Tradycyjnie na wielu blogach wyrastają stosiki mniejsze i większe. Nie celebruję tego zwyczaju, ale tym razem zostałem zobligowany do dokonania prezentacji i równocześnie do popularyzowania Projektu "Kraszewski" - którego uczestnicy zamierzają napisać dwieście recenzji utworów Józefa Ignacego Kraszewskiego dla uczczenia przypadającej w roku 2012 dwusetnej rocznicy jego urodzin. Plan realizowany jest z rozmachem, o czym świadczą rosnące słupki procentowe. Ruszył także kącik "Kraszewski od A do Z", gdzie zebrane zostaną ciekawostki poświęcone jubilatowi: już można tam poczytać o Żańci, zagorzałej wielbicielce pisarza, a dzięki Ysabell wkrótce będzie można zgłębiać niezgłębioną tajemnicę związków JIKa z George Elliot. Wszystkich, którzy chcieliby zapoznać się choćby z jedną powieścią Kraszewskiego, serdecznie zapraszamy.
Dzieła Kraszewskiego wydawane były wielokrotnie, w ogromnych niekiedy nakładach i w rozmaitej szacie graficznej, nie jest to więc autor wymagający od wielbicieli poświęceń finansowych. W bibliotekach też go pełno. Z typową dla siebie skłonnością do przesady ruszyłem do gromadzenia zapasów lektury i oto rezultaty (uznałem, że zwalenie tych książek na stos byłoby niegodne Mistrza, stąd też wziął się Gród na JIKowym Wzgórzu).
Widok od frontu:
Brama wjazdowa z wieżą:
I skrzydła:
Lektury na lata. Pierwsza w kolejce "Orbeka".
***
Uzależnionym od Facebooka polecam profil Projektu "Kraszewski". Na bieżąco można tam znaleźć wszystkie nowości.
Kiedy podziwiałam gród, przypomniała mi się książka "Dom z papieru" Ktoś już był wpadł na pomysł budownictwa książkowego, ale sprawiedliwie należy przyznać, że nie był to gród i w dodatku monotematyczny :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie popieram tego rodzaju budownictwa:)
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciwko :D
OdpowiedzUsuń"Orbekę" zaczęłam, ale nieopatrznie przeczytałam na skrzydełku obwoluty notkę. Było tam wyłuszczone, kto z kim, dlaczego i jak to się skończyło. Straciłam zapał do czytania. A tak się dobrze owa powieść zapowiadała.
Ja już wiem od jakiegoś czasu, żeby tych notek nie czytać, ich autor powinien jakiś antymedal dostać:)
OdpowiedzUsuńAlbo zwyczajnie - kopa!
OdpowiedzUsuńNie wypadało mi przy damach sugerować takich rozwiązań:D
OdpowiedzUsuńNo cóż... rzekła ona zawstydzona (w myślach obstając przy swoim)
OdpowiedzUsuń:D A jeżeli to w ogóle była autorka? To mi już w ogóle nie wypada podejmować żadnych drastycznych kroków:P
OdpowiedzUsuńO tym nie pomyślałam :-(
OdpowiedzUsuńTak sobie patrzę na Gród na JIKowym Wzgórzu i myślę, że w tym górnym trójkącie-wigwamie powinien stać posążek JIKa z jarzącymi się oczkami. :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej fosforyzujący. Uzdolnieni rękodzielniczo mogą taki wydłubać z masy solnej.
OdpowiedzUsuń~ Iza
OdpowiedzUsuńZdecydowanie fosfozyrujące!:D
Zastanawiam się tylko nad kolorem oczek. Czerwień wydaje mi się zbyt prowokująca, skłaniałabym się ku lodowatemu, laserowemu błękitowi.
Albo może miniaturowe szmaragdziki mu wprawić zamiast oczek?
Sprawdźcie, jakiego koloru miał oczka JIK, to coś pomyślimy:)
OdpowiedzUsuń