wczoraj królowa, dziś nie wiem kto
Tekst autorstwa Kasjeusz z bloga Hello bluebird. Bardzo dziękujemy za udostępnienie!
Oj, nie lubił Kraszewski Augusta II Mocnego. Sportretował go jako
bardzo kochliwego, nieudolnego w sprawach państwowych, nadużywającego
swojej władzy i pozbawionego skrupułów w życiu prywatnym władcę.
Wydawałoby się: nic niezwykłego, nie pierwszy to król tego rodzaju, nie
ostatni. Jednakże, demonizacja monarchy rzuca się w oczy ze względu na
przeciwstawną kreację Anny Konstancji (tytułowej hrabiny; właśnie
August pomógł jej uzyskać ów tytuł).
Anna jest dumna, zawsze wierna, temperamentna, a także - co autor wielokrotnie podkreśla - niezwykle piękna. W sytuacji wyjściowej dla całej historii: niewinna, trzymana przez męża (Hoym) w zamknięciu, nie ma pojęcia o sieci intryg panujących na dworze królewskim. Duma nie pozwala jej zostać kochanką króla, wymaga od niego małżeńskiej przysięgi wierności. Otrzymawszy przyrzeczenie złożenia takowej w chwili śmierci obecnej małżonki Augusta (o, naiwności kobieca!), rozpoczyna swój wieloletni związek z monarchą. Wkrótce osoby należące do dworu zaczynają knuć przeciw niej. Wpierw wszystkie próby zaszkodzenia królewskiej metresie spełzają na niczym - bo Anna nie spiskuje z nikim, nie daje się wciągnąć w żaden romans, a jej uroda nie słabnie z wiekiem. Część już wie, część natomiast domyśla się, jak ta historia się potoczyła. Nie przytoczę tu szczegółów, coby zachęcić niektórych do lektury.
Anna jest dumna, zawsze wierna, temperamentna, a także - co autor wielokrotnie podkreśla - niezwykle piękna. W sytuacji wyjściowej dla całej historii: niewinna, trzymana przez męża (Hoym) w zamknięciu, nie ma pojęcia o sieci intryg panujących na dworze królewskim. Duma nie pozwala jej zostać kochanką króla, wymaga od niego małżeńskiej przysięgi wierności. Otrzymawszy przyrzeczenie złożenia takowej w chwili śmierci obecnej małżonki Augusta (o, naiwności kobieca!), rozpoczyna swój wieloletni związek z monarchą. Wkrótce osoby należące do dworu zaczynają knuć przeciw niej. Wpierw wszystkie próby zaszkodzenia królewskiej metresie spełzają na niczym - bo Anna nie spiskuje z nikim, nie daje się wciągnąć w żaden romans, a jej uroda nie słabnie z wiekiem. Część już wie, część natomiast domyśla się, jak ta historia się potoczyła. Nie przytoczę tu szczegółów, coby zachęcić niektórych do lektury.
Cosel wzbudzała we mnie silne emocje w trakcie lektury. Najpierw
zarzeka się, że nawet nie spojrzy na króla, po paru dniach z kolei
myśli tylko o tym, jak zostać jego żoną. Nie dostrzegając w niej
żadnych oznak miłosnego zaślepienia, miałam nadzieję, że okaże się
zręczną intrygantką. Niestety, im więcej kartek przerzucałam, tym
większą dostrzegałam w niej obsesję. Większość rozmów Anny z Augustem
dotyczyła jego zdrad, prawdziwych i domniemanych. Najczęstszym (i nie
bez rozżalenia zauważonym) argumentem w sporach okazały się strumienie
łez płynące po urodziwej twarzy hrabiny. Cosel Kraszewskiego jawi mi
się jako elegancka maszyna zaprogramowana na osiągnięcie celu:
małżeństwa z królem. Ja wszystko zrozumiem, i godność zrozumiem, i
dumę, ale w sytuacji, kiedy związek jest definitywnie skończony, kiedy
padają groźby odebrania jej życia, kiedy nie ma już nawet kontaktu z
własnymi dziećmi (miała ich troje), nie można wciąż myśleć o dokumencie
z przyrzeczeniem małżeństwa danym od króla, li i jedynie.
Inna rzecz, że Anna nie jest jedyną maszyną w tej książce. Na drugim
planie pojawia się niejaki Zaklika - postać, której losy śledziłam z
zainteresowaniem, dopóki nie okazała się być zaprogramowaną na wieczną
i platoniczną (tak, tak, niestety) miłość do hrabiny. Mogłabym uznać go
za bohatera romantycznego, werterycznego nawet, gdyby tylko posiadał
jakiekolwiek cechy osobowościowe (poza wspomnianą miłością).
Zdaję sobie, rzecz jasna, sprawę, że w rzeczywistości romans tej pary
wyglądał inaczej. Wydarzenia, daty się zgadzają, charakter postaci
jednak opiera się na interpretacji tychże przez autora. Dodatkowo,
należy mieć na względzie ówczesne poglądy oraz wiedzę historyków, z
których Kraszewski czerpał wiadomości. Stąd też mamy dwie Cosel:
Cosel historyczną i Cosel Kraszewskiego. Wszystkie moje wypowiedzi oraz przemyślenia dotyczą tej drugiej.
trochę mi przypomina Annę Kareninę, taka sama obsesja. Czy obok książki jest lalka Monster High? :)
OdpowiedzUsuńKarolina,
Usuńchyba Barbie, ale z takim nieco bardziej "suczym" wyrazem twarzy.
A ja żadnej nie czytałam, tylko wersje filmowe:(.
To lalka z serii My Scene. Ale byłaś blisko z Monster High, bo to, zdaje się, ta sama firma (Mattel). ;)
OdpowiedzUsuńMattel robi chyba większość firmówek dla dziewczynek, z innej firmy były tylko Bratz.
OdpowiedzUsuńOstatnio widziaam na żywo te Monstery, ta w porównaniu z nimi jest wręcz śliczna.