Kolejna recenzja autorstwa Jadwigi. Serdeczne podziękowania za udostępnienie interesującego tekstu.
Papiery po Glince
Opowiadanie Papiery po Glince ukazało się w 1872 r. w warszawskim czasopiśmie „Niwa”. Utwór ma postać gawędy o
obrosłej legendą postaci księcia Karola Radziwiłła „Panie Kochanku” [1].
Trafił swój na swego –
chciałoby się powiedzieć, czytając o spotkaniu o niejakiego Krzyskiego z
księciem Radziwiłłem. Oto dopiero co przybyły do Nieświeża gość zapoznał
wszystkich ze swoją misją sukcesora biblijnego Noego i opowiedziawszy mrożącą
krew w żyłach historię zdobycia cennego wina z jego piwnic, rozgościł się we
dworze, a już książę opowiada, jak to się do nieba dostał i co tam widział. Jeden
drugiemu wtóruje, w pochwałach się prześciga.
Nie trwa to jednak długo.
Niebawem książę posępnieje, bo zaczyna rozumieć, że sam wpadł w sidła tajemniczego
indywiduum („kto by mnie od tego Krzyskiego uwolnił, dałbym mu konia z rzędem”
[2]). Honor nie pozwala jednak człowieka, ot tak, wyrzucić, chociażby z
własnego domu, w którym nieproszony rozgościł się na dobre, a gościć go dłużej
po prostu się nie da. Od czego ma się jednak przyjaciół... Jednak chociaż mają
oni pomysł, by pomóc księciu, postępowanie Krzyskiego jest coraz bardziej
irytujące. Czytelnik nie wierzy żadnemu jego słowu i dziwi się naiwności znajomych
księcia oraz jemu samemu (byleby tylko nikogo nie skrzywdzić). Jak długo potrwa
ta absurdalna sytuacja? Czy książę odzyska w końcu dawny spokój w swoim własnym
domu? Jaką cenę przyjdzie mu zapłacić?
Wydaje się, że bohaterów opowiadania
Papiery
po Glince możemy spotkać i dzisiaj. Czyż nie ma wśród nas ludzi pozbawionych
wszelkich zasad i dążących bez skrupułów do założonego celu?
Moja ocena: 5/6
---
[1] Papiery po Glince. Opowiadanie z życia
Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza,
Warszawa, 1988, Nota wydawnicza, s. 77.
[2] Tamże, s. 13.
Autorką recenzji jest Jadwiga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz