niedziela, 12 maja 2013

187. Papiery po Glince

Kolejna recenzja autorstwa Jadwigi. Serdeczne podziękowania za udostępnienie interesującego tekstu.

Papiery po Glince

Opowiadanie Papiery po Glince ukazało się w 1872 r. w warszawskim czasopiśmie „Niwa”. Utwór ma postać gawędy o obrosłej legendą postaci księcia Karola Radziwiłła „Panie Kochanku” [1].

Trafił swój na swego – chciałoby się powiedzieć, czytając o spotkaniu o niejakiego Krzyskiego z księciem Radziwiłłem. Oto dopiero co przybyły do Nieświeża gość zapoznał wszystkich ze swoją misją sukcesora biblijnego Noego i opowiedziawszy mrożącą krew w żyłach historię zdobycia cennego wina z jego piwnic, rozgościł się we dworze, a już książę opowiada, jak to się do nieba dostał i co tam widział. Jeden drugiemu wtóruje, w pochwałach się prześciga.

Nie trwa to jednak długo. Niebawem książę posępnieje, bo zaczyna rozumieć, że sam wpadł w sidła tajemniczego indywiduum („kto by mnie od tego Krzyskiego uwolnił, dałbym mu konia z rzędem” [2]). Honor nie pozwala jednak człowieka, ot tak, wyrzucić, chociażby z własnego domu, w którym nieproszony rozgościł się na dobre, a gościć go dłużej po prostu się nie da. Od czego ma się jednak przyjaciół... Jednak chociaż mają oni pomysł, by pomóc księciu, postępowanie Krzyskiego jest coraz bardziej irytujące. Czytelnik nie wierzy żadnemu jego słowu i dziwi się naiwności znajomych księcia oraz jemu samemu (byleby tylko nikogo nie skrzywdzić). Jak długo potrwa ta absurdalna sytuacja? Czy książę odzyska w końcu dawny spokój w swoim własnym domu? Jaką cenę przyjdzie mu zapłacić?

Wydaje się, że bohaterów opowiadania Papiery po Glince możemy spotkać i dzisiaj. Czyż nie ma wśród nas ludzi pozbawionych wszelkich zasad i dążących bez skrupułów do założonego celu?

Moja ocena: 5/6
---
[1] Papiery po Glince. Opowiadanie z życia Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa, 1988, Nota wydawnicza, s. 77.
[2] Tamże, s. 13.


Autorką recenzji jest Jadwiga. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz