko nudna, prostolinijna, której imienia nie pamiętam). Ale wszystkie te osoby nie zdobyły prawdziwego głosu w jej życiu. A współczucie we mnie budziła, nie ukrywam tego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zastanawiam się jak do tego doszło, skoro już uderzacie w powazniejsze tony, ze Serafinę wychowano jednocześnie na wyrachowaną materialistkę, a jednocześnie nie była kuta na cztery kopyta i chyba nieco brakowało jej rozsądku...

    OdpowiedzUsuń
  8. Iza - pogdybam sobie: może autor postanowił skumulować te cechy, które były typowe w tamtym czasie? Może Serafina miała być takim połączeniem zwiewnej, eterycznej panienki oraz wyrachowanej materialistki? Żeby ukazać drogę upadku? :P Nie mam pojęcia. A może dlatego, że trudno tak naprawdę posiadać rozsądek, jak się od małego uczonym jest tylko "ram" i zasad, a nie zna się życia praktycznie w ogóle?

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkowo- ostatnie zdanie najbardzie j do mnie przemawia:).

    OdpowiedzUsuń