środa, 27 lipca 2011

36. Dzieje Polski. Tom IV - "Masław"

Niestety po raz kolejny okazuje się, że elektronika mnie nie lubi - recenzja, która miała pojawić się w niedzielę pojawia się dzisiaj - mam nadzieję, że nie zniknie po raz kolejny...
**************************************************************************
Różnych władców miała Polska - mniej i bardziej udanych, geniuszy i miernoty, wodzów i polityków, ot jak chyba każdy kraj na świecie. Jedno jest pewne - samo założenie na głowę królewskiego diademu nie czyni człowieka wybitnym władcą, choć w okresie panowania Piastów (czyli przez 400 lat) tylko nielicznym (dokładnie sześciu) udało się tego dokonać. 

Po Bolesławie Chrobrym, jednym z wybitniejszych naszych władców, na tron wstępuje jego syn Mieszko II. Teoretycznie jest świetnie przygotowany do pełnienia obowiązków króla - wszechstronnie jak na owe czasy wykształcony, poprzez małżeństwo związany z rodziną cesarską, przy boku ojca miał możliwość doskonalenia się w sztuce wojennej, w której udało mu się nawet odnieść pewne sukcesy. Niestety, jak się szybko okazuje to nie wystarcza - przeciwko Mieszkowi występują jego bracia - Bezprym i Otto, jak również sąsiedzi. Mieszko zostaje zmuszony do ucieczki z kraju i zrzeczenia sie korony. Udaje mu sie co prawda wrócić i zjednoczyć polskie ziemie jednak nie cieszy się zbyt długo swoją władzą, gdyż umiera w 1034 roku, zaledwie po 9 latach sprawowania władzy. Jego spadkobiercą zostaje jedyny syn - Kazimierz. Nowy władca chce wzmocnić władzę książęcą, jednak spotyka się to z oporem możnowładztwa i książę opuszcza kraj - przebywa początkowo na Węgrzech, a później w Niemczech.

W tym czasie ziemie polskie niszczone systematycznie przez walki wewnętrzne i najazdy zewnętrzne popadały w coraz większą ruinę - nastąpił masowy powrót do pogaństwa, Czesi zajęli Śląsk i złupili Wielkopolskę, na Pomorzu władzę przejęła miejscowa dynastia a na Mazowszu władzę przejął Miecław, królewski cześnik, chcący stworzyć swoje własne suwerenne państwo.

Tegoż Miecława, aczkolwiek pod nieco zmienionym imieniem Masław uczynił Józef Ignacy Kraszewski tytułowym bohaterem swojej kolejnej książki z cyklu "Dzieje Polski". 
Akcja powieści toczy się na przełomie lat 30 i 40-tych XI wieku. Zbuntowane chłopstwo napada i niszczy poszczególne grodziska a niedobitki polskiego rycerstwa ukrywają się po lasach i ciągną w stronę w miarę niezniszczonego Mazowsza. Tak też robią bracia Wszebor i Mszczuj Doliwowie. Po drodze ratują dwie kobiety - Martę, zonę Spytka Leliwy oraz jej córkę Katarzynę i razem ze starym rycerzem Lassotą udają się w kierunku Olchowego Horodyszcza, grodu należącego do rodu Belinów. Piękna Kasia wpada w oko obydwu braciom a po dotarciu na miejsce do grona wielbicieli dziewczyny dołącza młody Tomek Belina. Nie czas jednak myśleć o amorach, bo gród oblega zbuntowane chłopstwo. Wśród rycerstwa powstaje plan aby udać się do Niemiec, odnaleźć księcia Kazimierza i prosić aby wracał i ratował kraj. 

Pomimo, że Masław jest tytułowym bohaterem powieści w samej fabule jest raczej postacią drugoplanową. Autor przedstawił go jako człowieka z ludu, który chytrością i intrygami wspiął się na wysokie stanowisko na dworze Mieszka II a po jego śmierci i wygnaniu prawowitego następcy postanowił zagarnąć dla siebie Mazowsze. Opowieść o chłopskim pochodzeniu Masława jest mocno naciągana - przejście ze stanu kmiecego do rycerskiego teoretycznie było możliwe, ale już osiągnięcie jednego z najważniejszych stanowisk na dworze królewskim przez takiego "człowieka znikąd" zdecydowanie nie. Tym bardziej jeżeli będziemy pamiętać, że żoną Mieszka była siostrzenica cesarza niemieckiego, która starała się wprowadzić na swoim dworze zachodnie standardy. 

Tym razem "wielka" historia stanowi zaledwie tło dla wątku romansowo -sensacyjnego. Wartka akcja, pełnokrwiści bohaterowie, szpiegowska intryga, rywalizacja o uczucie ukochanej kobiety sprawia, że książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem.

3 komentarze:

  1. Tak smakowicie przedstawiasz te historyczne powieści, że w końcu sięgnę po którąś zamiast kolejnego JIKowego obyczaju:P

    OdpowiedzUsuń
  2. ZWL - bo historię poważam niejako zawodowo i dlatego wolę te historyczne pozycje JIK:)
    A przy okazji porównuję sobie prawdę historyczną z prawdą Kraszewskiego;O)

    Ale kilka jego obyczajówek też czytałam - tyle, że strasznie dawno temu i chcący coś o nich napisać musiałabym je sobie powtórzyć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja historię też poważam zawodowo, a za powieściami historycznymi nie przepadam, zwykle nie mam pojęcia o dziejowym tle, mylą mi się królowie, bitwy itp. Ostatnio mi się zmienia, bo przestałem wnikać w kontekst i skupiam się na fabule:)

    OdpowiedzUsuń