niedziela, 17 lipca 2011

30. Dzieje Polski. Tom III - "Bracia zmartwychwstańcy"

Kolejne niedzielne przedpołudnie i kolejna książka z historycznego cyklu "Dzieje Polski" czyli "Bracia zmartwychwstańcy".
Tym razem J.I. Kraszewski przenosi nas w czasy Bolesława Chrobrego. Tematem są starania Bolesława o koronę królewską. Na tle politycznej walki pomiędzy polskim władcą a wrogim mu cesarzem niemieckim poznajemy historię dwóch tytułowych braci - Jurgi i Andruszki z rodu Jaksów, którzy skazani na śmierć, zostają niemal cudem uratowani przed wyrokiem. Ich wybawcą, a raczej wybawczynią, jest trzecia (jeśli wierzyć przekazom historycznym to ukochana) żona Bolesława Chrobrego - księżna Emnilda. Razem z opatem Aronem wymyślają plan upozorowania egzekucji i ukrycia braci przed gniewem władcy a w stosownej chwili wyjednanie dla nich przebaczenia.

Polska u schyłku panowania Bolesława Chrobrego to przysłowiowy "kolos na glinianych nogach". Terytorialne zdobycze już niedługo okażą się niezbyt trwałe, sąsiedzi tylko czekają na możliwość odegrania się za poniesione klęski a i w samej książęcej rodzinie nie dzieje się najlepiej. Coraz ostrzej zarysowuje się konflikt między książęcymi synami Bezprymem i Mieszkiem, który wybuchnie ze zdwojoną siłą już po śmierci Chrobrego.
Dużo miejsca poświęca Kraszewski w tej powieści obyczajom panującym a Polsce wczesnopiastowskiej. Oglądamy dwór książęcy na którym słowiańskie zwyczaje ścierają się z niemieckimi, wprowadzanymi przez żonę Mieszka, księżnę Rychezę oraz margrabiankę Odę przebywającą w Polsce jako zakładniczka (praktykowaną rękojmią podpisanych układów, było wyznaczanie wysokourodzonych osób jako zakładników - swego czasu młody Bolesław również przebywał w takim charakterze na cesarskim dworze), mamy też możliwość zajrzenia za mury tynieckiego opactwa i poznania warunków życia i pracy benedyktyńskich mnichów.

Jak we wszystkich powieściach tego cyklu, warstwa fabularna jest tylko dodatkiem do opisywanych faktów historycznych, tyle że tym razem, niestety, Kraszewski dla potrzeb fabuły owe fakty przeinaczył. (Przykład pierwszy z brzegu: akcja powieści toczy się już  po podpisaniu traktatu pokojowego z Niemcami w Budziszynie, czyli po 1018 roku a w tym czasie księżna Emnilda już nie żyła, zmarła bowiem w 1016 lub 1017 roku.) Dlatego też jeżeli ktoś chce uczyć się dziejów ojczystych z powieściowego cyklu, tę książkę niech sobie daruje. Jeżeli natomiast interesują go obyczaje XI-wieczne czy też meandry ówczesnej polityki - jest to lektura wymarzona. A kiedy dodamy do tego wartką, niemal sensacyjną, akcję, potyczki, ucieczki i podstępy będziemy mieć nieomal powieść "płaszcza i szpady". No może "zbroi i miecza"... 

3 komentarze:

  1. Też jestem zdania, że historii możemy się uczyć z podręczników i książek naukowo-historycznych, a powieści mają za zadanie przenieść nas w klimat epoki i jak czytam u ciebie, to właśnie zadanie książka spełniła. Lubię powieści historyczne i myślę, że i do Kraszewskiego chętnie sięgnę. Tym bardziej, że jak już pisałam lepiej znam klimat średniowiecznej czy renesansowej Francji, Włoch niż własnego kraju. Pozdrawiam guciamal

    OdpowiedzUsuń
  2. To świetnie, że spełniły się moje oczekiwania i kolejna powieść cyklu okazała się ciekawsza od poprzedniej. Mam nadzieję, że zasada sinusoidy nie będzie obowiązywać i tom czwarty Cię zachwyci. Zaskoczyła mnie informacja o błędzie rzeczowym, i to naprawdę poważnym, popełnionym przez JIKa w tej powieści "zbroi i miecza". Nie chcę usprawiedliwiać tej wpadki, ale tempo pracy Kraszewskiego na pewno sprzyjało takim błędom. Ciekawe, czy w cyklu pojawi się ich więcej.
    Mam nadzieję, że już czytasz "Masława". :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przesuwanie w czasie wydarzeń, które mogłyby ubarwić fabułę, było (nie wiem, jak teraz, ale już się nie pisuje historycznych powieści:)) rzeczą normalną. W takich "Paziach króla Zygmunta" Domańskiej (polecam!) znalazł się barwny opis poświęcenia Dzwonu Zygmunta, chociaż wydarzyło się to później niż wskazywała data wydarzeń w powieści. No ale zrezygnować z takiej sceny tylko z powodu głupiej chronologii?

    OdpowiedzUsuń